Siedzieliśmy w ciszy
już kilka minut. Patrzyłam się w podłogę. Kiedy na niego zerkałam, widziałam
jak ciągle wpatrywał się we mnie. W końcu przerwał milczenie, pytaniem:
-Powiesz, dlaczego
się o mnie biłaś z Mią?
-O Ciebie? Nie, nie
o Ciebie.- odpowiedziałam nerwowo.
-Ale
przed chwilą mówiłaś...
-Wiem, co
mówiłam. Zapomnij.
-Czy
Ty?...
-Tak,
podobasz mi się.- przyznałam i go pocałowałam.
Na
początku był chyba w szoku. Nie minęło jednak dużo czasu, a już odwzajemniał
pocałunki i wzbudzał namiętność. Chciał mnie położyć na łóżko, ale się nie
dałam. Całowaliśmy się dalej. Kiedy zaczynał przesadzać, czyli na przykład znów
mnie głaskać, czy coś, to po prostu łapałam go za rękę. Nie pozwalałam mu na
nic, ale pocałunku przerwać tak szybko nie zamierzałam. Po jakimś czasie
oderwał się ode mnie i patrzył, jakby z niedowierzaniem. Byłam z siebie dumna i
wcale tego nie ukrywałam. Teraz to na mojej twarzy malował się szyderczy
uśmiech. Ucker był zdezorientowany i zszokowany. Wreszcie zapytał:
-O co Ci
chodzi?...
-O nic.-
odpowiedziałam krótko i jakby obojętnie, dalej wpatrując się w niego.
-Zaskoczyłaś
mnie.
-Wiem, o
to właśnie chodziło.- stwierdziłam i cmoknęłam go szybko w usta.
-Pozwolę
sobie użyć Twojego pytania. W co Ty grasz?
-W nic
kochanie. Ja Ci tylko wyznałam, że też mi się podobasz. Czy to coś złego?-
mówiłam z ironią, zachowując powagę choć tak bardzo chciało mi się śmiać.
-Co Ty mi
próbujesz udowodnić, co?- zapytał, obejmując mnie.
-Co? To,
że też coś do mnie czujesz.
-A więc o
to chodzi... Mówiłem Ci już, że nie wierzę w miłość.
-Czemu?
-Chociażby
dlatego, że wolę się upijać dla przyjemności, a nie z miłości. Jak co
niektórzy...
-Ej, ja
wcale nie...- próbowałam się wymigać.
-Więc co
miała znaczyć ta piosenka?
-Nic, tak
jakoś.
-Ja i tak
wiem swoje.
-Chcesz
szczerości?
-Tak,
dawaj.
-No
więc... Upiłam się, bo zabolały mnie Twoje słowa. To było lepsze niż użalanie
się nad sobą.
-Aż tak
Cię to ruszyło?- zapytał czułym głosem.
-Tak.
-Ale
dlaczego?
-Nie
wiem. Wkurzyłeś mnie tym po prostu strasznie. Tak mi się podobał ten pocałunek,
a Ty go zepsułeś.
-Ja
zepsułem?! To Ty przerwałaś.
-Tak, ale
to Ty zacząłeś przesadzać.
-Przecież
bym Cię nie zgwałcił przed domem.- stwierdził i się zaśmiał.
-Eh...
Nawet tak nie pomyślałam. Chodzi po prostu o to, jak mnie traktujesz.
-Wiesz
przecież jaki jestem, więc po co robiłaś sobie nadzieję?
-Co, jaką
nadzieję?!
-No... Że
mogłoby być inaczej.
-Ja po
prostu nie wierzę, że jesteś aż taki zły i czuję, że nie jestem Ci obojętna.
-Bo nie
jesteś, ale nie dam się wciągnąć w głębsze uczucie.
-Dlaczego?-
dopytywałam uparcie, smutniejąc.
-Już
mówiłem, że nie wierzę w miłość. Zresztą... Nie chcę Cię skrzywdzić.
-To
nieważne... Jestem silna. Daj mi czas, a zobaczysz, że nauczę Cię miłości.
-Daj se
spokój.
-Dobrze,
więc przestań z tymi swoimi głupimi gadkami z podtekstem.
-Ok...-
zgodził się i zjechał wzrokiem niżej.
-I nie
patrz mi się w cycki zboczeńcu!- krzyknęłam i uderzyłam go w ramię.
-Masz
lekką obsesję na swoim punkcie.
-Możliwe...
Dobra, koniec tematu. A w ogóle to jak Ci się podobała moja piosenka?
-Która?
-No jak
to która? Ta, która była dla Ciebie.
-Piękna,
choć przyznam, że trochę mnie z tym wkurzyłaś.
-O to
chodziło misiu.- powiedziałam i znów go pocałowałam.
-A tak w
ogóle to myślisz, że Mia serio na mnie naskarży?
-Szczerze?
Jestem tego prawie pewna. Ale ona ma niewiele do gadania, obronię Cię.
-Serio?
Przecież to Ty chciałaś, żebym wyleciał.
-Tak...
Ale jak będę chciała to sama się Ciebie pozbędę, ona nie ma prawa.
-Czyli
zostanę na zawsze, bo Ty nigdy tego nie zrobisz.
-Haha,
skąd ta pewność?
-Za
bardzo mnie lubisz.- stwierdził tak trafnie.
-Nie bądź
taki pewny siebie. Wiesz co? Chyba zgłodniałam, chodź na śniadanie.
-Chyba na
obiad, bo zrobiło się trochę późno.
-A no
fakt.
Wyszliśmy
z pokoju i szliśmy na obiad. Nie ukrywam, że byłam trochę zaskoczona całą tą
rozmową. Gadaliśmy tyle czasu i to o takich rzeczach, a bez kłótni. Takie
relacje mi jak najbardziej odpowiadały. I tak najlepszy był ten pocałunek i
jego zdezorientowana mina. Musimy to kiedyś powtórzyć...- pomyślałam i złapałam
go za rękę. Kiedy weszliśmy do kuchni, Mia i Sol, bo tylko one tam były,
patrzyły na mnie, jakby chciały mnie zabić. Śmieszyło mnie to bardzo, więc
zaczęłam gadać głupoty:
-Oj...
Jaki piękny widok. Moje dwie kochane siostrzyczki. Możecie się pogodzić, bo już
nie macie o co się kłócić.- stwierdziłam, mając na myśli oczywiście Uckera.
-Prawda, kochanie?- zapytałam, tuląc się do niego. Było to oczywiście tylko po
ty, żeby je wkurzyć. Miny tych idiotek były bezcenne.
-Stul
dziób dziwko!- krzyknęła Sol i chciała się na mnie rzucić, ale Ucker ją
zatrzymał.
-Masz z
tym jakiś problem?!- zapytał Ucker Sol, a mnie objął i pocałował.
-Ja mam!- wtrąciła
się Mia, rozdzielając nas.
-Tak… Podziel się ze
mną swoim problemem, pomogę Ci siostrzyczko.- mówiłam chamsko, tuląc się do
Uckera.
-Nie przyzwyczajaj
się, on i tak niedługo stąd wyleci.
-Po moim trupie!-
krzyknęłam wkurzona.
-Nie udawaj nie
wiadomo kogo. Ucker wyleci, a rodzice zatrudnią kolejnego takiego ochroniarza,
jak kiedyś. Pamiętasz go?
-Zamknij ryj!-
krzyczałam i się rozpłakałam.
-Ojej… Teraz Uckerek
Cię zostawi.
-Zabiję Cię suko!-
wyrwałam się z objęć Uckera i uderzyłam tą małpę w policzek z całej siły ze
łzami w oczach. Chciałam odejść, ale Ucker pociągnął mnie za rękę, mówiąc:
-Poczekaj!
-Nie mogę.-
wydukałam i wybiegłam z płaczem.
Zdołałam jeszcze
usłyszeć głośne krzyki Uckera:
-Nie wiem, o co
chodzi, ale sądząc po jej reakcji, to coś poważnego. A Wy jesteście świniami, w
tym momencie nie wiem w ogóle, jak mogłem na Was spojrzeć. Nara!
-Ucker, czekaj! Z
chęcią wszystko Ci opowiem.- próbowała go zatrzymać Mia.
On już nie
zareagował. Po chwili słyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju, gdzie właśnie
byłam. Nie chciałam z nikim gadać. Krzyknęłam tylko:
-Idź sobie!
-Dul, proszę Cię…
Otwórz!- powiedział Ucker, stojąc za drzwiami.
Nie mogłam go
wpuścić. Bałam się, że nie wytrzymam i się mu wygadam. Nie chciałam tego. To
naprawdę wstydliwa sprawa i nie potrafiłabym mu później spojrzeć w oczy. Z
drugiej strony potrzebowałam rozmowy, ale nie… nie mogłam, nie z nim.
Siedziałam pod ścianą i płakałam, a on dalej się dobijał. W końcu zasnęłam na
podłodze.
To taki jeden z bardziej zbędnych rozdziałów, bo nic szczególnego się nie dzieje, ale tak jakoś wyszło :D
O jejku jaki cudowny <3 Tak długo czekałam na taki słodziaśny rozdział :) Dula chce nauczyć miwości Uckerka <3 Mimo wszystko wierzę, że im się uda. Ale Ty to jednak okrutna jesteś musiałaś na sam koniec coś smutaśnego :/ Po Sol się spodziewałam takiego zachowania, ale nie po Mii zawiodła mnie w pewnym sensie. Dobrze, że Christopher stanął w obronie Dul przynajmniej teraz nie jest zupełnie sama:* I tak kocham te opko <3 No więc rozdział jeden z lepszych !! Kocham Vondasków w tym opowiadaniu <3 Czekam na następny szybkoooo <3
OdpowiedzUsuń