Promienie słoneczne wpadały przez do połowy odsłonięte okno, budząc mnie dość agresywnie. Przetarłam oczy i otworzyłam je powoli, dopiero po chwili ogarniając, że jestem w salonie, a obok mnie śpi Christopher, do którego do tej pory byłam przytulona. Patrzyłam na jego spokojny sen z szerokim uśmiechem na twarzy. On też uśmiechał się delikatnie przez sen, a usta miał lekko uchylone. Głaskając go po policzku powiedziałam szeptem:
-Nikt nas nie rozdzieli, kochanie. Głupia jestem, ale kocham Cię i w pełni Ci ufam.
Jeszcze przez chwilę go głaskałam, patrząc na niego tak, jak można patrzeć tylko na ukochaną osobę. Kiedy zaczął się budzić, położyłam głowę na jego klatce piersiowej i udawałam, że śpię. Jak tylko się całkiem obudził i chyba tak jak ja ogarnął, co się dzieje i gdzie jest, zaczął smyrać mnie opuszkami palców po ramieniu. Otworzyłam oczy i lekko podniosłam głowę, spoglądając na niego.
-Obudziłem Cię? Przepraszam.- zapytał mocno przejęty.
-Nie, sama się obudziłam, spokojnie.- odpowiedziałam, przeciągając się. -Boże, my serio tu zasnęliśmy...- mruknęłam, śmiejąc się.
-Tak to jest jak się tyle żre, a później nie można się podnieść...- zażartował, odgarniając moje włosy, w które się plątał.
-Nie przesadzaj, wcale się aż tak nie objadłam... Po prostu było mi tak fajnie w twoich objęciach, że nawet nie wiadomo kiedy zasnęłam. W ogóle gadaliśmy o czymś i nagle... Naprawdę nawet nie wiem, jak to się stało, że zasnęliśmy.
-Ja też nie wiem. Ale powiem Ci... Mimo tego, że nie mieliśmy poduszek i napierdalają mnie wszystkie kręgi szyjne, to wyspałem się jak nigdy.
-Ja też, super mi się z Tobą śpi. Znaczy w sumie moją poduszką byłeś Ty, więc i tak mi było wygodnie. Zresztą to takie fajne, kiedy w nocy nagle czuję, jak poprawiasz kocyk wokół mnie, żeby było mi ciepło.
-Serio tak robiłem? Może jakoś przez sen automatycznie, bo nie pamiętam...
-Być może, ale to urocze. I wiesz co? Dzisiaj też ze mną śpisz i nic mnie nie obchodzi. Możemy spać nawet tu, ale chcę z Tobą, bo jak rodzice wrócą, to będziemy spędzać ze sobą mniej czasu i nie będę mogła ciągle się do Ciebie tulić.
-Okej, zobaczymy... Jak będziesz grzeczna, mała.- powiedział i uszczypnął mnie w pośladek.
-Ałć, nie pozwalaj sobie...- syknęłam, po czym w odwecie zrobiłam coś mega odważnego, czym zaskoczyłam nawet samą siebie... A mianowicie złapałam go mocno za jaja.
-O Ty małpo... Co to było?- popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem i już chciał ponownie coś mi zrobić, kiedy śmiejąc się, wstałam z łóżka i uciekłam do łazienki, nie zdążył mnie złapać.
-Wiesz co skarbie? Ja wezmę prysznic, a Ty zrób mi kawę.- krzyknęłam z łazienki, celowo fałszywie miłym głosem.
-Pieprz się, królewno!- odpowiedział chamsko.
-Pff, chciałbyś...- burknęłam.
-Oj, zamknij się lepiej, albo zacznij się bać wychodzić z łazienki!- zagroził oczywiście żartem.
-Ojojoj, już trzęsę gaciami ze strachu... A sorry, obecnie ich nie mam.- zaczęłam się śmiać, wyobrażając sobie jego minę.
-Nikt nas nie rozdzieli, kochanie. Głupia jestem, ale kocham Cię i w pełni Ci ufam.
Jeszcze przez chwilę go głaskałam, patrząc na niego tak, jak można patrzeć tylko na ukochaną osobę. Kiedy zaczął się budzić, położyłam głowę na jego klatce piersiowej i udawałam, że śpię. Jak tylko się całkiem obudził i chyba tak jak ja ogarnął, co się dzieje i gdzie jest, zaczął smyrać mnie opuszkami palców po ramieniu. Otworzyłam oczy i lekko podniosłam głowę, spoglądając na niego.
-Obudziłem Cię? Przepraszam.- zapytał mocno przejęty.
-Nie, sama się obudziłam, spokojnie.- odpowiedziałam, przeciągając się. -Boże, my serio tu zasnęliśmy...- mruknęłam, śmiejąc się.
-Tak to jest jak się tyle żre, a później nie można się podnieść...- zażartował, odgarniając moje włosy, w które się plątał.
-Nie przesadzaj, wcale się aż tak nie objadłam... Po prostu było mi tak fajnie w twoich objęciach, że nawet nie wiadomo kiedy zasnęłam. W ogóle gadaliśmy o czymś i nagle... Naprawdę nawet nie wiem, jak to się stało, że zasnęliśmy.
-Ja też nie wiem. Ale powiem Ci... Mimo tego, że nie mieliśmy poduszek i napierdalają mnie wszystkie kręgi szyjne, to wyspałem się jak nigdy.
-Ja też, super mi się z Tobą śpi. Znaczy w sumie moją poduszką byłeś Ty, więc i tak mi było wygodnie. Zresztą to takie fajne, kiedy w nocy nagle czuję, jak poprawiasz kocyk wokół mnie, żeby było mi ciepło.
-Serio tak robiłem? Może jakoś przez sen automatycznie, bo nie pamiętam...
-Być może, ale to urocze. I wiesz co? Dzisiaj też ze mną śpisz i nic mnie nie obchodzi. Możemy spać nawet tu, ale chcę z Tobą, bo jak rodzice wrócą, to będziemy spędzać ze sobą mniej czasu i nie będę mogła ciągle się do Ciebie tulić.
-Okej, zobaczymy... Jak będziesz grzeczna, mała.- powiedział i uszczypnął mnie w pośladek.
-Ałć, nie pozwalaj sobie...- syknęłam, po czym w odwecie zrobiłam coś mega odważnego, czym zaskoczyłam nawet samą siebie... A mianowicie złapałam go mocno za jaja.
-O Ty małpo... Co to było?- popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem i już chciał ponownie coś mi zrobić, kiedy śmiejąc się, wstałam z łóżka i uciekłam do łazienki, nie zdążył mnie złapać.
-Wiesz co skarbie? Ja wezmę prysznic, a Ty zrób mi kawę.- krzyknęłam z łazienki, celowo fałszywie miłym głosem.
-Pieprz się, królewno!- odpowiedział chamsko.
-Pff, chciałbyś...- burknęłam.
-Oj, zamknij się lepiej, albo zacznij się bać wychodzić z łazienki!- zagroził oczywiście żartem.
-Ojojoj, już trzęsę gaciami ze strachu... A sorry, obecnie ich nie mam.- zaczęłam się śmiać, wyobrażając sobie jego minę.
Po około 15 minutach wyszłam z łazienki w samym szlafroku, bo byłam na dole, a nie w swojej łazience w pokoju gdzie mogłabym się od razu ubrać. Od razu weszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie kawa, o którą prosiłam i kanapki. Christopher stał oparty o blat, a na twarzy miał dość dziwny, tajemniczy uśmiech.
-Co się tak szczerzysz?- zapytałam, podchodząc do niego.
-Podejdź jeszcze bliżej, skarbie. No chodź tu do mnie.- - powiedział i chciał mnie nawet sam przyciągnąć, kiedy przypomniało mi się o naszej "dotykowej wojnie".
-O nie... Ty coś kombinujesz, nie dam się nabrać.- byłam gotowa do biegu, żeby mu ponownie uciec, ale nie zdążyłam i od razu mnie złapał.
-I co teraz? Słaba jesteś, kochanie...- powiedział z pewnością siebie w głosie i rzucił się na moje usta, dociskając mnie do blatu.
-Co to za gra?- zapytałam między pocałunkami już mocno zdezorientowana, bo nie wiedziałam, czy mam się czegoś spodziewać.
-Żadna gra, myszko... Nie jestem Tobą i nie zamierzam się mścić, spokojnie. Zresztą to było całkiem fajne, zaskoczyłaś mnie.- odwrócił mnie plecami do siebie, obejmował mnie od tyłu i całował ponętnie w szyje, co było jak zwykle niezmiernie przyjemne.
W pewnej chwili z moich ust wydobył się dość głośny, ale krótki jęk, lub bardziej pisk, choć przez moment nie ogarnęłam dlaczego, co się w ogóle stało. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że właśnie poczułam dłoń Uckera między moimi nogami. Chciał się odegrać za tamto i tym ruchem zdecydowanie wygrał... Nie miałam majtek, więc uzyskał zbyt dobry efekt tego dotyku! Mój oddech przyspieszył, zamknęłam oczy, a moje policzki za pewne mocno się zarumieniły. Zawstydziłam się, zresztą on chyba też.
-Jejku, Dul przepraszam... Nie wiedziałem, że nie masz majtek. Chciałem tylko zrobić tak jak Ty wcześniej mi...- od razu zaczął się tłumaczyć, ale przecież ja to wiem...
-Spoko, wiem przecież. Po prostu się tego nie spodziewałam, zaskoczyłeś mnie i przestraszyłeś.- odpowiedziałam, nawet na niego nie patrząc.
-I zawstydziłem... Bo poczułem, jak bardzo Cię podniecam.- dodał, całując mnie w policzek.
-Przestań, nie mów tak!- krzyknęłam na niego, chowając twarz w dłonie, żeby przypadkiem nie zobaczył ani kawałka moich rumieńców.
-No dobrze, wybacz... Okej, to Ty ochłoń, zjedz śniadanie, a teraz ja pójdę wziąć prysznic i później zaplanujemy sobie jakoś dzień. Tak?- jego głos był jednocześnie delikatny, opiekuńczy, ale i wyraźnie rozbawiony moim dziecinnym zachowaniem.
-Mhm...- wydukałam, a on wyszedł.
Opadłam bezsilnie na krzesło, nie mogąc się uspokoić. To mną wstrząsnęło, bo po raz pierwszy zrobił wobec mnie tak odważny ruch, tak głupio to wyszło. Strasznie mnie tym zawstydził, bo jego ręka znalazła się tam, gdzie nie powinna podczas gdy byłam tak bardzo podniecona. W dodatku sam powiedział, że to poczuł! Aj, to straszne... Przerażało mnie to, ale jednocześnie też śmieszyło. Przecież to były wygłupy, zwykła zabawa, a zaszło stanowczo za daleko. W ogóle się nie spodziewałam, że zrobi coś takiego... Jak emocje opadły i pokonałam to mocne zawstydzenie, zaczęłam się śmiać. Cóż, nic innego mi nie pozostało, zresztą w sumie nic takiego się nie stało. Zjadłam śniadanie, przygotowane przez mojego chłopaka i pobiegłam na górę się ubrać. Było dziś wyjątkowo ciepło, więc założyłam krótkie spodenki i koszulkę, odsłaniającą brzuch. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół i od razu spotkałam się ze spojrzeniem mojego ukochanego. Oboje zaczęliśmy się śmiać, patrząc na siebie. Przygryzłam dolną wargę, a on pokręcił głową ze szczerym uśmiechem.
-Pójdziemy gdzieś?- zapytałam, podchodząc do niego i zarzucając ręce na jego szyję.
-Gdzie? Skarbie, bywasz cholernie męcząca...- mruknął leniwie, smyrając nosem mój nos i policzki.
-Gdziekolwiek... Jest taka cudna pogoda.- powiedziałam, spoglądając na okno.
-To ja proponuję udać się do ogrodu.
-Mało kreatywne, ale jak wolisz.- zgodziłam się, otwierając duże okno z wyjściem na taras. -A w ogóle to trzeba się w końcu pokazać w szkole, więc jutro idziemy.- jakoś nagle przypomniało mi się, że ta placówka w ogóle istnieje.
-No w sumie tak, na pewno mamy mnóstwo zaległości. A powiedz mi... W szkole też jesteśmy razem, czy wracamy do początków, żebyś nie zrobiła sobie wiochy? -Przestań, nie mów tak... Nadal masz mnie za taką pustą lalkę, dla której najważniejsza jest opinia innych?- zirytowałam się troszkę.
-A nie jest tak? W szkole zawsze musisz wyglądać idealnie, obłędnie i jarasz się tym, że wszyscy Cię podziwiają.
-Masz rację, ale nie jest to dla mnie najważniejsze, a Ty mój drogi powinieneś to już wiedzieć... Lubię być w centrum uwagi, ale doceniam ludzi, którzy są przy mnie zawsze i są kimś więcej niż znajomymi ze szkoły.- wyjaśniłam.
-Czyli nie muszę zaciągać Cię do kibla, żeby dać Ci buziaka?- zapytał z seksownym uśmiechem.
-Nie, możesz całować mnie zawsze i wszędzie.- odwzajemniłam jego uśmiech i pocałowałam go soczyście. -A teraz chodź już do tego ogrodu, chcę złapać trochę słońca.- ciągnęłam go za rękę w kierunku wyjścia.
Rozłożyłam kocyk na trawie i zrobiliśmy sobie zimne koktajle owocowe. Chciałam drinki, ale Christopher mi nie pozwolił, bo jestem niepełnoletnia i nie wiem w sumie, czy żartował, czy to tak całkiem na poważnie. Postawiliśmy sobie te szklanki na przenośnym stoliku koło koca i musieliśmy poczekać, aż trochę rozpuszczą się kostki lodu.
-Rozbieraj się.- powiedziałam, a Ucker popatrzył na mnie jak na kosmitę, myśląc już za pewne nie wiadomo o czym. -Zresztą nie wiem, możesz pływać w ubraniach, jak wolisz.- dodałam, przy okazji wyjaśniając mu to małe nieporozumienie, ściągając swoje spodenki.
Kiedy ogarnął, o co mi chodzi, rozebrał się, pozostając jedynie w bokserkach. Ja ściągnęłam tylko spodenki i zostałam w majtkach i koszulce. Jako pierwsza wskoczyłam do basenu. Woda była niesamowita, taka w sam raz na upał, choć zimną ją nazwać nie można, po prostu idealna. Zaraz za mną wskoczył Ucker, a po chwili odnaleźliśmy się pod wodą, od razu znajdując także swoje usta. Pocałunek pod wodą to cudowna sprawa, szczerze nie wiedziałam, że tak się da. To była magia, ale niestety trwał krótko, bo inaczej byśmy się tam udusili. Kiedy się wynurzyliśmy, płynęliśmy do brzegu, a właściwie zostałam popchnięta w stronę ściany, a już po chwili byłam do niej przygwożdżona przez ciało ukochanego. Dosłownie miażdżył moje usta, całując mnie coraz bardziej agresywnie z językiem wewnątrz mojej buzi. Moja warga wciąż była przygryzana, co chwilami bolało. Jak zwykle w takich momentach czułam się tak błogo, dobrze i przestawałam kontaktować. Pewna część mnie bardzo pragnęła, by to zaszło jeszcze dalej, miałam wielką ochotę na coś więcej. Chciałam tego spróbować i ciężko mi było o tym nie myśleć w takich chwilach. Jakby tego było mało z jego ust usłyszałam ciche wyznanie:
-Dul, pragnę Cię...
-Ja Ciebie też, ja chcę... Chcę się z Tobą kochać.- wydukałam między pocałunkami, a namiętność wzbierała na sile.
-Skarbie...- spojrzał mi głęboko w oczy z uśmiechem, po czym odgarnął mokry kosmyk włosów z mojej twarzy, a ja skinęłam głową z entuzjazmem, ale jednocześnie z lekką niepewnością.
Wróciliśmy do namiętnych pocałunków. Mimo panicznego strachu byłam na niego tak napalona i zresztą z wzajemnością. Nie mogłam oddychać, przez to jak mocno przyciskał mnie do ścianki. Jednak udało mi się znaleźć na to sposób i oplątałam się nogami wokół jego bioder, co dawało mi większą swobodę ruchu i przestrzeń, choć jednocześnie bardziej mnie od niego uzależniało, bo teraz trzymał mnie tylko on i woda, wcześniej stałam na wąskim schodku. Cicho pojękiwałam wprost do jego ust przez samo podniecenie jak i przez fakt, że już przez materiał naszych majtek robił mi dobrze swoim już bardzo gotowym członkiem. Nie sądziłam, że to może być tak przyjemne, bo przecież niby jeszcze nic takiego nie robił, to działo się samo pod wpływem naszych ruchów i skurczy mięśni. Chłonęłam tą rozkosz wszystkimi zmysłami, ale nie było mi dane zaznać tego więcej...
-O kurwa...- powiedziałam z przerażeniem, widząc samochód moich rodziców, wjeżdżający do garażu i odepchnęłam delikatnie Uckera, a on też od razu ich zobaczył.
-I co teraz?- wpadł w panikę, ale po chwili się ogarnął. -Dobra, chodź, ubierzemy się i jakoś z tego wybrniemy.- odsunął się ode mnie, ściągając z siebie moje nogi, po czym podniósł mnie, bym od razu usiadła na brzegu.
Wykręciłam z wody moją koszulkę i założyłam spodenki. Nieważne, że za chwilę i tak miałam cały tyłek mokry, taki tam szczegół. Christopher oczywiście też się szybko ubrał, to znaczy zdążył tylko spodnie, zanim nie wpadła tu moja rozdarta siostrzyczka.
-Dula, Dula, Dula!- podbiegła do mnie i się na mnie rzuciła wielce stęskniona.
-Cześć, szogunie.- przywitałam ją buziakiem z uśmiechem, nawet za nią tęskniłam, ale to tylko przez to, co przeżyłam, nie mając z nimi kontaktu.
-O tu robisz? Tata mówił, że jak Cię zobaczy w pobliżu Dulce, to będziesz miał duże problemy...- zwróciła się do Uckera, patrząc na niego nieufnie.
-To już nieaktualne, a Ty nie podsłuchuj dorosłych.- powiedziałam, spoglądając na mojego chłopaka, którego zamiast upojnych chwil czekają takie mega trudne. -A teraz leć zapytać się, czy mamy pomóc Wam z walizkami.- rozkazałam, a ona pobiegła, chciałam po prostu zamienić słówko z Uckerem.
-Będzie jazda, nie powinno mnie tu w ogóle być.- stwierdził zdenerwowany.
-Przestań, damy radę. Przecież i tak muszą się o nas dowiedzieć.- uspokoiłam go i cmoknęłam słodko w kącik ust. -Tylko... Czy Ty?...- nie wiedziałam jak to ująć, ale na szczęście się domyślił.
-Spokojnie, już nic nie mam do twojego taty. Jest okej, przecież już wszystko wiem.- powiedział, co od razu bardzo mnie uspokoiło.
-To super, chodź.- złapałam go za rękę i ciągnęłam do domu.
Rodzice krzątali się po domu, nosząc swoje walizki, a my pokazaliśmy im się od razu, trzymając się za ręce. Oboje zwrócili na to uwagę i w ogóle nie kryli zaskoczenia obecnością Uckera w naszym domu. Puściłam go na chwilę i przytuliłam się do rodziców. Tak się o nich bałam i naprawdę tęskniłam. Aż się popłakałam, kiedy przez myśl mi przeszło, że mogłabym ich więcej nie zobaczyć.
-Kochanie, co się stało?- zapytał tata czułym głosem, patrząc w moje zaszklone oczy.
-Tak się o Was bałam, umierałam ze strachu, że moglibyście...- wydukałam, nawet nie chcąc tego kończyć, jejku nawet nie sądziłam, że tak emocjonalnie zareaguję na ich powrót.
-No już, skarbie, nie płacz. Wszystko jest w porządku.- "przejęła mnie" mama, tuląc bardzo czule. -Później Ci powiem, co ten twój genialny tatuś odpierdzielił...- dodała, patrząc na niego ze złością, a więc pewnie się posprzeczali.
-Może niech lepiej Dulce powie, co tu się odpierdziela...- wtrącił tata, wskazując na Christophera.
-Ależ oczywiście, i tak muszę Wam to powiedzieć. Im szybciej, tym lepiej.- stwierdziłam, łapiąc ponownie za rękę mojego chłopaka. -Ja i Christopher... Jesteśmy parą.- wyznałam, a on mnie objął.
-Poczekaj... Że co?- mojemu tatusiowi chyba na słuch padło...
-Jestem z Christopherem, kocham go.- powtórzyłam, uwypuklając pewne dość istotne elementy.
-Słyszałem, ale... Dulce, czy Tobie na mózg padło? On jest synem mojego wroga, a jakiś czas temu osobiście z zimną krwią mnie pobił.- wkurzył się, w ogóle nie patrząc, że Ucker stoi obok.
-Tato, proszę Cię... Przecież już jest okej, wszystko wyjaśnione i...- nie mogłam skończyć, bo wtrącił się Ucker.
-Staram się ograniczać kontakt z Brunem, nawet nie uważam go za ojca. Po tym jak Dul przedstawiła mi całą historię, zrozumiałem, kto jest zły i nie mam do pana żalu. Do był po prostu niekontrolowany wybuch...
-Właśnie... Nie potrafisz panować nad emocjami i chcesz spotkać się z moją córką... I ja mam się na to zgodzić?- wtrącił, co mocno zirytowało Uckera, czułam jak jego mięśnie ze złości się napinają.
-Nie musisz! Poinformowałam Was tylko o tym, że jestem zakochana, nie potrzebujemy waszego błogosławieństwa. Zresztą co Ty tam wiesz... Mam swój rozum i wiem, że mimo wybuchowego charakteru on mnie nie skrzywdzi. Mówcie, co chcecie, ale ja mu ufam.- postawiłam sprawę jasno, a rodzice patrzyli na mnie zszokowani.
-No dobrze... Widzę, że jesteś nim zauroczona, więc pozostaje nam czekać, aż Ci przejdzie i jedynie Was pilnować, żeby do niczego nie doszło.- spojrzałam na Uckera i miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, bo przecież gdyby nie oni, to za pewne teraz byśmy pieprzyli się w basenie.
-Mhm, jasne... Pilnuj mnie, bo przecież mam dziesięć lat. Dobrze, już nieważne... Co tak wcześnie wróciliście?- zapytałam, żeby zejść już z tematu mojego związku.
-Po prostu udało nam się uwinąć wcześniej.
-A jak tam badania?- jakoś nawet zapomniałam, że byli tam u lekarza.
-Dobrze, mamy spokój, bo wszystko jest w porządku. Dopiero jakby się coś działo, to musimy się zgłosić, a tak to luzik.- odpowiedziała mama z radosnym uśmiechem, nią aż tak nie wstrząsnęła moja wiadomość.
-To świetnie. A mózg jej wymienili?- haha, zawsze to mówię, kiedy moja siostra wraca od lekarza.
-Przestań, Dul...- skarcił mnie tata, spoglądając na mnie obrażonym wzrokiem.
Hejo! Macie rozdzialik skarby, bo dawno nie było, chociaż z komentarzami słabiutko, no ale dobra xD
Przede wszystkim mam ważne ogłoszenie! To już postanowione. Po tym opowiadaniu moja kariera tutaj dobiega końca. To, że jest słabo z frekwencją to jedno, ale przede wszystkim ja zwyczajnie nie mam na to czasu, energii i weny. Wypaliłam się jako "pisarz" i już naprawdę nic nie jestem w stanie napisać. To był piękny etap w moim życiu, kocham was bardzo i chciałabym to kontynuować, ale jest to niemożliwe po prostu, wybaczcie. Jeszcze się nie żegnam, do końca tego opka tu jestem, dodaję do końca i wgl. Jeśli chcecie, możecie w komentarzach do mnie pisać o czym chcecie, ja tu ciągle jestem :* Słabo czytacie to opowiadanie, ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem z niego cholernie dumna i według mnie jest moim najlepszym :) Do następnego :*
Jejku świetny <3 eh czy zawsze w najlepszych momentach ktoś musi przeszkodzić
OdpowiedzUsuńBedzie smutno bez Twoich opowiadań i szkoda ze kończysz karierę będę tęsknić. Ale mówisz definitywnie koniec czy masz nadzieje jeszcze wrócić ?? tylko proszę nie usuwaj swoich opowiadań jak to zrobiła Arla. :/
OdpowiedzUsuńNa pewno nie usunę, spokojnie ;) Za dużo pracy, serca i zaangażowania w to włożyłam, żeby usunąć. Wątpię, że wrócę... Po pierwsze niestety życie idzie dalej i czasu na takie rzeczy jest coraz mniej, a poza tym gdybym zrobiła przerwę, to później już całkiem nikogo by tu nie było :/
UsuńTrochę mi przykro że postanowiłaś przestać pisać opowiadania :/ były i są dla mnie oderwaniem od tego wszystkiego, ale wiadomo to twój wybór
OdpowiedzUsuńSzkoda,że kończysz swoją przygodę z tym blogiem...ale jest jeden plus,że nie przerywasz w środku tylko zakończysz to opowiadanie. Chwała Ci za to!!!:)
OdpowiedzUsuń