Korzystając z okazji, że Federico nie wyszedł, postanowiłam odbyć z nim poważną rozmowę.
-Do końca Cię pojebało? Po cholerę rzuciłeś się na niego z łapami?!- byłam zła na niego o ten wybuch emocji i tą całą bójkę.
-Jeszcze go bronisz?! Należało mu się za to, co Ci zrobił!- on ma rację, ale mimo to nie chcę, żeby tak traktował Uckera.
-Tak, ale to nie powód, żeby się tak zachowywać. Ja naprawdę dam sobie radę sama i rozmówię się z nim jak trzeba.
-Tak, wyobrażam sobie jak będziesz z nim rozmawiać... Widziałem na zdjęciu.
-O nie, tak gadać nie będziemy... Wyjdź!- wkurzył mnie do tego stopnia, że nie miałam ochoty już z nim gadać.
-Nie wyganiaj mnie. Przepraszam, kochanie.
-Dobrze, a więc przejdźmy do rzeczy... Lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy. Nie kocham Cię, zresztą nie chcę na razie być w żadnym związku.- powiedziałam prosto z mostu.
-Zrywasz ze mną?- chyba nie wierzył w moje słowa, ale niestety podjęłam już decyzję.
-Tak, to nie ma sensu.
-Wyjdę, ale to jeszcze nie koniec. Zniszczę go za to, że mi Cię odebrał.- był wściekły, jak nie on.
-Nawet nie próbuj, nie masz prawa.
-Spierdalaj, dziwko i tak się zemszczę.- wyszedł, trzaskając drzwiami.
Zabolały mnie jego słowa i w ogóle całe to rozstanie. Nie kocham go, ale jak to zerwanie... Nigdy nie jest miłe. Uświadomiłam sobie w tej chwili, że wszystkiemu winny jest Ucker, bo to on zrobił ze mnie dziwkę. Podejrzewam, że wszystko dokładnie zaplanował, bym była tylko jego. Ale nie ma tak łatwo, nie pozwolę mu sobą rządzić...
-Do końca Cię pojebało? Po cholerę rzuciłeś się na niego z łapami?!- byłam zła na niego o ten wybuch emocji i tą całą bójkę.
-Jeszcze go bronisz?! Należało mu się za to, co Ci zrobił!- on ma rację, ale mimo to nie chcę, żeby tak traktował Uckera.
-Tak, ale to nie powód, żeby się tak zachowywać. Ja naprawdę dam sobie radę sama i rozmówię się z nim jak trzeba.
-Tak, wyobrażam sobie jak będziesz z nim rozmawiać... Widziałem na zdjęciu.
-O nie, tak gadać nie będziemy... Wyjdź!- wkurzył mnie do tego stopnia, że nie miałam ochoty już z nim gadać.
-Nie wyganiaj mnie. Przepraszam, kochanie.
-Dobrze, a więc przejdźmy do rzeczy... Lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy. Nie kocham Cię, zresztą nie chcę na razie być w żadnym związku.- powiedziałam prosto z mostu.
-Zrywasz ze mną?- chyba nie wierzył w moje słowa, ale niestety podjęłam już decyzję.
-Tak, to nie ma sensu.
-Wyjdę, ale to jeszcze nie koniec. Zniszczę go za to, że mi Cię odebrał.- był wściekły, jak nie on.
-Nawet nie próbuj, nie masz prawa.
-Spierdalaj, dziwko i tak się zemszczę.- wyszedł, trzaskając drzwiami.
Zabolały mnie jego słowa i w ogóle całe to rozstanie. Nie kocham go, ale jak to zerwanie... Nigdy nie jest miłe. Uświadomiłam sobie w tej chwili, że wszystkiemu winny jest Ucker, bo to on zrobił ze mnie dziwkę. Podejrzewam, że wszystko dokładnie zaplanował, bym była tylko jego. Ale nie ma tak łatwo, nie pozwolę mu sobą rządzić...
-Hej. Mogę wejść?- usłyszałam nagle głos przyjaciółki.
-Jasne, chodź. Mam dla Ciebie misję.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Oo, słucham.
-Ucker tu jeszcze jest?
-Tak, poszedł do pielęgniarki.
-Mocno oberwał?
-No nieźle dostał. Należało mu się.
-Posłuchaj, musimy się go stąd pozbyć. Chcę wyjść ze szpitala na własne żądanie i nie chcę go już widzieć. Muszę się jak najszybciej dostać na uniwersytet, żeby jeszcze zdążyć na zajęcia.
-Dobra, zaraz to załatwię. Ale jesteś pewna, że chcesz już opuścić szpital?
-Tak, bo inaczej nie zaliczę semestru.
-No dobra, to lecę.
-Okej, a ja przejdę się do lekarza.
Anahi jest wspaniałą przyjaciółką. Z jej pomocą szybko wydostałam się ze szpitala i dotarłam na uniwersytet. Obiecałam lekarzom, że będę brać te leki, a za tydzień mam przyjść na kontrol. Byłam bardzo słaba, ale starałam się to jakoś ukryć. Poszłam na zajęcia lekko spóźniona i usiadłam gdzieś na końcu. Był to przedostatni tydzień przed przerwą świąteczną, a więc musiałam wszystko nadrobić, bo przez Uckera miałam zaległości.
Ten tydzień minął zaskakująco szybko, choć był bardzo pracowity. Udało mi się zaliczyć wszystkie egzaminy. I dopiero dzień przed Wigilią zorientowałam się, że sama spędzę święta i nawet nie wiem gdzie. Z nieba spadła mi Anahi, która zadzwoniła z życzeniami świątecznymi.
-Co robisz w święta?- zapytała wesołym głosem.
-Ja... No wiesz... Znajdę sobie jakieś zajęcie. Nie wiem... Może odwiedzę dzieci w sierocińcu...- nie chciałam przyznać, że nie mam planów, bo bałam się, że zaprosi mnie do siebie i spotkam się z Uckerem.
-Czemu nie mówiłaś, że jesteś skazana na samotne święta?
-A po co miałam Ci to mówić?
-Jestem twoją przyjaciółką, więc nie mogę zostawić Cię samej w święta. Zapraszam Cię do nas.- wiedziałam... To trudne, bo w sumie chciałabym spędzić ten czas z przyjaciółką, ale jest jeszcze Ucker, z którym nie mam ochoty się widywać.
-Nie, ja nie powinnam.
-Nie dramatyzuj... Będę Cię chronić przed Uckerem, przysięgam. Zresztą mówię Ci, że będzie fajnie. To będą najlepsze święta w twoim życiu, nie to co w tamtym roku... Stypa z Fede. Będzie u nas cała rodzina, będzie naprawdę wesoło, dużo dzieci i w ogóle. Proszę, zgódź się.
-Any...
-Zresztą nie, nie zamierzam Cię prosić. Jutro wysyłam po Ciebie szofera o 10:00, masz być gotowa i czekać pod akademikiem.- tym zakończyła i się rozłączyła.
No to nie miałam wyjścia i musiałam zacząć się pakować.
-Co robisz w święta?- zapytała wesołym głosem.
-Ja... No wiesz... Znajdę sobie jakieś zajęcie. Nie wiem... Może odwiedzę dzieci w sierocińcu...- nie chciałam przyznać, że nie mam planów, bo bałam się, że zaprosi mnie do siebie i spotkam się z Uckerem.
-Czemu nie mówiłaś, że jesteś skazana na samotne święta?
-A po co miałam Ci to mówić?
-Jestem twoją przyjaciółką, więc nie mogę zostawić Cię samej w święta. Zapraszam Cię do nas.- wiedziałam... To trudne, bo w sumie chciałabym spędzić ten czas z przyjaciółką, ale jest jeszcze Ucker, z którym nie mam ochoty się widywać.
-Nie, ja nie powinnam.
-Nie dramatyzuj... Będę Cię chronić przed Uckerem, przysięgam. Zresztą mówię Ci, że będzie fajnie. To będą najlepsze święta w twoim życiu, nie to co w tamtym roku... Stypa z Fede. Będzie u nas cała rodzina, będzie naprawdę wesoło, dużo dzieci i w ogóle. Proszę, zgódź się.
-Any...
-Zresztą nie, nie zamierzam Cię prosić. Jutro wysyłam po Ciebie szofera o 10:00, masz być gotowa i czekać pod akademikiem.- tym zakończyła i się rozłączyła.
No to nie miałam wyjścia i musiałam zacząć się pakować.
Tak jak Anahi zapowiedziała, o 10:00 czekał już na mnie szofer. Wsiadłam do auta z małą walizką i pojechaliśmy prosto do rezydencji Sandovalów. Ten dom źle mi się kojarzył, bo mam z nim nieciekawe wspomnienia. Od razu przypomniało mi się, kiedy po raz pierwszy weszłam przez te drzwi pełna nadziei na lepsze życie... Nadziei, która okazała się zgubna i doszczętnie zniszczyła mój świat i mnie. Do oczu pochodziły mi łzy na samo wspomnienie tych dni, które spędzałam na opłakiwaniu brata. Myślałam, że będzie na mnie czekać Anahi, ale niestety nie pojawiła się przed domem. W pewnej chwili szofer także się gdzieś ulotnił. Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii i miękkie usta na policzku. Jest tylko jedna osoba, która mogła mnie tutaj przywitać w ten sposób.
-Cześć, Dul.- powiedział Ucker czułym głosem, tuląc mnie mocno od tyłu.
-Przykro mi, ale nie przyjechałam tu do Ciebie.- odpowiedziałam zimno, wyrywając mu się.
-Myślałem, że Ci przeszło... Ale skoro nie, to chyba będę musiał się bardziej postarać.- jego uśmiech był taki słodki i pociągający, ach...
-Czy kiedykolwiek dasz mi spokój?
-Chciałbym Cię o tym zapewnić, ale nie mogę. Przysięgam, że koniec z nachalnością. Są święta, więc podaruj mi chociaż swój uśmiech i przyjaźń. Wiem, że wszystko zepsułem, więc w zasadzie niczego więcej od Ciebie nie oczekuję.
-No dobrze, tylko przyjaźń.
-Daj, pomogę Ci.- wziął walizkę i wniósł ją od razu na górę.
W tym czasie poszłam do kuchni, gdzie były wszystkie kobiety z tego domu, włącznie z Ann. Zaskoczyło mnie to, bo kiedyś omijała kuchnie szerokim łukiem, byleby tylko nic nie robić.
-Dzień dobry.- przywitałam się grzecznie z Panią Laurą i kucharkami, których nie znałam.
-Witaj, Dulce!- moja była szefowa podeszła i przytuliła mnie mocno, brudząc mnie mąką. -No opowiadaj, co tam u Ciebie?
-Dobrze, tylko pójdę się przebrać i pomogę w kuchni.
-Nie, Dul, jesteś naszym gościem.- zaprotestowała Anahi.
-Oj kochana... Przygarnęłaś mnie, więc chociaż trochę pomogę.
Pobiegłam na górę najpierw do pokoju Uckera, bo nie wiedziałam, gdzie zostawił moje rzeczy. Zastałam go w samym ręczniku, wychodzącego z łazienki.
-Oj, przepraszam. Gdzie są moje rzeczy?
-Tutaj.- odpowiedział krótko, patrząc na mnie.
-Okej, a w którym pokoju mam spać?
-A no właśnie, bo... Chciałbym, żebyś spała tutaj ze mną.
-Nie, Ucker, nawet o tym nie myśl.
-Ale skarbie, nie denerwuj się... Przysięgam, że na nic nie liczę. Chcę być przy Tobie, tylko tyle.- uśmiechnął się do mnie tak słodziutko, co w połączeniu z jego ociekającym wodą prawie nagim ciałem wyglądało bardzo seksownie.
-Wolałabym nie, naprawdę.- czułam, że muszę odmówić, chociaż to tak kusząca propozycja.
-No dobra, jak chcesz. Ale pamiętaj, że bardzo mocno Cię kocham i nigdy nie chciałem Cię w żaden sposób skrzywdzić.
-Wiem, już Ci wybaczyłam, choć nie zapomniałam. Po za tym zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam Cię teraz zabić, zamiast gadać.
-A więc też coś do mnie czujesz.- stwierdził pewny siebie.
-Daj spokój... Ustalmy coś. Zostanę z Tobą w tym pokoju, będę z Tobą spać, ale nie masz prawa mnie dotknąć, dopóki sama nie zechcę. I koniec gadania o tej twojej durnej miłości, bo mnie męczysz.- sama nie wiem, czemu jestem dla niego taka dobra, ale nie umiem inaczej.
-No dobrze. Dla Ciebie wszystko, księżniczko.- cmoknął mnie czule w policzek.
-I ogranicz te czułe słówka, tym bardziej przy innych.
-A no właśnie, muszę Ci o czymś powiedzieć... Moja mama o wszystkim wie.
-Jak to o wszystkim?! Powiedziałeś jej, kim dla Ciebie byłam?
-Nie tak do końca. Powiedziałem jej tylko, że bardzo Cię kocham.
-Ucker... Po co mówisz mamie takie rzeczy? Powiedziałam Ci, że nigdy nic z tego nie będzie, a Ty wprowadzasz tylko niepotrzebny zamęt.
-Spokojnie, o tym też mamę poinformowałem.
-Aj, Ucker... Jesteś okropny, nie ma na Ciebie sposobu.
-Taki już jestem, wybacz. No dobra, koniec gadania. Idę do łazienki się ubrać i pójdziemy pomóc mamie w kuchni.
-Okej, też przyszłam tutaj, żeby się przebrać.
-Cześć, Dul.- powiedział Ucker czułym głosem, tuląc mnie mocno od tyłu.
-Przykro mi, ale nie przyjechałam tu do Ciebie.- odpowiedziałam zimno, wyrywając mu się.
-Myślałem, że Ci przeszło... Ale skoro nie, to chyba będę musiał się bardziej postarać.- jego uśmiech był taki słodki i pociągający, ach...
-Czy kiedykolwiek dasz mi spokój?
-Chciałbym Cię o tym zapewnić, ale nie mogę. Przysięgam, że koniec z nachalnością. Są święta, więc podaruj mi chociaż swój uśmiech i przyjaźń. Wiem, że wszystko zepsułem, więc w zasadzie niczego więcej od Ciebie nie oczekuję.
-No dobrze, tylko przyjaźń.
-Daj, pomogę Ci.- wziął walizkę i wniósł ją od razu na górę.
W tym czasie poszłam do kuchni, gdzie były wszystkie kobiety z tego domu, włącznie z Ann. Zaskoczyło mnie to, bo kiedyś omijała kuchnie szerokim łukiem, byleby tylko nic nie robić.
-Dzień dobry.- przywitałam się grzecznie z Panią Laurą i kucharkami, których nie znałam.
-Witaj, Dulce!- moja była szefowa podeszła i przytuliła mnie mocno, brudząc mnie mąką. -No opowiadaj, co tam u Ciebie?
-Dobrze, tylko pójdę się przebrać i pomogę w kuchni.
-Nie, Dul, jesteś naszym gościem.- zaprotestowała Anahi.
-Oj kochana... Przygarnęłaś mnie, więc chociaż trochę pomogę.
Pobiegłam na górę najpierw do pokoju Uckera, bo nie wiedziałam, gdzie zostawił moje rzeczy. Zastałam go w samym ręczniku, wychodzącego z łazienki.
-Oj, przepraszam. Gdzie są moje rzeczy?
-Tutaj.- odpowiedział krótko, patrząc na mnie.
-Okej, a w którym pokoju mam spać?
-A no właśnie, bo... Chciałbym, żebyś spała tutaj ze mną.
-Nie, Ucker, nawet o tym nie myśl.
-Ale skarbie, nie denerwuj się... Przysięgam, że na nic nie liczę. Chcę być przy Tobie, tylko tyle.- uśmiechnął się do mnie tak słodziutko, co w połączeniu z jego ociekającym wodą prawie nagim ciałem wyglądało bardzo seksownie.
-Wolałabym nie, naprawdę.- czułam, że muszę odmówić, chociaż to tak kusząca propozycja.
-No dobra, jak chcesz. Ale pamiętaj, że bardzo mocno Cię kocham i nigdy nie chciałem Cię w żaden sposób skrzywdzić.
-Wiem, już Ci wybaczyłam, choć nie zapomniałam. Po za tym zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam Cię teraz zabić, zamiast gadać.
-A więc też coś do mnie czujesz.- stwierdził pewny siebie.
-Daj spokój... Ustalmy coś. Zostanę z Tobą w tym pokoju, będę z Tobą spać, ale nie masz prawa mnie dotknąć, dopóki sama nie zechcę. I koniec gadania o tej twojej durnej miłości, bo mnie męczysz.- sama nie wiem, czemu jestem dla niego taka dobra, ale nie umiem inaczej.
-No dobrze. Dla Ciebie wszystko, księżniczko.- cmoknął mnie czule w policzek.
-I ogranicz te czułe słówka, tym bardziej przy innych.
-A no właśnie, muszę Ci o czymś powiedzieć... Moja mama o wszystkim wie.
-Jak to o wszystkim?! Powiedziałeś jej, kim dla Ciebie byłam?
-Nie tak do końca. Powiedziałem jej tylko, że bardzo Cię kocham.
-Ucker... Po co mówisz mamie takie rzeczy? Powiedziałam Ci, że nigdy nic z tego nie będzie, a Ty wprowadzasz tylko niepotrzebny zamęt.
-Spokojnie, o tym też mamę poinformowałem.
-Aj, Ucker... Jesteś okropny, nie ma na Ciebie sposobu.
-Taki już jestem, wybacz. No dobra, koniec gadania. Idę do łazienki się ubrać i pójdziemy pomóc mamie w kuchni.
-Okej, też przyszłam tutaj, żeby się przebrać.
Nie minęło dużo czasu, a już schodziliśmy po schodach. Zostaliśmy przywitani w kuchni serdecznym uśmiechem Pani Laury.
-Synku... Jak miło widzieć Cię tak szczęśliwego.- powiedziała, tuląc syna.
-No w końcu mam powód do uśmiechu.- puścił do mnie oczko.
-Daruj se, co? Nie udawaj romantyka, bo Dul nie jest idiotką i się na to nie nabierze.- odezwała się Anahi, która jak zwykle nie popierała moich bliskich relacji z Uckerem. Wiem, że to wszystko w trosce o mnie, ale jakoś nie podobał mi się sposób, w jaki moja przyjaciółka traktuje brata.
-Zamknij się lepiej, jak masz się wtrącać!- krzyknął na nią Ucker.
-Dzieci, uspokójcie się i bierzcie się do roboty. Mamy jeszcze tyle do zrobienia, a wy się kłócicie...- ostrą wymianę zdań na szczęście załagodziła moja "teściowa".
-Co mam zrobić?- zapytałam, bo jakoś Ucker do pracy się nie garnął.
-Ugniotłam ciasto na pierogi, możesz je do końca zrobić. Christopher rozwałkuje Ci ciasto, bo słyszałam, że nie masz siły.
-Nie no bez przesady, siłę mam.- zaśmiałam się.
-Wątpię.- stwierdził Ucker, biorąc wałek.
Rozwałkował to ciasto i mogłam już robić te pierożki. Ucker stanął koło mnie i przyglądał mi się. Nagle dotknął mojego nosa palcem brudnym od mąki. Posłałam mu tylko delikatny uśmiech bez słowa. Kiedy skończyłam, zaczęłam wrzucać pierogi do garnka.
-A teraz się zemszczę.- powiedziałam radośnie, brudząc go mąką w ten sam sposób.
-Tak się bawimy?... Dobra, sama chciałaś.- wziął do ręki trochę mąki i mnie sypnął.
-Ucker, przestań!- krzyknęłam, robiąc to samo. W konsekwencji zużyliśmy całą mąkę.
-O nie... Teraz to sprzątacie i idziecie do sklepu po mąkę.- powiedziała wesoło Pani Laura, udając oczywiście złą.
-No dobra, ja sprzątam, a Ty idziesz do sklepu.- zarządziłam, Uckerowi aż mina zrzedła.
-Nie. Bałagan zrobiliście razem, to posprzątacie też razem.- kurde, ona ewidentnie chciała zeswatać mnie ze swoim synem.
-No właśnie, chodź.- pociągnął mnie za rękę i wyprowadził z kuchni.
-Ucker, jestem cała w mące!
-Nieważne, no chodź.- otrzepał mnie trochę i wyszliśmy. Sam nadal był cały w tej mące, ale jemu to chyba nie przeszkadzało.
Szliśmy do sklepu jakoś na około, bo kiedyś wydawało mi się, że to bliżej.
-Twoja mama chyba bardzo chce znaleźć Ci dziewczynę.- stwierdziłam, śmiejąc się.
-Tak, albo po prostu bardzo Cię lubi.- dodał Ucker z cudownym uśmiechem.
-Albo Ty ją prosiłeś, żeby Ci ze mną pomogła...
-Nie no coś Ty... Nigdy.- odpowiedział z ironią, śmiejąc się.
-A mówiłam Ci kiedyś, że jesteś idiotą? Widzisz, w jakiej sytuacji mnie stawiasz?
-Widzę. Doszedłem do wniosku, że jesteś zbyt grzeczna, żeby czegoś odmówić swojej byłej szefowej.
-Jakiś Ty sprytny, kochanie.- powiedziałam z przekorą.
-No wiesz, muszę jakoś o Ciebie walczyć. Jak to było? Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone.
-Ej, była umowa.
-Sama zaczęłaś ten temat.
-No dobra, wybacz.
-Synku... Jak miło widzieć Cię tak szczęśliwego.- powiedziała, tuląc syna.
-No w końcu mam powód do uśmiechu.- puścił do mnie oczko.
-Daruj se, co? Nie udawaj romantyka, bo Dul nie jest idiotką i się na to nie nabierze.- odezwała się Anahi, która jak zwykle nie popierała moich bliskich relacji z Uckerem. Wiem, że to wszystko w trosce o mnie, ale jakoś nie podobał mi się sposób, w jaki moja przyjaciółka traktuje brata.
-Zamknij się lepiej, jak masz się wtrącać!- krzyknął na nią Ucker.
-Dzieci, uspokójcie się i bierzcie się do roboty. Mamy jeszcze tyle do zrobienia, a wy się kłócicie...- ostrą wymianę zdań na szczęście załagodziła moja "teściowa".
-Co mam zrobić?- zapytałam, bo jakoś Ucker do pracy się nie garnął.
-Ugniotłam ciasto na pierogi, możesz je do końca zrobić. Christopher rozwałkuje Ci ciasto, bo słyszałam, że nie masz siły.
-Nie no bez przesady, siłę mam.- zaśmiałam się.
-Wątpię.- stwierdził Ucker, biorąc wałek.
Rozwałkował to ciasto i mogłam już robić te pierożki. Ucker stanął koło mnie i przyglądał mi się. Nagle dotknął mojego nosa palcem brudnym od mąki. Posłałam mu tylko delikatny uśmiech bez słowa. Kiedy skończyłam, zaczęłam wrzucać pierogi do garnka.
-A teraz się zemszczę.- powiedziałam radośnie, brudząc go mąką w ten sam sposób.
-Tak się bawimy?... Dobra, sama chciałaś.- wziął do ręki trochę mąki i mnie sypnął.
-Ucker, przestań!- krzyknęłam, robiąc to samo. W konsekwencji zużyliśmy całą mąkę.
-O nie... Teraz to sprzątacie i idziecie do sklepu po mąkę.- powiedziała wesoło Pani Laura, udając oczywiście złą.
-No dobra, ja sprzątam, a Ty idziesz do sklepu.- zarządziłam, Uckerowi aż mina zrzedła.
-Nie. Bałagan zrobiliście razem, to posprzątacie też razem.- kurde, ona ewidentnie chciała zeswatać mnie ze swoim synem.
-No właśnie, chodź.- pociągnął mnie za rękę i wyprowadził z kuchni.
-Ucker, jestem cała w mące!
-Nieważne, no chodź.- otrzepał mnie trochę i wyszliśmy. Sam nadal był cały w tej mące, ale jemu to chyba nie przeszkadzało.
Szliśmy do sklepu jakoś na około, bo kiedyś wydawało mi się, że to bliżej.
-Twoja mama chyba bardzo chce znaleźć Ci dziewczynę.- stwierdziłam, śmiejąc się.
-Tak, albo po prostu bardzo Cię lubi.- dodał Ucker z cudownym uśmiechem.
-Albo Ty ją prosiłeś, żeby Ci ze mną pomogła...
-Nie no coś Ty... Nigdy.- odpowiedział z ironią, śmiejąc się.
-A mówiłam Ci kiedyś, że jesteś idiotą? Widzisz, w jakiej sytuacji mnie stawiasz?
-Widzę. Doszedłem do wniosku, że jesteś zbyt grzeczna, żeby czegoś odmówić swojej byłej szefowej.
-Jakiś Ty sprytny, kochanie.- powiedziałam z przekorą.
-No wiesz, muszę jakoś o Ciebie walczyć. Jak to było? Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone.
-Ej, była umowa.
-Sama zaczęłaś ten temat.
-No dobra, wybacz.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Tak jak mówiłam rozdział bardziej pozytywny :) Ehh... Dziś nie wiem, co pisać, więc napiszę po prostu, że kiedyś dodam kolejny ;)
P.S. Moniko!! Uroczyście ogłaszam, iż czekam na komentarz od cb i twój rozdział...
No to pa, do następnego :*
P.S. Moniko!! Uroczyście ogłaszam, iż czekam na komentarz od cb i twój rozdział...
No to pa, do następnego :*
Jestem jak najbardziej za zachowaniem Uckera późno zrozumiał ze kocha Dulce i ze nie powinien jej krzywdzić :D
OdpowiedzUsuńFede nie wkurzaj mnie nawet ! Nie masz prawa się wtrącać !
Dulce trzymaj krótko Uckera bo się znowu rozpanoszy. A jak ją jeszcze raz uderzy to go zabij w tym opku.
Kurde Ucker jest szczęśliwy :D
ojjej ... dodawaj częściej :D
Kocham to opowiadanie :D
Dobra ja wszystko rozumiem ale dlaczego Dulce jest taka głupia Ucker jest podstępny wykorzystuje jej naiwność moim zdaniem to totalny psychopata + seksoholik. Dulce spędzając z nim czas pogarsza swoją sytuację bo daje mu nadzieję. Nie wiem jak ona tak może było mi jej żal ale widzę ze niczego się nie nauczyła, nawet zgodziła się z nim spać w pokoju. Jeśli chodzi o Ann to miała się nią zajmować i chronić przed tym despota a jednak jakoś jej to nie wychodzi bo Dulce za dużo spędza z nim czasu. Jak widzisz moje nastawienie do niego jest straszne ale po tym co zrobił nie mogę wgl akceptować Uckra.wiem ze Dulce go kocha on ja ale jednak strasznie ja zranił, skrzywdził :( czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem Dulce, jak może być tak naiwną. Uckerowi nadal chodzi tylko o jedno. Czekam na rozdział, dodaj szybko nowy. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze dziwię się, że Dulce tak szybko zmieniła zdanie i nagle jest taka miła dla Uckera i spędza z nim tyle czasu. Ucker znowu jest taki jak wcześniej, kiedy Dulce mieszkała u nich. Fajnie, że się zaczynają dogadywać, ale Any nie powinna tak traktować brata, bo on bardzo kocha Dulce i myślę, że jeszcze nie raz to udowodni. Mam nadzieję, że Dulce znowu nie ucieknie i nie zostawi Uckera. Teraz pogadają, spędzą trochę czasu razem i może w końcu Dulce dojdzie do wniosku, że go kocha i będą razem. :) czekam na nowy rozdział, dodaj nowy jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuńDulce za szybko mu wybaczyla, powinien dostać nauczkę . Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńFajnie, że zaczynają się znowu dogadywać. Oby Ucker pokazał jej jak bardzo mu na niej zależy i będą w końcu razem. ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńJuz czas na nowy super rozdział :)
OdpowiedzUsuńHuhuhu no ten rozdział podoba mi się dużo bardziej niż wcześniejszy jest pozytywny! I podziwiam Dulce że tak łatwo mu wybaczyła, ale w opowiadaniu o Vondy tak musi byc! Oni razem są najlepsi i jeszcze sprytna mamusia Uckerka! Hahaha mistrzostwo naprawdę! Lecę czytać kolejny 😍
OdpowiedzUsuń