Dulce:
-Obudziłam Cię?- głupie pytanie... No dziwne, gdyby nie.
-Nie no jasne, że nie. Prowadzę nocny tryb życia.- zażartowała lekko oburzona Any.
-Przepraszam, ale bardzo chciałam z Tobą pogadać. Stęskniłam się, wiesz?
-Wybaczam Ci. Ja też za Tobą tęsknię, nawet nie wiesz jak bardzo...- spoważniała, albo posmutniała, ciężko określić.
-Any, ja... Przepraszam.- wydukałam, a do moich oczu podchodziły łzy.
-Dul spokojnie, przecież Ci wybaczyłam.
-Eh... Nie chodzi o tą pobudkę. Przepraszam za to, jak potraktowałam Cię w szpitalu. Naprawdę nie chciałam Cię urazić.
-Duluś... O to już dawno się nie gniewam. Wiem przecież, w jakim byłaś wtedy stanie. Zresztą... Miałaś trochę racji. To już nieważne... Opowiadaj, co u Ciebie.- no i co ja mam jej powiedzieć?
-Jakoś leci.- krótko i na temat, to jest to. -Kiedyś Ci wszytko opowiem. Teraz Ty mi lepiej powiedz, jak sprawa Carlosa.- to zdecydowanie ważniejsze, niż moje głupie rozterki miłosne.
-Jest w więzieniu. Wszystko mu udowodniliśmy i na szczęście nie były potrzebne Twoje zeznania.- w końcu jakaś dobra wiadomość!
-Czemu mnie nie powiadomiliście?- zapytałam z lekkim wyrzutem, chyba powinnam wiedzieć, co się dzieje.
-Bo Poncho stwierdził, że trzeba poczekać, aż sprawa ucichnie.- wymówiła jego imię takim standardowym tonem przy przewracaniu oczami. Coś musi być nie tak...
-Wszystko w porządku?- zapytałam podejrzliwie.
-Jasne, wszystko ok.- wcale mnie to nie uspokoiło, Any wydawała mi się jakaś podejrzana.
-No skoro tak mówisz... Czyli nic mi już nie grozi, mogę być spokojna?- upewniałam się, nie mogłam uwierzyć, że ten koszmar się naprawdę skończył.
-Tak Dul, możesz tu już nawet wracać. Chuj z Ponchem, nie musi wiedzieć, że Ci o tym powiedziałam. A jak tam z Uckerem?- nie, tylko nie to pytanie...
-Dobrze, zaprzyjaźniliśmy się nawet.- w kwestii wymijających odpowiedzi jestem chyba mistrzem.
-To świetnie!- a moja kochana kuzynka na szczęście nie jest tak domyślna jak ja.
Gadałyśmy jeszcze dobre półtorej godziny, ale była to już bardziej rozmowa o bzdurach. W tym czasie ciągle myślałam o jednym: powrót do domu. Kiedy skończyłyśmy rozmowę, wyszłam z łazienki i wsunęłam telefon Uckera z powrotem pod jego poduszkę. Jejku spał tak słodko. Pocałowałam go delikatnie w policzek, ale nie położyłam się koło niego. Usiadłam na krześle przy łóżku, podkurczając kolana pod brodę. Nadal myślałam o Uckerze i tym wszystkim, co się stało. Po rozmowie z Anahi było dużo lepiej. Nie tylko dlatego, że w końcu mogłam z nią pogadać, dowiedziałam się o Carlosie, ale przede wszystkim dlatego, że znalazłam wyjście z sytuacji. Długo się nad tym zastanawiałam, ale finalnie postanowiłam, że wrócę do domu. Tak, to najlepsze rozwiązanie, bo nie mogę być tutaj z Uckerem. To mnie niszczy, nie mogę sobie na to pozwolić. To, co do niego czuję, pozostanie jedynie moją słodką, smutną tajemnicą. Poznałam gorzki smak nieszczęśliwej miłości, no trudno... Widocznie szczęście nie jest mi pisane. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Rozebrałam się i powiesiłam ręcznik na kabinie, żeby go później sprawnie sięgnąć. Odkręciłam gorącą wodę i myłam całe swoje ciało kokosowym żelem pod prysznic. Na skórze wciąż czułam dotyk Uckera, który za wszelką cenę chciałam zmyć. Chciałabym wymazać z pamięci tą noc.
-Obudziłam Cię?- głupie pytanie... No dziwne, gdyby nie.
-Nie no jasne, że nie. Prowadzę nocny tryb życia.- zażartowała lekko oburzona Any.
-Przepraszam, ale bardzo chciałam z Tobą pogadać. Stęskniłam się, wiesz?
-Wybaczam Ci. Ja też za Tobą tęsknię, nawet nie wiesz jak bardzo...- spoważniała, albo posmutniała, ciężko określić.
-Any, ja... Przepraszam.- wydukałam, a do moich oczu podchodziły łzy.
-Dul spokojnie, przecież Ci wybaczyłam.
-Eh... Nie chodzi o tą pobudkę. Przepraszam za to, jak potraktowałam Cię w szpitalu. Naprawdę nie chciałam Cię urazić.
-Duluś... O to już dawno się nie gniewam. Wiem przecież, w jakim byłaś wtedy stanie. Zresztą... Miałaś trochę racji. To już nieważne... Opowiadaj, co u Ciebie.- no i co ja mam jej powiedzieć?
-Jakoś leci.- krótko i na temat, to jest to. -Kiedyś Ci wszytko opowiem. Teraz Ty mi lepiej powiedz, jak sprawa Carlosa.- to zdecydowanie ważniejsze, niż moje głupie rozterki miłosne.
-Jest w więzieniu. Wszystko mu udowodniliśmy i na szczęście nie były potrzebne Twoje zeznania.- w końcu jakaś dobra wiadomość!
-Czemu mnie nie powiadomiliście?- zapytałam z lekkim wyrzutem, chyba powinnam wiedzieć, co się dzieje.
-Bo Poncho stwierdził, że trzeba poczekać, aż sprawa ucichnie.- wymówiła jego imię takim standardowym tonem przy przewracaniu oczami. Coś musi być nie tak...
-Wszystko w porządku?- zapytałam podejrzliwie.
-Jasne, wszystko ok.- wcale mnie to nie uspokoiło, Any wydawała mi się jakaś podejrzana.
-No skoro tak mówisz... Czyli nic mi już nie grozi, mogę być spokojna?- upewniałam się, nie mogłam uwierzyć, że ten koszmar się naprawdę skończył.
-Tak Dul, możesz tu już nawet wracać. Chuj z Ponchem, nie musi wiedzieć, że Ci o tym powiedziałam. A jak tam z Uckerem?- nie, tylko nie to pytanie...
-Dobrze, zaprzyjaźniliśmy się nawet.- w kwestii wymijających odpowiedzi jestem chyba mistrzem.
-To świetnie!- a moja kochana kuzynka na szczęście nie jest tak domyślna jak ja.
Gadałyśmy jeszcze dobre półtorej godziny, ale była to już bardziej rozmowa o bzdurach. W tym czasie ciągle myślałam o jednym: powrót do domu. Kiedy skończyłyśmy rozmowę, wyszłam z łazienki i wsunęłam telefon Uckera z powrotem pod jego poduszkę. Jejku spał tak słodko. Pocałowałam go delikatnie w policzek, ale nie położyłam się koło niego. Usiadłam na krześle przy łóżku, podkurczając kolana pod brodę. Nadal myślałam o Uckerze i tym wszystkim, co się stało. Po rozmowie z Anahi było dużo lepiej. Nie tylko dlatego, że w końcu mogłam z nią pogadać, dowiedziałam się o Carlosie, ale przede wszystkim dlatego, że znalazłam wyjście z sytuacji. Długo się nad tym zastanawiałam, ale finalnie postanowiłam, że wrócę do domu. Tak, to najlepsze rozwiązanie, bo nie mogę być tutaj z Uckerem. To mnie niszczy, nie mogę sobie na to pozwolić. To, co do niego czuję, pozostanie jedynie moją słodką, smutną tajemnicą. Poznałam gorzki smak nieszczęśliwej miłości, no trudno... Widocznie szczęście nie jest mi pisane. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Rozebrałam się i powiesiłam ręcznik na kabinie, żeby go później sprawnie sięgnąć. Odkręciłam gorącą wodę i myłam całe swoje ciało kokosowym żelem pod prysznic. Na skórze wciąż czułam dotyk Uckera, który za wszelką cenę chciałam zmyć. Chciałabym wymazać z pamięci tą noc.
Ucker:
Kiedy się obudziłem, panował jeszcze mrok. Była 6:30, więc nie ma co się dziwić. Duli koło mnie nie było. Gdzie ją poniosło o tej porze?... Wstałem, by iść do kuchni zrobić sobie kawę. Serce mi zamarło na widok spakowanej walizki Dulce. Co ona kombinuje? Odchodzi, ale dlaczego? Zobaczyłem, że w łazience świeci się światło, więc od razu było wiadomo gdzie Dula. Wszedłem tam, była pod prysznicem. Widziałem jej idealne ciało przez zaparowaną kabinę. Automatycznie miałem ochotę się na nią rzucić, powtórzyć tę noc. To było wspaniałe i nigdy tego nie zapomnę. Czuję coś do niej, ale to niemożliwa miłość. Ona tego na pewno nie odwzajemnia, jest jedynie zagubiona, samotna i jest mi wdzięczna za to wszystko. Nic z tego nie będzie, więc nawet nie opłaca się zaczynać tego tematu. Ale muszę się dowiedzieć, dlaczego ona chce wyjechać. Ma mnie dość?... A może wcale nie chce, tylko... No z jakiego innego powodu by się pakowała?... Chciałem się dowiedzieć prawdy, więc jak gdyby nigdy nic, po chamsku wszedłem jej pod prysznic.
-Co Ty robisz?! Ucker!- krzyknęła, zakrywając się ręcznikiem. Stała i patrzyła na mnie przerażona, zaskoczona.
-Musimy porozmawiać.- oznajmiłem poważnym, trochę zimnym tonem.
-Czy to jest powód, żeby wpieprzać mi się do łazienki?!- oj, Dula ostro się wkurzyła, ale średnio mnie to obchodzi, bo i tak z nią pogadam.
-Tak. Powiedz mi... Czemu się spakowałaś?- zapytałem już delikatniej, patrząc jej w oczy.
-Bo wyjeżdżam.- odpowiedziała krótko, stanowczo za krótko.
-Ale dlaczego? Dul, gdzie Ty chcesz jechać?
-Do domu. Dzwoniłam do Any, Carlos jest w więzieniu. Jestem już bezpieczna, więc nie muszę z Tobą mieszkać.- mój świat się zawalił, Dulce chce tak po prostu się wyprowadzić.
-Jak to? Tak po prostu?- byłem zdezorientowany, zgaszony.
-Mhm. Dla mnie to też nie jest proste, ale muszę wracać. Będę za Tobą tęsknić, bo przez ten dość krótki czas stałeś mi się bardzo bliski. Dziękuję Ci za wszystko.- posłała mi delikatny uśmiech.
-Wiesz, że nie masz za co. Ale Dul... Czy to już ostateczna decyzja?- miałem nadzieję, że zmieni zdanie, albo że zwyczajnie żartowała.
-Niestety tak... Wiesz, że tak będzie lepiej.- potwierdziła, smutniejąc.
-No skoro tak, to chyba wypadałoby się pożegnać...- zasugerowałem i oparłem ją o ścianę w kabinie.
-Myślę, że prysznic to kiepskie miejsce na pożegnania.- stwierdziła wyraźnie zdekoncentrowana moim dotykiem.
-Ja tak nie uważam...- zasugerowałem, ściągnąłem z niej ręcznik i wpiłem się w jej usta, trzymając jej ręce przy głowie, w razie jakby chciała protestować. Całowałem ją bardzo zachłannie, namiętnie. Oddawała każdy mój pocałunek z tą jej cudowną słodkością, czułością.
-Puść moje ręce, chcę Cię dotykać.- prosiła między pocałunkami głosem pełnym pożądania.
-Więc jesteś gotowa na takie pożegnanie?- zapytałem, odrywając swoje usta od jej.
-Tak, ale już nigdy więcej.- powiedziała, a jej oczy momentalnie się zaszkliły.
-Jak sobie życzysz.- pocałowałem ją delikatnie w policzek, po czym puściłem jej ręce, głaszcząc je opuszkami palców aż do ramion. Mimo łez na jej twarzy malował się szeroki, słodki uśmiech. Znów złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Moje ręce dotarły w każde miejsce na jej skórze. Na twarzy wciąż miała uśmiech, a w oczach łzy, które powoli zaczęły spływać po jej policzkach. Mi też się chciało płakać, kiedy na nią patrzyłem. Wiedziałem, że nie powinniśmy tego robić, ale pragnienie było silniejsze. Zresztą chyba nie wyrządzę jej tym krzywdy... Mnie też boli rozstanie z nią po tak krótkiej, a jednocześnie tak barwnej znajomości, no ale trudno, tak zdecydowała. To wszystko robiłem dla niej, więc teraz dla niej zniosę to całe pożegnanie. Będę za nią cholernie tęsknił, bo naprawdę zdążyłem ją bardzo pokochać. Dobra, tęsknić będę później, teraz jestem z nią pod prysznicem i pragnę jej jak jeszcze nigdy nikogo. Bawiłem się jej piersiami, kiedy ona zaczęła zsuwać mi powoli bokserki. W kilka sekund się ich pozbyła.
-Zrób to już, nie wytrzymam dłużej tego pożegnania.- prosiła, dysząc mi wprost do ucha, kiedy całowałem jej szyję.
-Ej, nie płacz...- powiedziałem, ocierając jej łzy. -Jeśli nie przestaniesz, to nic z tego nie będzie. Nie zrobię Ci tego, bo będę czuł, jakbym robił Ci coś złego.- dodałem, kiedy płakała nadal.
-To ja sama to zrobię.- stwierdziła, oplatając mnie nogami w biodrach. Odkręciłem zimną wodę.
-Chyba muszę Cię ostudzić, napaleńcu.- zaśmiałem się, wzdrygnęła się, a na jej skórze od razu pojawiła się gęsia skórka.
-No nie... Najpierw mnie tak rozpalasz, a teraz chcesz mnie studzić??- oburzyła się, ale się śmiała.
-Hm... Nie, w sumie wolę Cię dalej rozpalać.- stwierdziłem, wpijając się ustami w jej szyję. Wiła się ponętnie, co potęgowało we mnie pożądanie. W końcu nadszedł ten czas, kiedy oboje zapragnęliśmy się bardziej. Oparłem ją o ścianę i złapałem za pośladki.
-To co? Żegnaj, Uckerku...- powiedziała, znów zalewając się łzami. Powinienem w tym momencie dać sobie z tym spokój, ale już nie mogłem. Wszedłem w nią szybkim ruchem, a ona cicho jęknęła.
-Nie płacz Duluś... Skoro to ma być ostatni raz, to cieszmy się naszą bliskością.
-Dobrze, nie marudź już.- zaśmiała się, zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła się powoli, i seksownie poruszać w górę, i w dół. Muskałem ustami jej szyję i kark. Podsunąłem ją pod sam strumień wody, a ona odchyliła się do tyłu. Śmiała się, kiedy zimna woda leciała na jej gorące ciało. Wciąż wykonywaliśmy powolne ruchy, dzięki którym odczuwaliśmy tak wielką przyjemność. Powróciliśmy do dawnej pozycji, oparłem ją mocno o ścianę. Pod wpływem silnych doznań zsuwała się. Po jakimś czasie razem opadliśmy na podłogę tak, że siedziała mi na kolanach. Kontynuowaliśmy to, aż oboje osiągnęliśmy szczyt. Wtedy wtuliła się we mnie i siedzieliśmy tak jeszcze kilka minut, przywracając oddech i bicie serca do normy.
Kiedy się obudziłem, panował jeszcze mrok. Była 6:30, więc nie ma co się dziwić. Duli koło mnie nie było. Gdzie ją poniosło o tej porze?... Wstałem, by iść do kuchni zrobić sobie kawę. Serce mi zamarło na widok spakowanej walizki Dulce. Co ona kombinuje? Odchodzi, ale dlaczego? Zobaczyłem, że w łazience świeci się światło, więc od razu było wiadomo gdzie Dula. Wszedłem tam, była pod prysznicem. Widziałem jej idealne ciało przez zaparowaną kabinę. Automatycznie miałem ochotę się na nią rzucić, powtórzyć tę noc. To było wspaniałe i nigdy tego nie zapomnę. Czuję coś do niej, ale to niemożliwa miłość. Ona tego na pewno nie odwzajemnia, jest jedynie zagubiona, samotna i jest mi wdzięczna za to wszystko. Nic z tego nie będzie, więc nawet nie opłaca się zaczynać tego tematu. Ale muszę się dowiedzieć, dlaczego ona chce wyjechać. Ma mnie dość?... A może wcale nie chce, tylko... No z jakiego innego powodu by się pakowała?... Chciałem się dowiedzieć prawdy, więc jak gdyby nigdy nic, po chamsku wszedłem jej pod prysznic.
-Co Ty robisz?! Ucker!- krzyknęła, zakrywając się ręcznikiem. Stała i patrzyła na mnie przerażona, zaskoczona.
-Musimy porozmawiać.- oznajmiłem poważnym, trochę zimnym tonem.
-Czy to jest powód, żeby wpieprzać mi się do łazienki?!- oj, Dula ostro się wkurzyła, ale średnio mnie to obchodzi, bo i tak z nią pogadam.
-Tak. Powiedz mi... Czemu się spakowałaś?- zapytałem już delikatniej, patrząc jej w oczy.
-Bo wyjeżdżam.- odpowiedziała krótko, stanowczo za krótko.
-Ale dlaczego? Dul, gdzie Ty chcesz jechać?
-Do domu. Dzwoniłam do Any, Carlos jest w więzieniu. Jestem już bezpieczna, więc nie muszę z Tobą mieszkać.- mój świat się zawalił, Dulce chce tak po prostu się wyprowadzić.
-Jak to? Tak po prostu?- byłem zdezorientowany, zgaszony.
-Mhm. Dla mnie to też nie jest proste, ale muszę wracać. Będę za Tobą tęsknić, bo przez ten dość krótki czas stałeś mi się bardzo bliski. Dziękuję Ci za wszystko.- posłała mi delikatny uśmiech.
-Wiesz, że nie masz za co. Ale Dul... Czy to już ostateczna decyzja?- miałem nadzieję, że zmieni zdanie, albo że zwyczajnie żartowała.
-Niestety tak... Wiesz, że tak będzie lepiej.- potwierdziła, smutniejąc.
-No skoro tak, to chyba wypadałoby się pożegnać...- zasugerowałem i oparłem ją o ścianę w kabinie.
-Myślę, że prysznic to kiepskie miejsce na pożegnania.- stwierdziła wyraźnie zdekoncentrowana moim dotykiem.
-Ja tak nie uważam...- zasugerowałem, ściągnąłem z niej ręcznik i wpiłem się w jej usta, trzymając jej ręce przy głowie, w razie jakby chciała protestować. Całowałem ją bardzo zachłannie, namiętnie. Oddawała każdy mój pocałunek z tą jej cudowną słodkością, czułością.
-Puść moje ręce, chcę Cię dotykać.- prosiła między pocałunkami głosem pełnym pożądania.
-Więc jesteś gotowa na takie pożegnanie?- zapytałem, odrywając swoje usta od jej.
-Tak, ale już nigdy więcej.- powiedziała, a jej oczy momentalnie się zaszkliły.
-Jak sobie życzysz.- pocałowałem ją delikatnie w policzek, po czym puściłem jej ręce, głaszcząc je opuszkami palców aż do ramion. Mimo łez na jej twarzy malował się szeroki, słodki uśmiech. Znów złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Moje ręce dotarły w każde miejsce na jej skórze. Na twarzy wciąż miała uśmiech, a w oczach łzy, które powoli zaczęły spływać po jej policzkach. Mi też się chciało płakać, kiedy na nią patrzyłem. Wiedziałem, że nie powinniśmy tego robić, ale pragnienie było silniejsze. Zresztą chyba nie wyrządzę jej tym krzywdy... Mnie też boli rozstanie z nią po tak krótkiej, a jednocześnie tak barwnej znajomości, no ale trudno, tak zdecydowała. To wszystko robiłem dla niej, więc teraz dla niej zniosę to całe pożegnanie. Będę za nią cholernie tęsknił, bo naprawdę zdążyłem ją bardzo pokochać. Dobra, tęsknić będę później, teraz jestem z nią pod prysznicem i pragnę jej jak jeszcze nigdy nikogo. Bawiłem się jej piersiami, kiedy ona zaczęła zsuwać mi powoli bokserki. W kilka sekund się ich pozbyła.
-Zrób to już, nie wytrzymam dłużej tego pożegnania.- prosiła, dysząc mi wprost do ucha, kiedy całowałem jej szyję.
-Ej, nie płacz...- powiedziałem, ocierając jej łzy. -Jeśli nie przestaniesz, to nic z tego nie będzie. Nie zrobię Ci tego, bo będę czuł, jakbym robił Ci coś złego.- dodałem, kiedy płakała nadal.
-To ja sama to zrobię.- stwierdziła, oplatając mnie nogami w biodrach. Odkręciłem zimną wodę.
-Chyba muszę Cię ostudzić, napaleńcu.- zaśmiałem się, wzdrygnęła się, a na jej skórze od razu pojawiła się gęsia skórka.
-No nie... Najpierw mnie tak rozpalasz, a teraz chcesz mnie studzić??- oburzyła się, ale się śmiała.
-Hm... Nie, w sumie wolę Cię dalej rozpalać.- stwierdziłem, wpijając się ustami w jej szyję. Wiła się ponętnie, co potęgowało we mnie pożądanie. W końcu nadszedł ten czas, kiedy oboje zapragnęliśmy się bardziej. Oparłem ją o ścianę i złapałem za pośladki.
-To co? Żegnaj, Uckerku...- powiedziała, znów zalewając się łzami. Powinienem w tym momencie dać sobie z tym spokój, ale już nie mogłem. Wszedłem w nią szybkim ruchem, a ona cicho jęknęła.
-Nie płacz Duluś... Skoro to ma być ostatni raz, to cieszmy się naszą bliskością.
-Dobrze, nie marudź już.- zaśmiała się, zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła się powoli, i seksownie poruszać w górę, i w dół. Muskałem ustami jej szyję i kark. Podsunąłem ją pod sam strumień wody, a ona odchyliła się do tyłu. Śmiała się, kiedy zimna woda leciała na jej gorące ciało. Wciąż wykonywaliśmy powolne ruchy, dzięki którym odczuwaliśmy tak wielką przyjemność. Powróciliśmy do dawnej pozycji, oparłem ją mocno o ścianę. Pod wpływem silnych doznań zsuwała się. Po jakimś czasie razem opadliśmy na podłogę tak, że siedziała mi na kolanach. Kontynuowaliśmy to, aż oboje osiągnęliśmy szczyt. Wtedy wtuliła się we mnie i siedzieliśmy tak jeszcze kilka minut, przywracając oddech i bicie serca do normy.
Dulce:
Czułam się jak w raju, siedząc w objęciach Uckera po cudownym seksie. To było pożegnanie, więc w zasadzie nie powinnam już się tak do niego tulić, bo przez to może być jeszcze trudniej. Do oczu podchodziły mi łzy, właściwie to płakałam ciągle. Koniec! Patrząc mu w oczy z wymuszonym uśmiechem, powiedziałam:
-Ej, zimno mi już przez tą wodę.
-Tak? Mi nie.- odpowiedział, śmiejąc się.
-Bo to na mnie leci większość tej wody, mądralo.- udawałam oburzoną.
-Czyli chcesz już stąd wyjść?- zapytał, a z jego twarzy zniknął ten cudowny, beztroski uśmiech.
-Mhm, bo mi już serio zimno. Ale obiecaj mi, że kiedy stąd wyjdziemy, to nie będzie między nami już zupełnie nic. Więcej mnie nie dotkniesz, nie pocałujesz, nic z tych rzeczy. Dobrze?- powiedziałam, patrząc mu w oczy, ten ostatni raz.
-Dul...- przygarnął mnie do siebie i przytulił bardzo mocno i tak czule. Nie mogłam powstrzymać łez, rozpłakałam się.
-Wystarczy, bo my nigdy tego nie zakończymy.- wyrwałam się z jego objęć i wyszłam spod prysznica, on po chwili też. Owinął się ręcznikiem i wyszedł z łazienki, rzucając mi jedynie jedno smutne spojrzenie. Nieudolnie powstrzymując łzy, wytarłam się i ubrałam. Ucker był w kuchni, pił kawę. Bez słowa otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko. Zrobiłam sobie płatki i usiadłam przy stole na przeciwko Uckera. Ta cisza mnie dobijała. Musiałam ją przerwać.
-Zawieziesz mnie do domu, czy mam jechać autobusem?- zapytałam, spoglądając na niego.
-No ok, zaraz pojedziemy, bo przecież nie zostanę tu sam.- odpowiedział dość zimnym głosem.
-Ucker, mógłbyś mnie nie traktować tak chłodno?
-Przepraszam, ale tak jest lepiej.- posłał mi delikatny, smutny uśmiech.
-No fakt, masz rację.- spuściłam wzrok i wróciłam do jedzenia.
Po jakimś czasie zostałam sama w kuchni, bo Ucker poszedł do pokoju się spakować. Nie minęło dużo czasu, a wychodziliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Usiadłam na tylnym siedzeniu, żeby być jak najdalej od niego. Nie spałam całą noc, więc zasnęłam po drodze.
Czułam się jak w raju, siedząc w objęciach Uckera po cudownym seksie. To było pożegnanie, więc w zasadzie nie powinnam już się tak do niego tulić, bo przez to może być jeszcze trudniej. Do oczu podchodziły mi łzy, właściwie to płakałam ciągle. Koniec! Patrząc mu w oczy z wymuszonym uśmiechem, powiedziałam:
-Ej, zimno mi już przez tą wodę.
-Tak? Mi nie.- odpowiedział, śmiejąc się.
-Bo to na mnie leci większość tej wody, mądralo.- udawałam oburzoną.
-Czyli chcesz już stąd wyjść?- zapytał, a z jego twarzy zniknął ten cudowny, beztroski uśmiech.
-Mhm, bo mi już serio zimno. Ale obiecaj mi, że kiedy stąd wyjdziemy, to nie będzie między nami już zupełnie nic. Więcej mnie nie dotkniesz, nie pocałujesz, nic z tych rzeczy. Dobrze?- powiedziałam, patrząc mu w oczy, ten ostatni raz.
-Dul...- przygarnął mnie do siebie i przytulił bardzo mocno i tak czule. Nie mogłam powstrzymać łez, rozpłakałam się.
-Wystarczy, bo my nigdy tego nie zakończymy.- wyrwałam się z jego objęć i wyszłam spod prysznica, on po chwili też. Owinął się ręcznikiem i wyszedł z łazienki, rzucając mi jedynie jedno smutne spojrzenie. Nieudolnie powstrzymując łzy, wytarłam się i ubrałam. Ucker był w kuchni, pił kawę. Bez słowa otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko. Zrobiłam sobie płatki i usiadłam przy stole na przeciwko Uckera. Ta cisza mnie dobijała. Musiałam ją przerwać.
-Zawieziesz mnie do domu, czy mam jechać autobusem?- zapytałam, spoglądając na niego.
-No ok, zaraz pojedziemy, bo przecież nie zostanę tu sam.- odpowiedział dość zimnym głosem.
-Ucker, mógłbyś mnie nie traktować tak chłodno?
-Przepraszam, ale tak jest lepiej.- posłał mi delikatny, smutny uśmiech.
-No fakt, masz rację.- spuściłam wzrok i wróciłam do jedzenia.
Po jakimś czasie zostałam sama w kuchni, bo Ucker poszedł do pokoju się spakować. Nie minęło dużo czasu, a wychodziliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Usiadłam na tylnym siedzeniu, żeby być jak najdalej od niego. Nie spałam całą noc, więc zasnęłam po drodze.
No i dodaję :-* Kolejny zbyt... Erotyczny rozdział xD Jak ja nie lubię czwartków... :-/ Do poniedziałku, których też nie lubię ;-)
Bardzo mi się podoba ten rozdział. Mam nadzieję że znajomość Dulce i Uckera nie zakończy się w ten sposób. Nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJestem !! JAKIE POŻEGNANIE SIĘ PYTAM ! Nie zgadzam się na żadne pożegnanie, to dopiero początek a nie koniec. Niech oni w końcu sobie powiedzą co czuję, niech któreś z nich weźmie sprawy w swoje ręce i powie o swoich uczuciach no tak być nie może. Seks na zakończenie wszystkiego? Chyba na początek. Matko powtarzam się z tego zdenerwowania. Nie ma innej opcji, ja Ci kategorycznie zakazuje zakończenia takiego. No i Anahi ma się pogodzić z Poncho i nawet nie ma innej opcji, bo oni mają mieć tuzin dzieci i być szczęśliwi. A Ucker jak już odwiezie Dule to ma z nią zostać dopóki szlak ich nie trafi :D Tak ma być i nawet nie próbuj zrobić inaczej, bo wiesz ja i moja psychika jest bardzo słaba. A są egzaminy, a nie chciałabym się przez to załamać także no bez odbioru :*
OdpowiedzUsuńZacznę od tego dlaczego oni są takimi debilami obydwoje wyznali by co czują i było by po sprawie aahh... Dulce zadzwoniła do Ann wszystko ładnie pięknie i wgl no ale jestem pewna ze jakby wyznała prawdę Anahi to ta by jej odradziła coś mądrego i na odwrót gdyby Ann wyznała prawdę Dulce itp. Jedyny plus że Ucker chce pojechać z nią. Więc niech ją budzi i wyzna miłość bo jestem nie zadowolona że zaczęli się tak oschle traktować. To wina Uckera bo wiedział jaka ona jest delikatna pomógł jej narobił ochoty, nadziei a teraz pocałuj mnie w dupie ahh. Więc niech będzie prawdziwym mężczyzną i ma wziąć sprawy w swoje ręce i powie jej że ją kocha chce mieć z nią dzieci i być prawdziwym mężem, bo jeśli nie to nie wiem co mu zrobię Ona jest delikatna więc on ma wziąć sprawy w swoje ręce(nie wiem ile razy to powtórzyłam ale to z nerwów)!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń