niedziela, 17 maja 2015

1. "Tak na przyszłość"

Zbytnio zagadałam się z Any, więc musiałam praktycznie biec do tej firmy na spotkanie. Byłam umówiona na 16:00 i o dziwo udało mi się dotrzeć tam 10 minut wcześniej. Przy wejściu stał młody, przystojny brunet, najwyraźniej ochroniarz.
-A pani do kogo?- zapytał, zmierzając mnie wzrokiem.
-Eee... ja byłam umówiona na rozmowę o pracę.- odpowiedziałam lekko skrępowana.
-Nazwisko?- jejku, jaki on oficjalny i sztywny, to chyba lekka przesada.
-Dulce Maria Saviñon.- powiedziałam, a on otworzył jakiś notes.
-A tak, proszę.- wpuścił mnie do środka. Czy nie można było tak od razu? -Margarito, zaprowadź panią do szefa!- zawołał do wysokiej blondynki, stojącej niedaleko.
-Pan już czeka.- powiedziała tak samo przesadnie oficjalnym tonem głosu, idąc w głąb korytarza. Posłusznie szłam za nią, rozglądając się wokoło. Wszystko w tej firmie wyglądąło tak idealnie, elegancko. Kręciło się tu mnóstwo ludzi, a jeszcze raz tyle pracowało w skupieniu przy biurku. To dziwne, zawsze myślałam, że w takich firmach panuje chaos, bo wszyscy rozmawiają i w ogóle. Tymczasem tutaj każdy siedzi cicho, osobno. Strasznie tu ponuro i sztywno, i nie wiem, czy bym się tu dobrze czuła. W końcu dotarłyśmy pod drzwi z napisem "Prezes". Serce podeszło mi do gardła, bo sądząc po atmosferze panującej w tym miejscu, ten cały prezes to jakiś stary, okropnie nudny gość. Zapukałam cicho, po czym weszłam do gabinetu. Przy biurku siedział megaprzystojny, młody facet z ponurym spojrzeniem i grobową miną. To jest ten prezes? Zdecydowanie nie tak go sobie wyobrażałam.
-Dzień dobry, ja w sprawię pracy.- powiedziałam grzecznie.
-Witam, proszę usiąść.- odpowiedział, wskazując na krzesło naprzeciw siebie. -Przejrzałem Pani dokumenty i jestem trochę zaskoczony, że przyszła Pani tutaj tak bez żadnych kwalifikacji.- mówił śmiertelnie poważnym tonem głosu, aż mnie ciarki przeszły.
-Wiem, przepraszam. Po prostu myślałam, że...- chciałam wstać zrezygnowana, kiedy poczułam jego dłoń na mojej. Zrobił to, żeby mnie zatrzymać. W tej chwili poczułam coś dziwnego, jakby iskierki, pochodzące z jego ciała. Podniosłam głowę, wtedy nasze spojrzenia pierwszy raz się spotkały. Miał takie ładne, bystre oczy koloru czekoladowego. Posłałam mu delikatny uśmiech, ale go nie odwzajemnił. Jejku, on naprawdę jest zbyt poważny.
-Zaczekaj.- poprosił, lub nakazał ciężko określić. Moment, od kiedy my na "Ty"? -Potrzebuję właśnie kogoś takiego. Jesteś bardzo młoda i mam nadzieję, że tak mądra, na jaką wyglądasz.- wow, czy to miał być komplement?...
-Czy to znaczy, że mam tę pracę?- zapytałam z entuzjezmem.
-Nie tak szybko, spokojnie. Musimy najpierw ustalić wiele rzeczy.
-Dobrze, ja się zgadzam na wszystko, byleby tylko mieć pracę. Jest mi ona bardzo potrzebna, a to moja ostatnia nadzieja.- musiałam trochę podramatyzować.
-Świetnie, w takim razie będzie Pani pracowała od 8:00 do 20:00 pięć dni w tygodniu, a co do weekendów to jeszcze ustalimy, bo to zależy od potrzeb. Odpowiada  Pani to?
-Tak, ale... Co z przerwami na obiad i tak dalej?
-O 14:00 jest przerwa obiadowa.
-Aha, no dobrze. Czy teraz mam już tę pracę?- zapytałam ostrożnie. Mam wrażenie, że jego usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Rozbawiłam go?
-Widzę, że naprawdę Pani na tym bardzo zależy. Dobrze, więc jest Pani przyjęta na 3-miesięczny okres próbny.
-Jej, dziękuję.- kamień spadł mi z serca, dostałam pracę i to w niezłej firmie.
-Proszę tu podpisać.- podsunął mi kartkę z umową i długopis. Bez wachania podpisałam w wyznaczonym miejscu.
-Tak na przyszłość: umowy trzeba czytać przed podpisaniem.- ups, parę sekund po otrzymaniu pracy dostałam pouczenie od szefa.
-Dobrze, będę pamiętać.- zapewniłam lekko zmieszana.
-Zaczyna Pani od jutra.- poinformował, wstając.
-Okej, dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia.- odpowiedział, a ja wyszłam. Dopiero za drzwiami pozwoliłam sobie na szeroki uśmiech, bo w obecności mojego szefa, to chyba nie wskazane.  Byłam szczęśliwa, bo w końcu dostałam pracę, choć nie ukrywam, że trochę się bałam. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Dam radę się dostosować do realiów tej firmy? Nie wiem, czy nie jestem zbyt żywa i wesoła, żeby pracować w tak poważnym miejscu.

Następnego dnia o 6:30 obudził mnie budzik do pracy. Leniwie zwlekłam się z łóżka i zaczęłam się szykować. Bez śniadania wyszłam na autobus. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Przed wejściem znów stał ten sam ochroniarz. Zaczęłam się zastanawiać, czy on w ogóle się stąd rusza. Wpuścił mnie do środka tym razem bez problemu. Nie bardzo wiedziałam, co robić i gdzie iść. Stwierdziłam, że najrozsądniej będzie udać się do szefa po wskazówki. Zapukałam grzecznie do jego gabinetu, po czym weszłam. Stał przy dużym oknie, patrząc na piękną panoramę miasta i rozmawiał przez telefon.
-Eee... Przepraszam, mogę wejść?- zapytałam nieśmiało, a on automatycznie się odwrócił, wlepiając we mnie swój ponury, obojętny wzrok.
-Moment.- powiedział do telefonu, po czym zakrył palcem mikrofon. -Proszę poczekać na zewnątrz. Tutaj nie może sobie Pani tak wchodzić, kiedy jej się to podoba. Jasne?- ton jego głosu przyprawiał mnie o dreszcze, tak okropnie chłodny i nieprzyjemny.
-Przepraszam, już wychodzę.- kierowałam się w stronę drzwi.
-Nie, teraz to już proszę poczekać. To tak tylko na przyszłość. Skończę rozmawiać, to się Panią zajmę.- wrócił do rozmowy, a ja stałam na środku jak idiotka chyba z 15 minut. Zmierzał mnie ciągle wzrokiem, co okropnie mnie krępowało. Wreszcie odłożył ten pieprzony telefon.
-Czy teraz poświęci mi Pan swój jakże cenny czas?- zapytałam z ironią, miało być chamsko i chyba się trochę udało, bo rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie i burknął coś pod nosem.
-Co Panią do mnie sprowadza?- zapytał chyba lekko rozdrażniony. Przeze mnie? Ups... Czyżbym zdenerwowała szefa pierwszego dnia w pracy?
-No ja tylko... Chciałam zapytać, co mam w ogóle robić, bo nie mam o tym żadnego pojęcia. Powinien mnie Pan chyba poinformować.- podeszłam bliżej i oparłam się rękami o jego biurko.
-Nie mów mi, co mam robić. Jasne?- wstał już bardzo rozdrażniony. Nie, on był ostro wkurzony. Oparł się o biurko po drugiej stronie. Staliśmy na przeciwko siebie, wymieniając zacięte, groźne spojrzenia.
-Przepraszam, ja tylko...- powiedziałam skruszona, kiedy zaczął mnie onieśmielać takim wzrokiem. Znów stanęłam na środku zmieszana.
-Idealnie... I tak powinno być. Radzę się za mocno nie wychylać, bo to się może nie najlepiej dla Pani skończyć.- powiedział głosem strasznie ponurym, ostrzegawczym.
-Dobrze. Ale nadal czekam na jakieś wskazówki. Gdzie w ogóle mam pracować?- zapytałam już normalnie tak, jak powinnam zwracać się do szefa.
-Zaraz znajdziemy coś dla Pani, jest jedno stanowisko wolne.- powiedział i w mig znalazł się koło mnie. 
Wyszliśmy z jego gabinetu i udaliśmy się na wielką salę, gdzie wszyscy pracowali przy komputerach. Na widok Christophera zapanowała cisza. Jejku... Jak oni się go wszyscy boją. Bez przesady, człowiek jak każdy. Według mnie nie jest taki straszny, a jedynie zimny i smutny. Czy on się w ogóle kiedyś uśmiecha?...




Alfonso Herrera (Poncho)- od paru lat pracuje w firmie Christophera jako ochroniarz. W zasadzie nie ma innego życia poza staniem przy drzwiach, choć jako jedyny z pracowników wie bardzo dużo o Uckerze. Na ogół się nie lubią i sobie dokuczają. Mimo to Poncho wierzy, że kamienna powaga jego szefa to tylko przykrywka i w rzeczywistości jest on dobrym człowiekiem.





No i jest 1. Jejku ponad 3 tygodnie pisałam 10 rozdziałów, masakra... ;) No więc witam po megaprzerwie i mam nadzieję, że się podoba. Mi osobiście nie bardzo podobają się te rozdziały xD Następny... nie wiem w środę? Bo to mój najgorszy dzień tygodnia, więc muszę sobie go urozmaicać :D Bo tak myślę, że dopóki nie skończę pisać całego opka, będę dodawać raz w tygodniu, później zobaczymy, ale na pewno z dwa razy w tygodniu, może nawet więcej z ingerencją pewnych szantażystek, czy coś w tym stylu :) No to do następnego :* 

4 komentarze:

  1. No przeczytałam i jak widzę dodam 1 kom :D Czuję się taka zaszczycona. No więc uważam, że rozdział bardzo mi się podoba bo jest świetny. Oczywiście nalegam aby kolejny pojawił się szybko, ponieważ jestem nieziemsko ciekawa co będzie dalej. Ucker jest taki tajemniczy, ale jestem pewna że otworzy się w końcu przed Dulą, no bo jaka inna pracownica już pierwszego dnia stawia się aż tak szefowi. Wiesz ona jest inna, a Ucker takie lubi hahah. W sumie to są swoim zupełnym przeciwieństwem, a jak wszyscy wiemy przeciwieństwa się przyciągają. W ogóle jak tu u Cb ładnie się zrobiło z wyglądem tak pozytywnie :D No dobra, nie będę się tak rozpisywać, bo mi miejsca braknie ale dawaj mi tutaj szybko kolejny bo ja czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej pierwsze co mi przyszło to Ucker jaki sztywniak ojej, niech chłopak przestanie być taki trochę życia niech idzie na jakaś imprezę :D. Dulce jest odważna i pewna siebie podoba mi sie to musiała spodobać się Uckerowi skoro przyjął ją do pracy bez doświadczenia !!!!!!!!!!!!!!!!!!! On na nią leci :P. Ucker jest za bardzo skryty niech pokaże swoją prawdziwą naturę :). Czekam na kolejny, chce aby był szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba pierwszy rozdział i jest bardzo ciekawy. Czekam z niecierpliwością na kolejny. ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale on jest sztywny i oficjalny taki jakby kamienny posąg oby mu przeszło bo nie wyobraźam sobie Uckera jako szywniaka i pana co trzyma się zasad. Moźe potem okaźe się źe ściga się na motocyklach albo obstawia nielegalne wyścigi szczurów.No nic czekam na kolejny a u mnie prolog nowego opka zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń