piątek, 6 marca 2015

5. Biedna dziewczyna...

Dulce:
Tą noc spędziłam w łazience z moją krwią, łzami i szkłem w dłoni. Oczywiście ani na chwilę nie zmrużyłam oka. Calutką noc przepłakałam. Dopiero koło południa, kiedy emocje trochę opadły, zorientowałam się, co robię i jak wygląda moje ciało. Miałam mnóstwo ran, z których kapała krew. Ogólnie siedziałam w kałuży krwi. Straciłam jej tak wiele, że byłam już cholernie słaba. W końcu z trudem podniosłam się z podłogi. Musiałam wejść z powrotem do wanny, by obmyć się z tej krwi. Zrobiłam to, a potem wzięłam bandaż i owinęłam nim nadgarstki. Gorzej było z ranami na biodrach. Położyłam na nie husteczki i przykleiłam plastrem. Ubrałam się w dres i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Carlosa oczywiście nie było w domu. I dobrze! W głowie ciągle słyszałam jego wczorajsze słowa, że nadaję się tylko na dziwkę i w ogóle. Miał rację... Jestem bezwartościową kobietą, nic mi się w życiu nie udaje. Jestem po prostu nikim!!
Mijały dni, a ja coraz bardziej podupadałam na zdrowiu, psychicznym, jak i tym fizycznym. Carlos ciągle "spłacał mną" swoje długi. Trwało to coraz dłużej, gdyż jak uważał, jestem świetna, dochodzę do wprawy i dam radę o godzinę więcej niż wczoraj. Ci wszyscy faceci byli straszni. Krzywdzili mnie, nie patrząc na mój ból. Z dnia na dzień było gorzej. Z wyczerpania byłam słaba, za co często mnie jeszcze bili. Choć wszystko bolało mnie coraz mocniej, to ja płakałam coraz rzadziej. Nie potrafiłam płakać, czuć, ani już tym bardziej reagować. Byłam niczym roślinka, która wciąż narażana jest na ból, a nie potrafi nic z tym zrobić. Żyłam jedynie dzięki naturze. Dzięki temu, że moje serce jeszcze biło, a w żyłach płynęła krew. Ja już chyba nawet nie myślałam racjonalnie. Chwilami nie wiedziałam, co robię. Prawie nic nie jadłam, jedynie piłam. A najgorsza była ta świadomość, że jestem dziwką! To mnie niszczyło. Zawsze miałam swoje zasady, godność, a teraz daję dupy za spłatę długu męża. Wstydzę się siebie, brzydzę. Nie radziłam sobie z tym wszystkim. Odkąd wróciłam od Christiana, nie przespałam ani jednej nocy. Czułam, że dzieje się ze mną coś bardzo niedobrego, ale nie potrafiłam sobie pomóc. Przechodziłam jakieś załamanie nerwowe. No ale kto by się na moim miejscu nie załamał?... Przez trzy lata byłam poniżana przez męża, a teraz stał się dla mnie miły i chwali mnie za to, że swoim ciałem spłacam jego długi. I jak ja mam się czuć? Pewnego dnia wieczorem strasznie rozbolała mnie głowa. Poszłam do kuchni po tabletki. Wzięłam całe opakowanie i wróciłam do pokoju. Doskonale wiedziałam, że są bardzo mocne, a połknęłam chyba z piętnaście na raz. Zanim to zrobiłam, napisałam smsa do Any, bo znalazłam mój telefon: "Przepraszam, musiałam to zrobić. Żegnaj Any, kocham Cię." Chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, co robię. Po jakimś czasie zaczęło mi się kręcić w głowie, obraz zamazywać, a głowa pękała mi z bólu. Do tego jeszcze bolał mnie brzuch. Słabłam, nie mogłam utrzymać się na nogach, zemdlałam.
Anahi:
Byłam w domu mody. Miałam próbę do kolejnego pokazu. Nagle coś mnie tknęło, żeby zerknąć na telefon. Zrobiło mi się słabo, kiedy przeczytałam smsa od Duli. Przeprosiłam szefową, że muszę wyjść i wybiegłam z budynku. Złapałam taksówkę. Po drodze dzwoniłam do Christiana, ale miał wyłączony telefon. Trudno, poradzę sobie sama. Pospieszałam kierowcę, bo jechał wyjątkowo wolno. Wreszcie dotarłam na miejsce. Przed domem nie było samochodu Carlosa, więc zapewne był w pracy. Czułam się bardzo źle z tym, że właściwie narobiłam Dul kłopotów, a potem nasz kontakt się urwał. Bałam się tu przychodzić, a dodzwonić się do niej w ogóle przez ten czas nie mogłam. Chciałam po prostu wejść do domu. Szarpałam za klamkę, ale drzwi jak zwykle były zamknięte. Krzyczałam, wołałam Dulce, ale bez skutku- cisza.
Ucker:
Tego dnia ja pilnowałem domu Pana Carlosa i jego żony, która była w środku. Usłyszałem wołanie tej dziewczyny. Podszedłem do niej i zapytałem:
-Czego tu szukasz?!
-Pomóż mi dostać się do środka, błagam.- mówiła szybko, była zdenerwowana.
-Nie mogę Cię wpuścić, przykro mi.- odmówiłem i już chciałem odejść, kiedy pociągnęła mnie za rękę.
-Posłuchaj.- zaczęła groźnie. -Moja kuzynka chyba zrobiła coś głupiego przez tego gnoja. Obawiam się, że chce popełnić samobójstwo. Ja muszę ją ratować. Pomóż proszę...- wpadła w panikę, płakała. Wiedziałem, że będę miał przez nią kłopoty, no ale cóż... Nie mogłem zostawić Pani Duli samej w tej sytuacji.
-Dobrze, chodź.- pociągnąłem blondynkę za rękę w stronę tylnych drzwi, przez które zawsze wchodzę. Pobiegliśmy od razu na górę do pokoju Dulce. Na podłodze przy łóżku leżała ona, koło niej puste pudełko po tabletkach. Anahi zaczęła płakać. Ja podbiegłem do dziewczyny i przekręciłem ją na plecy. Próbowałem wyczuć puls. Był, ale bardzo słaby, ledwo żyła. Zadzwoniłem na pogotowie, bo jej kuzynka nie byłaby w stanie tego zrobić.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.- przytuliłem roztrzęsioną blondynkę.
-Moja kuzynka umiera, a Ty mi będziesz pierdolił, że wszystko będzie dobrze?!- zdenerwowała się, krzyczała. -Ona się przez tego śmiecia cięła, widzisz?- płakała jeszcze bardziej, wskazując na jej rany na rękach.
-Widzę właśnie. To mąż ją tak wykończył?- nie mogłem uwierzyć, że mój szef jest takim chujem.
-Tak. Nie wiem, co się teraz tutaj działo, ale odkąd wzięła z nim ślub, wyżywa się na niej.
-Biedna dziewczyna...- było mi jej strasznie szkoda. Wystarczy na nią spojrzeć, a od razu widać, że to bezbronna, niewinna kobieta, wyraźnie skrzywdzona przez los.
-O, karetka już jest!- zerwała się i zbiegła na dół, by ich poprowadzić na górę. Zabrali nieprzytomną Dulce do szpitala, kuzynka pojechała z nią karetką. Ja niestety musiałem dalej sterczeć przed tym cholernym domem. Ciągle miałem przed oczami bladą twarz Duli i jej pocięte ręce. Nie mieścił mi się w głowie ból, jaki ona przeżywała. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Wciąż myślałem o tym wszystkim i stwierdziłem, że tego tak nie zostawię. Nagle na podwórko wdarł się jakiś facet, był wściekły.
-Kim Pan jest?- zapytałem poważnym tonem głosu.
-Wspólnikiem Pana Montenegro. Gdzie ten łajdak?!- krzyczał zdenerwowany.
-W pracy. O co chodzi? Co jeszcze zrobił ten śmieć?
-Oszukał mnie. Nie daruję mu tego.- wzburzył się jeszcze bardziej.
-Pan to ma problemy... Przez niego jego żona trafiła do szpitala, otruła się tabletkami.- widzę, że mój szef jest niezłym gangsterem i nie tylko tortury żony ma na sumieniu. Ten człowiek może pomóc mi go zniszczyć.
-Co za bagno!- krzyknął, kręcąc głową z niedowierzaniem. -Poncho jestem.- przedstawił się. Najwyraźniej także znalazł we mnie sojusznika.
-Christopher.- odpowiedziałem i podałem mu rękę.
-Chętnie bym odwiedził tą kobietę w szpitalu.
-Ja też. Jest tam jej kuzynka, potrzebuje wsparcia.
-Więc jedźmy.- podsumował i wsiedliśmy do jego auta. Po drodze opowiadałem mu wszystko, co wiem, co widziałem. Był w szoku, bo myślał, że Carlos to dobry człowiek, kochający mąż.
No dobra macie... Okrutne szantażystki ( chyba każdy wie, o kogo chodzi). Tak jak mówiłam, za pewne Was nie uspokoję tym rozdziałem, no ale same chciałyście... Więc do poniedziałku :*

3 komentarze:

  1. A więc zacznę od tego że nie jesteśmy szantażystkami to była UGODA, mały kompromis :). Ogólnie to trochę mnie uspokoiłaś dlatego że Dul nie ma w domu Carlosa :). Cieszę się że Ucker pokazał się z dobrej strony pomógł Ann dostać się do domu dzięki nie mu ona została uratowana :). Mam nadzieje że jej koszmar jak najszybciej się skończy bo straszne jest to jak ten bydlak ją wykorzystuje. A i najważniejsze dobrze że Poncho i Christopher się jakby to powiedzieć może tak stali się sojusznikami. Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby Dulce przeżyła. Mam nadzieję że po tym wszystkim Carlos nie zbliży się już do Dul i zrozumie co ona chciała przez niego sobie zrobić. Czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O dokładnie to była ugoda i po prostu uważam, że dosyć korzystna ponieważ moja psychika trochę się podreperowała ze względu na to, że Dula może trochę odpocznie w tym szpitalu od tego pozbawionego człowieczeństwa ludzia xd No i jestem zła, że chciała się zabić ona powinna walczyć o swoje życie i się nie poddawać, a na pewno jak najszybciej złożyć papiery o rozwód !! Dobra ja kończę tu kom bo czytam kolejny i tam muszę też napisać xd

    OdpowiedzUsuń