sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 50- Ostatni!!

Leżeliśmy w swoich objęciach na łóżku w ciszy. Chyba po zajściu w łazience nie mieliśmy już siły na rozmowę. Zresztą po co mamy gadać? Jedyne co lubię bardziej od jego głosu i spojrzenia, to jego dotyk i ciepło jego ciała. W sumie bardzo aktywnie spędzaliśmy ten czas. Ja bawiłam się jego dłonią, a on głaskał mnie po udzie, podwijając moją koszulę nocną, która i tak była bardzo krótka i generalnie dość skąpa. W zasadzie prawie jakby jej nie było, bo większa jej część to tylko czerwona koronka.
-Jesteś śpiąca?- padły pierwsze słowa od jakichś 20 minut.
-Jedynie zmęczona, spać mi się nie chce.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-To co robimy?- zapytał pociągającym głosem. Wtedy spojrzałam na odsłonięte okno, robiło się jasno.
-Hm... Mam pomysł.- powiedziałam po chwili pełna entuzjazmu.
-Eh... Nie ma to jak pomysły mojej żony... No dobra słucham.
-No więc mężu mój najdroższy... Chodźmy przed dom, popatrzymy na wschód słońca.- powiedziałam, podnosząc się, by zobaczyć jego reakcje w oczach.
-Dobra, ale jak mnie podniesiesz, bo nie mam siły wstać.- postawił warunek, wyciągając do mnie rękę.
-Ok, spróbuję, ale niczego nie gwarantuję.- odpowiedziałam, wstając i podając mu rękę. Tak jak przeczuwałam, zamiast ja jego, on pociągnął mnie i wylądowałam z powrotem na nim. Objął mnie i obrócił, że ja leżałam na dole. Zaczął mnie oczywiście całować. Po kilku minutach udało nam się wstać obojgu. Ubrałam na siebie szlafrok, żeby znowu nie zmarznąć i wyszliśmy przed dom. Usiedliśmy na schodach werandy, gdzie wcześniej rozłożyliśmy sobie kocyk, żeby było nam miękko i ciepło. Wschód słońca był naprawdę przepiękny. Oparłam głowę na ramieniu Uckera i powiedziałam cicho wprost do jego ucha:
-Nigdy tej nocy nie zapomnę.
-Tak, ja też.- odpowiedział z uśmiechem, całując mnie czule w czoło. -I nie chodzi mi w tym momencie o ten seks, tylko o samo bycie z Tobą w pierwszą noc po ślubie.- przyglądałam mu się uważnie, kiedy to mówił.
-No, bo to jest najważniejsze. Od teraz już zawsze będziemy razem i nikt, ani nic nas nie rozdzieli. To początek stworzenia szczęśliwej, kochającej się rodziny.
-Dokładnie skarbie. Zrobię wszystko, by Tobie i naszemu dziecku nigdy niczego nie brakowało. Uczynię Cię najszczęśliwszą kobietą na świecie, już nigdy niczym nie będziesz musiała się martwić.
-Już od dawna jestem szczęśliwa. Odkąd Cię poznałam, stopniowo zmieniał się cały mój świat. To Ty pomogłeś mi pokonać największy strach, jakim była tak naprawdę miłość. Ty pozwoliłeś mi poczuć się wartościową, kochaną, bezpieczną i właśnie szczęśliwą. To dzięki Tobie teraz jestem taka, jaka jestem i będę jeszcze lepsza.- mówiłam, patrząc mu w oczy z delikatnym uśmiechem.
-Nie, nic nie rób. Jaka lepsza? Nie zmieniaj się już kochanie, taka jesteś idealna, bo jesteś przede wszystkim sobą- moją szaloną, nieobliczalną, szczerą Dulą, moim całym światem.- jego słowa aż mnie wzruszały.
-Nie chodzi mi o zmianę. Chcę, a właściwie muszę po prostu wydorośleć, bo zachowywanie się jak dziecko jest już nie tylko dziwne, ale i zbędne. Dopiero teraz rozumiem, że zachowywałam się tak, bo pragnęłam prawdziwego, szczęśliwego dzieciństwa, miłości, uwagi. Sama sobie stwarzałam taki świat, gdzie wszystko było z pozoru idealne, a tak naprawdę nie potrafiłam sobie z niczym poradzić. Teraz, kiedy mam Ciebie, Anabell, przyjaciół, kochającą mamę i siostrę, jestem zdolna do wszystkiego, bo dajecie mi siłę do życia. Zmieniłam się, wydoroślałam.- rozgadałam się, ach te moje sentymenty.
-Widzę skarbie. Teraz już nie mógłbym nazwać Cię dzieckiem, małą dziewczynką, czy jak ja tam jeszcze mówiłem, bo już jej nie przypominasz. Wydoroślałaś, choć na szczęście nie spoważniałaś. Kocham Cię za to jaka jesteś i zawsze będę.- przytulił mnie mocno i żadne z nas przez kilkanaście minut się już nie odezwało. Nawet nie zauważyłam kiedy, a zrobiło się już prawie całkiem jasno.
-Głodna jestem.- powiedziałam żywo, wstając.
-W sumie ja też, chodź.- poszliśmy do kuchni. Zrobiliśmy sobie kanapki i poszliśmy jeść do ogrodu. Zasiedliśmy przy stole i wzięliśmy się za jedzenie. Nie obyło się oczywiście bez wygłupów, karmiliśmy się nawzajem. Postanowiliśmy, że po śniadaniu pójdziemy pospacerować po plaży. Od rana było bardzo ciepło, więc poszliśmy przebrać się w stroje kąpielowe. Zanim poszliśmy zadzwoniłam do mamy. Oczywiście wypytywałam o małą. Ponoć była grzeczna, ale wydaje mi się, że powiedziała tak tylko, żebym się nie denerwowała. Poza tym miała wyjątkowo zaspany głos, także pewnie wnusia dała jej w nocy popalić i nie chciała spać. No ale skoro mama twierdzi, że wszystko w porządku, to niech jej będzie. Przeprowadziła ze mną jeszcze wywiad, dotyczący podróży poślubnej, ale niewiele zdołała ode mnie wyciągnąć. W sumie nie gadałyśmy długo, bo Anabell zaczęła coś marudzić i mama musiała się nią zająć. Kiedy się rozłączyłam, poszliśmy na tą plaże. Nie wzięliśmy nawet ręczników, bo po co? Słońce grzało, więc sami wyschniemy. Zresztą planowaliśmy jedynie spacer. Szliśmy za rękę brzegiem morza i zbieraliśmy muszelki, które fale wyrzucały pod nasze nogi. Gadaliśmy sobie przy tym o różnych sprawach. Znudziła mi się ta idealna, spokojna, romantyczna atmosfera i zaczęłam się wygłupiać. Chlapałam Uckera, a później uciekałam. Biegaliśmy po rozgrzanym piasku. W pewnej chwili jak to na plaży wykręciła mi się noga i upadłam. Christopher podszedł do mnie, wsunął jedną rękę pod moje kolana, a drugą pod plecy i podążał ze mną do wody. Ja piszczałam, bo nie bardzo mi się uśmiechało lądować w zimnej w porównaniu do piasku wodzie. Na szczęście Ucker okazał mi odrobinę łaski i zaczął mną tylko kręcić nad wodą tak, że tylko czasami zahaczałam o nią plecami, albo tyłkiem. Kręciło mi się już w głowie od tej jego karuzeli, zresztą chyba nie tylko mi. Po jakimś czasie posadził mnie na lekko wilgotnym piasku przy samej wodzie i usiadł koło mnie. Siedzieliśmy w milczeniu, wymieniając tylko znaczące spojrzenia i co chwilę wybuchając śmiechem. W końcu nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego. To znaczy położyłam go na plecy i usiadłam mu na brzuchu.
-I co teraz powiesz?- zapytałam ponętnie.
-Hm... Bardzo chętnie. Wczoraj ja robiłem dobrze Tobie, to dziś Ty mi.- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
-A kto Ci w ogóle powiedział, że ja się chcę z Tobą znowu kochać, co?...- jak zwykle zaczęłam robić mu na złość. Nie wiem dlaczego, ale sprawia mi to czasem więcej przyjemności niż sam seks, haha.
-Bo wiem. A co, może nie?...
-Nie wiem, przekonaj mnie.- powiedziałam, wykonując lekki ruch całym ciałem, by go trochę podniecić.
-Ok, sama tego chciałaś. Koniec tej Twojej delikatności, romantyczności, Teraz po mojemu kotku.- na te słowa zrobiłam dość dziwną minę, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, leżałam na piasku, przygniatana ciężarem Uckera. Od razu rozwiązał mi obie części stroju kąpielowego, ale jeszcze do końca nie ściągnął. Całował mnie zachłannie i agresywnie, a jego ręce już pchały się gdzie nie trzeba. Jedną wsuwał pod moje majtki, energicznymi ruchami masując mój pośladek. Druga już lądowała na moich piersiach, które pieścił, ściskając w dłoni. Ogólnie było to przyjemne, ale chwilami aż bolało. Zjechał ustami po mojej szyi, w tym samym czasie zdejmując całkiem mój stanik. Tym razem nie całował mnie z taką namiętnością i czułością. Jego pocałunkom towarzyszyły liczne malinki, zostawiane na moim ciele. W końcu nadszedł ten moment, kiedy pozbył się dolnej części mojego kostiumu. Rozszerzył mi wtedy uda i zaczął najpierw delikatnie mnie tam masować. Po chwili jednak jego ruchy stały się śmielsze. Zaczęłam dyszeć i mruczeć. Jęknęłam nieco głośniej, kiedy gwałtownie zanurzył we mnie swoje palce. Poruszał nimi szybko, co sprawiało, że oddychałam dużo szybciej i głośniej niż normalnie. Widziałam jak podniecało go to, że robi mi dobrze. Zsunęłam jego kąpielówki i także dostarczałam mu przyjemności przy pomocy swojej dłoni. Tak jak on wykonywałam szybkie ruchy. Także wydawał z siebie te charakterystyczne dźwięki. Nagle wyciągnął ze mnie swoje palce i w jednej chwili bardzo szybkim i agresywnym ruchem złączył nasze ciała. Lekko zabolało, więc aż krzyknęłam. Ucker uśmiechnął się słodko i zaczął się we mnie szybko poruszać, praktycznie odbijając się od mojego ciała. Nie nadążałam nawet oddychać i jęczałam jak szalona, wprost do jego ucha. Postanowiłam też się z nim zabawić. Rolę się odwróciły i to ja byłam na górze. Z tą różnicą, że ja siedziałam na nim, podskakując szybko. Teraz to on nie mógł się opanować i dziko dyszał. Mógł jedynie bawić się moimi piersiami, co robił bardzo mało delikatnie. Ściskał je bardzo mocno, a to po jakimś czasie przestało być przyjemne. Strąciłam jego ręce i przycisnęłam je do piasku swoimi. Oboje doszliśmy w tym samym czasie. Tuż po tym zaczęliśmy się uspokajać. Jako jedność przeturlaliśmy się do wody, by trochę opłukać się z piasku. Nie minęło dużo czasu, a stałam przed Uckerem, który zawiązywał mi stanik od stroju.
-I co, podobało Ci się?- zapytał, składając delikatne pocałunki na mojej szyi.
-Gdyby nie to, że byłeś cholernie niedelikatny i sprawiałeś mi trochę bólu, to tak.
-O to właśnie chodziło kochanie. To za Twoją złośliwość.- powiedział, śmiejąc się.
-Debil, dzikus, bierzemy rozwód!- wygłupiałam się i znów zaczęłam mu uciekać. Tym razem samym brzegiem, żeby się nie przewrócić. W ten sposób szybko wróciliśmy do domu.

Mijały kolejne dni. Wszystkie były do siebie bardzo podobne. Każdy składał się z romantycznych spacerów, rozmów, wygłupów, mojej złośliwości i oczywiście seksu co najmniej raz na dobę. Nadszedł dzień powrotu do domu. W sumie się cieszyłam, bo bardzo stęskniłam się za Anabell. Zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy. Najpierw udaliśmy się do mojej mamy po córkę. Jak tylko nas zobaczyła zaczęła się cieszyć i po swojemu coś gadać, jakby chciała nam coś opowiedzieć. Wzięliśmy ją i pojechaliśmy do siebie do domu. Po tej całej podróży poślubnej byłam tak zmęczona, bo ledwo co spałam, że zasnęłam pierwsza z nich wszystkich. Zresztą co za różnica, przecież to i tak Ucker zazwyczaj usypia małą. W pewnym momencie poczułam, jak wślizgnął mi się pod kołdrę. Od razu odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam się w niego.
-Śpij słodko kochanie.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Dobranoc.- odpowiedziałam i zasnęłam już na dobre.

I jest ostatni :D Miał być trochę inny i krótszy, no ale niech Wam będzie napaleńce haha ( Monika i M Marzenie :)) Przeraża mnie to, bo zdecydowanie za dużo przez Was tu jest scen erotycznych ;) Ale załóżmy, że to rekompensata za te rozdziały, kiedy Ucker wyjechał, heh xD No więc co? Jutro epilog i koniec :* 

2 komentarze:

  1. Plaża hahaah stosunek na plaży haha :D. Za nim zacznę opisywać to wszystko to mam prośbę chciałabym żeby w epilogu też była tak romantyczna scena haha :D. Oczywiście wszystko mi się podoba jest cudownie i wgl, może mało romantycznie ale zajebiście :D. Ucker jest idealnym mężem haha oczywiście Duli niczego nie brakuje spełnia się w roli żony i matki oczywiście :P No i kiedy się dowiem że będzie w ciąży wiesz takie tempo oni mają że powinna już być jakaś ciąża, bo Anabell jest samotna ja to czuje :P. A na koniec scena na plaży mega :D Czekam na epilog :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz co nas przystało na koniec opowiadania, menda nas od napaleńców wyzywa hahah :) Ale skoro i tak już mamy wyrobioną opinię to w epilogu też ma być taka scena xd Bardzo podoba mi się ten rozdział i w ogóle to jak nareszcie wszyscy są szczęśliwi i że Ucker w końcu mógł sobie poszaleć, a nie tylko być mega delikatny xd Ale spoko ja wiem, że on tak kocha Dule, że dla niej to on mógłby być delikatny niczym dupa niemowlaka xd No, ale mniejsza o większość jak się można domyślić najbardziej podoba mi się scena, która miała miejsce na plaży. Dobrze, że Ucker ją wynajął bo gdyby tam byli ludzi to o matko albo jak by ktoś ich nakrył hahah. No więc biorę się za epilog Joł xd

    OdpowiedzUsuń