niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 12

Siedzieliśmy w ciszy już kilka minut. Patrzyłam się w podłogę. Kiedy na niego zerkałam, widziałam jak ciągle wpatrywał się we mnie. W końcu przerwał milczenie, pytaniem:
-Powiesz, dlaczego się o mnie biłaś z Mią?
-O Ciebie? Nie, nie o Ciebie.- odpowiedziałam nerwowo.
-Ale przed chwilą mówiłaś...
-Wiem, co mówiłam. Zapomnij.
-Czy Ty?...
-Tak, podobasz mi się.- przyznałam i go pocałowałam.
Na początku był chyba w szoku. Nie minęło jednak dużo czasu, a już odwzajemniał pocałunki i wzbudzał namiętność. Chciał mnie położyć na łóżko, ale się nie dałam. Całowaliśmy się dalej. Kiedy zaczynał przesadzać, czyli na przykład znów mnie głaskać, czy coś, to po prostu łapałam go za rękę. Nie pozwalałam mu na nic, ale pocałunku przerwać tak szybko nie zamierzałam. Po jakimś czasie oderwał się ode mnie i patrzył, jakby z niedowierzaniem. Byłam z siebie dumna i wcale tego nie ukrywałam. Teraz to na mojej twarzy malował się szyderczy uśmiech. Ucker był zdezorientowany i zszokowany. Wreszcie zapytał:
-O co Ci chodzi?...
-O nic.- odpowiedziałam krótko i jakby obojętnie, dalej wpatrując się w niego.
-Zaskoczyłaś mnie.
-Wiem, o to właśnie chodziło.- stwierdziłam i cmoknęłam go szybko w usta.
-Pozwolę sobie użyć Twojego pytania. W co Ty grasz?
-W nic kochanie. Ja Ci tylko wyznałam, że też mi się podobasz. Czy to coś złego?- mówiłam z ironią, zachowując powagę choć tak bardzo chciało mi się śmiać.
-Co Ty mi próbujesz udowodnić, co?- zapytał, obejmując mnie.
-Co? To, że też coś do mnie czujesz.
-A więc o to chodzi... Mówiłem Ci już, że nie wierzę w miłość.
-Czemu?
-Chociażby dlatego, że wolę się upijać dla przyjemności, a nie z miłości. Jak co niektórzy...
-Ej, ja wcale nie...- próbowałam się wymigać.
-Więc co miała znaczyć ta piosenka?
-Nic, tak jakoś.
-Ja i tak wiem swoje.
-Chcesz szczerości?
-Tak, dawaj.
-No więc... Upiłam się, bo zabolały mnie Twoje słowa. To było lepsze niż użalanie się nad sobą.
-Aż tak Cię to ruszyło?- zapytał czułym głosem.
-Tak.
-Ale dlaczego?
-Nie wiem. Wkurzyłeś mnie tym po prostu strasznie. Tak mi się podobał ten pocałunek, a Ty go zepsułeś.
-Ja zepsułem?! To Ty przerwałaś.
-Tak, ale to Ty zacząłeś przesadzać.
-Przecież bym Cię nie zgwałcił przed domem.- stwierdził i się zaśmiał.
-Eh... Nawet tak nie pomyślałam. Chodzi po prostu o to, jak mnie traktujesz.
-Wiesz przecież jaki jestem, więc po co robiłaś sobie nadzieję?
-Co, jaką nadzieję?!
-No... Że mogłoby być inaczej.
-Ja po prostu nie wierzę, że jesteś aż taki zły i czuję, że nie jestem Ci obojętna.
-Bo nie jesteś, ale nie dam się wciągnąć w głębsze uczucie.
-Dlaczego?- dopytywałam uparcie, smutniejąc.
-Już mówiłem, że nie wierzę w miłość. Zresztą... Nie chcę Cię skrzywdzić.
-To nieważne... Jestem silna. Daj mi czas, a zobaczysz, że nauczę Cię miłości.
-Daj se spokój.
-Dobrze, więc przestań z tymi swoimi głupimi gadkami z podtekstem.
-Ok...- zgodził się i zjechał wzrokiem niżej.
-I nie patrz mi się w cycki zboczeńcu!- krzyknęłam i uderzyłam go w ramię.
-Masz lekką obsesję na swoim punkcie.
-Możliwe... Dobra, koniec tematu. A w ogóle to jak Ci się podobała moja piosenka?
-Która?
-No jak to która? Ta, która była dla Ciebie.
-Piękna, choć przyznam, że trochę mnie z tym wkurzyłaś.
-O to chodziło misiu.- powiedziałam i znów go pocałowałam.
-A tak w ogóle to myślisz, że Mia serio na mnie naskarży?
-Szczerze? Jestem tego prawie pewna. Ale ona ma niewiele do gadania, obronię Cię.
-Serio? Przecież to Ty chciałaś, żebym wyleciał.
-Tak... Ale jak będę chciała to sama się Ciebie pozbędę, ona nie ma prawa.
-Czyli zostanę na zawsze, bo Ty nigdy tego nie zrobisz.
-Haha, skąd ta pewność?
-Za bardzo mnie lubisz.- stwierdził tak trafnie.
-Nie bądź taki pewny siebie. Wiesz co? Chyba zgłodniałam, chodź na śniadanie.
-Chyba na obiad, bo zrobiło się trochę późno.
-A no fakt.
Wyszliśmy z pokoju i szliśmy na obiad. Nie ukrywam, że byłam trochę zaskoczona całą tą rozmową. Gadaliśmy tyle czasu i to o takich rzeczach, a bez kłótni. Takie relacje mi jak najbardziej odpowiadały. I tak najlepszy był ten pocałunek i jego zdezorientowana mina. Musimy to kiedyś powtórzyć...- pomyślałam i złapałam go za rękę. Kiedy weszliśmy do kuchni, Mia i Sol, bo tylko one tam były, patrzyły na mnie, jakby chciały mnie zabić. Śmieszyło mnie to bardzo, więc zaczęłam gadać głupoty:
-Oj... Jaki piękny widok. Moje dwie kochane siostrzyczki. Możecie się pogodzić, bo już nie macie o co się kłócić.- stwierdziłam, mając na myśli oczywiście Uckera. -Prawda, kochanie?- zapytałam, tuląc się do niego. Było to oczywiście tylko po ty, żeby je wkurzyć. Miny tych idiotek były bezcenne.
-Stul dziób dziwko!- krzyknęła Sol i chciała się na mnie rzucić, ale Ucker ją zatrzymał.
-Masz z tym jakiś problem?!- zapytał Ucker Sol, a mnie objął i pocałował.
-Ja mam!- wtrąciła się Mia, rozdzielając nas.
-Tak… Podziel się ze mną swoim problemem, pomogę Ci siostrzyczko.- mówiłam chamsko, tuląc się do Uckera.
-Nie przyzwyczajaj się, on i tak niedługo stąd wyleci.
-Po moim trupie!- krzyknęłam wkurzona.
-Nie udawaj nie wiadomo kogo. Ucker wyleci, a rodzice zatrudnią kolejnego takiego ochroniarza, jak kiedyś. Pamiętasz go?
-Zamknij ryj!- krzyczałam i się rozpłakałam.
-Ojej… Teraz Uckerek Cię zostawi.
-Zabiję Cię suko!- wyrwałam się z objęć Uckera i uderzyłam tą małpę w policzek z całej siły ze łzami w oczach. Chciałam odejść, ale Ucker pociągnął mnie za rękę, mówiąc:
-Poczekaj!
-Nie mogę.- wydukałam i wybiegłam z płaczem.
Zdołałam jeszcze usłyszeć głośne krzyki Uckera:
-Nie wiem, o co chodzi, ale sądząc po jej reakcji, to coś poważnego. A Wy jesteście świniami, w tym momencie nie wiem w ogóle, jak mogłem na Was spojrzeć. Nara!
-Ucker, czekaj! Z chęcią wszystko Ci opowiem.- próbowała go zatrzymać Mia.
On już nie zareagował. Po chwili słyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju, gdzie właśnie byłam. Nie chciałam z nikim gadać. Krzyknęłam tylko:
-Idź sobie!
-Dul, proszę Cię… Otwórz!- powiedział Ucker, stojąc za drzwiami.

Nie mogłam go wpuścić. Bałam się, że nie wytrzymam i się mu wygadam. Nie chciałam tego. To naprawdę wstydliwa sprawa i nie potrafiłabym mu później spojrzeć w oczy. Z drugiej strony potrzebowałam rozmowy, ale nie… nie mogłam, nie z nim. Siedziałam pod ścianą i płakałam, a on dalej się dobijał. W końcu zasnęłam na podłodze. 

To taki jeden z bardziej zbędnych rozdziałów, bo nic szczególnego się nie dzieje, ale tak jakoś wyszło :D 

1 komentarz:

  1. O jejku jaki cudowny <3 Tak długo czekałam na taki słodziaśny rozdział :) Dula chce nauczyć miwości Uckerka <3 Mimo wszystko wierzę, że im się uda. Ale Ty to jednak okrutna jesteś musiałaś na sam koniec coś smutaśnego :/ Po Sol się spodziewałam takiego zachowania, ale nie po Mii zawiodła mnie w pewnym sensie. Dobrze, że Christopher stanął w obronie Dul przynajmniej teraz nie jest zupełnie sama:* I tak kocham te opko <3 No więc rozdział jeden z lepszych !! Kocham Vondasków w tym opowiadaniu <3 Czekam na następny szybkoooo <3

    OdpowiedzUsuń