Kolejny typowy poranek... Do mojego pokoju wpadł tata, budząc mnie nerwowo, gdyż oczywiście wyłączyłam budzik i spałam dalej, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że mam tylko 40 minut na wyszykowanie się do szkoły. 40 minut!! To tak mało, ja potrzebuję dużo więcej, żeby wyglądać olśniewająco, a przecież to obowiązkowe, będąc kimś takim jak ja. Nie zjadłam śniadania i oczywiście się spóźniłam, ale jak zwykle wyglądałam pięknie, bo zdążyłam dobrać ciuchy i zrobić makijaż, a to przecież poranny priorytet. To znaczy na krótką kłótnie z młodszą siostrą też miałam czas, bo to też rytuał. Wpadłam spóźniona na matematykę, co od razu zwiastowało kłopoty. Jeszcze w progu powiedziałam grzecznie:
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.
-A już myślałam, że Cię nie będzie... Wyciągamy karteczki.- no tak... Jak ja jestem, to musi być kartkówka z cholernie trudnych tematów, brawo!
-Nie, proszę pani, my tego jeszcze nie umiemy!- protestowała cała klasa.
-Cicho! Podziękujcie koleżance za to, że przyszła tak późno.- ja przepraszam, ale co to w ogóle ma do rzeczy? Ta baba jest psychiczna, przysięgam.
-To może ja wyjdę? Wtedy będę miała nieobecność, ale pani nie zrobi im kartkówki i im to wytłumaczy.
-Nie bądź taka sprytna, siadaj na dupie i pisz!- krzyknęła na mnie i rozdała kartki.
Były dwie grupy i oczywiście ja byłam w tej znacznie trudniejszej. Niewiele napisałam, bo niestety logarytmy to nie moja bajka. Ona się na mnie ewidentnie uwzięła... Ale dlaczego? Rodzice mówili, że ją kiedyś znali i byli w nie najlepszych relacjach, ale nie znam konkretów, bo nigdy nie chcieli mi ich zdradzić. No trudno, i tak nie zdam z matmy, choć mój tata miliony razy już był w szkole w tej sprawie. I klasa też nie raz się za mną wstawiała, ale to nic nie daje. W tej szkole wszyscy mnie uwielbiają, jestem tu królową, tylko ta jedna psychiczna baba się na mnie wyżywa. Przez kolejne kilka lekcji chodziłam i wyzywałam ją od różnych, a moi przyjaciele dzielnie tego wysłuchiwali. Christian, Maite i Ann zawsze są ze mną i mnie wspierają, choćby w obrażaniu osób, na które aktualnie jestem zła, tak jak teraz na naszą "kochaną" Renatkę. To znaczy przyjaciół mam w całej szkole, ale to oni są takimi prawdziwymi, na których zawsze mogę liczyć, reszta mnie tylko podziwia. Na godzinie wychowawczej usłyszeliśmy od naszego wychowawcy, że jutro będziemy mieli nowego kolegę w klasie. Zaintrygowała mnie ta wiadomość, gdyż miałam nadzieję na poznanie nowego przystojniaka.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.
-A już myślałam, że Cię nie będzie... Wyciągamy karteczki.- no tak... Jak ja jestem, to musi być kartkówka z cholernie trudnych tematów, brawo!
-Nie, proszę pani, my tego jeszcze nie umiemy!- protestowała cała klasa.
-Cicho! Podziękujcie koleżance za to, że przyszła tak późno.- ja przepraszam, ale co to w ogóle ma do rzeczy? Ta baba jest psychiczna, przysięgam.
-To może ja wyjdę? Wtedy będę miała nieobecność, ale pani nie zrobi im kartkówki i im to wytłumaczy.
-Nie bądź taka sprytna, siadaj na dupie i pisz!- krzyknęła na mnie i rozdała kartki.
Były dwie grupy i oczywiście ja byłam w tej znacznie trudniejszej. Niewiele napisałam, bo niestety logarytmy to nie moja bajka. Ona się na mnie ewidentnie uwzięła... Ale dlaczego? Rodzice mówili, że ją kiedyś znali i byli w nie najlepszych relacjach, ale nie znam konkretów, bo nigdy nie chcieli mi ich zdradzić. No trudno, i tak nie zdam z matmy, choć mój tata miliony razy już był w szkole w tej sprawie. I klasa też nie raz się za mną wstawiała, ale to nic nie daje. W tej szkole wszyscy mnie uwielbiają, jestem tu królową, tylko ta jedna psychiczna baba się na mnie wyżywa. Przez kolejne kilka lekcji chodziłam i wyzywałam ją od różnych, a moi przyjaciele dzielnie tego wysłuchiwali. Christian, Maite i Ann zawsze są ze mną i mnie wspierają, choćby w obrażaniu osób, na które aktualnie jestem zła, tak jak teraz na naszą "kochaną" Renatkę. To znaczy przyjaciół mam w całej szkole, ale to oni są takimi prawdziwymi, na których zawsze mogę liczyć, reszta mnie tylko podziwia. Na godzinie wychowawczej usłyszeliśmy od naszego wychowawcy, że jutro będziemy mieli nowego kolegę w klasie. Zaintrygowała mnie ta wiadomość, gdyż miałam nadzieję na poznanie nowego przystojniaka.
To sprawiło, że poranne negatywne emocje trochę opadły i do końca dnia byłam w dobrym, bardzo optymistycznym humorze. Pomijając fakt, że moja siostrzyczka usilnie próbowała mi ten humor zepsuć... Ma siedem lat i jest tak denerwująca, że już nie mam do niej siły, zresztą jak my wszyscy. Kocham ją, bo potrafi być urocza, ale mam jej dość. Chcę być jedynaczką! Po co ja chciałam siostrę?... Tata jak zwykle skutecznie mnie przed nią bronił, nie pozwalając mnie zamęczać. On zawsze jest po mojej stronie, jestem typową córeczką tatusia. Mama na tą smarkulę krzyczy dopiero, jak naprawdę przegina, twierdząc, że dziecko musi się wyszaleć. Oboje często mówią, że ja byłam taka sama i jakoś to wytrzymali. U nas w domu zawsze jest wesoło i dużo się dzieje. Moja rodzina jest dosyć przebojowa i zabawna, zwłaszcza mój tata, mama jest dużo spokojniejsza. Kocham ich najbardziej na świecie, chociaż rzadko to mówię. Mamy bardzo dużo pieniędzy, bo tata jest gubernatorem stanu Meksyk a mama prowadzi dom mody. Nie ma co się więc dziwić, że należę do elity szkolnej... Jednak nasza rodzina nie jest idealna tylko na pokaz, w rzeczywistości też jest dobrze. O dziwo spędzamy razem sporo czasu, bo w końcu dla chcącego nic trudnego, nie? Tak właśnie było i tego dnia, dopóki nie kazali mi siadać do lekcji. Na szczęście w miarę szybko się z tym uwinęłam i miałam czas dla siebie. Razem z Ann i May kreowałyśmy na czacie grupowym wizerunek naszego nowego kolegi. Wyobrażałam go sobie jako seksownego przystojniaka z klasą. Szybko poszłam spać, nie mogąc doczekać się jutra.
Był to jeden z niewielu dni, kiedy nie zaspałam do szkoły. Wstałam od razu na równe nogi, jak tylko zadzwonił budzik, naprawdę. Rodzice byli w szoku, ale nie tłumaczyłam im, o co chodzi. Co miałam im powiedzieć? "Bo wiecie... Dzisiaj jest wielki dzień. Być może poznam mojego przyszłego męża" No przecież to bez sensu... W każdym razie zadowolona jak nigdy pojechałam jak zwykle z tatą do szkoły. Po drodze cały czas esemesowałam z Anahi. Naszą pierwszą lekcją była biologia. Siedziałam sama w trzeciej ławce od okna. Nie lubię siedzieć z kimś i na każdej lekcji siedzę sama w tej samej, szczęśliwej dla mnie ławce. Przede mną siedzi Ann z Maite, a za mną Christian z chłopakiem Anahi- Ponchem. Osobne miejsce mam tylko ja i Tomas, ale on ma pewne zaburzenia psychiczne i czasem jest nieobliczalny, więc dla bezpieczeństwa nikt z nim nie siada. Nie zauważyłam nikogo nowego i z niecierpliwością czekałam, aż pojawi się mój przyszły mąż. Jakieś 15 minut po dzwonku usłyszałam pukanie do drzwi, po czym próg przekroczył biednie ubrany chłopak, który w ogóle nie przypominał tego z moich marzeń.
-Dzień dobry, ja jestem nowym uczniem tej klasy. Przepraszam za spóźnienie, ale byłem u dyrektora.- powiedział od niechcenia, gdzie jego klasa?!
-No dobrze, siadaj. Zajmij miejsce obok Dulce.- powiedziała pani od biologi z charakterystycznym dla niej serdecznym uśmiechem.
-Nie, nie, nie, ja siedzę sama! Nie życzę sobie, żeby on koło mnie siadał, nie!- krzyczałam spanikowana, a on tylko na mnie spojrzał i na pełnym luzie usiadł na krzesło obok.- Odejdź, to moja ławka! Ja tu jestem królową!- kontynuowałam, a wszyscy już na mnie patrzyli spod byka, no poza moimi przyjaciółmi.
-Dulce, zachowuj się i przywitaj nowego kolegę jak należy.- zwróciła się do mnie pani Alicia.
-Cześć.- powiedziałam, patrząc na niego jak na ufo.
-A idź do diabła, plastikowa lalko.- odpowiedział z pogardą.
-Już, wystarczy. Wróćmy do tematu, zapoznawać się będziecie na godzinie wychowawczej.
Siedziałam sztywno, wtulona w ścianę. Przez większość czasu patrzyłam przez okno, czasami tylko spoglądając na tego dziwaka. Był on moim największym życiowym rozczarowaniem... Spodziewałam się królewicza, a siedzi koło mnie jakiś żebrak! Skąd on się w ogóle wziął? Ma brudne ciuchy, potargane włosy i niemodne buty... Masakra, porażka jakaś. Dobrze, że chociaż od niego nie śmierdzi. No dobra, być może gdyby się ogarnął, to nie byłby aż takim oblechem, ale w tej chwili jest odrażający i nijak się ma do moich przypuszczeń. Ej no, ja liczyłam, że w końcu będzie w tej szkole jakiś niezajęty przystojniak, który wpadnie mi w oko... Niestety to chyba jeszcze nie ten moment... Mam 17 lat i jeszcze nigdy nie miałam chłopaka tak na poważnie. Ja potrzebuję miłości, hello! I chciałabym się zakochać zanim się zestarzeję... Ale może kiedy indziej, ten się zdecydownie nie nadaje.
Hejoo!! :* I mamy pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się podoba ;) Powiem tylko, że później będzie ciekawiej xD Wgl to miałam to napisać pod prologiem, ale piszę teraz: Wiecie skąd się wziął tytuł tego opka? Szukałam ostatnio sobie jakichś piosenek latino i znalazłam tą https://youtu.be/cbYp1ZB5cGg Akurat miałam na nią mega fazę, jak pisałam to opowiadanie i zastanawiałam się nad tytułem. Przeczytałam tekst tej piosenki i od razu: tak, to będzie idealne :)
A jak już jestem w temacie piosenek: Boże, jestem zakochana w płycie Duli ❤ Już kocham te piosenki i cały dzień ich dzisiaj słucham (nawet na lekcjach, haha xD). No dobra, do następnego :* Komentujecie pięknie, liczę na was ;)
P.S. W końcu coś mi wpadło do głowy i zaczęłam pisać kolejne opowiadanie, więc kryzys chyba pokonany :D
-Dzień dobry, ja jestem nowym uczniem tej klasy. Przepraszam za spóźnienie, ale byłem u dyrektora.- powiedział od niechcenia, gdzie jego klasa?!
-No dobrze, siadaj. Zajmij miejsce obok Dulce.- powiedziała pani od biologi z charakterystycznym dla niej serdecznym uśmiechem.
-Nie, nie, nie, ja siedzę sama! Nie życzę sobie, żeby on koło mnie siadał, nie!- krzyczałam spanikowana, a on tylko na mnie spojrzał i na pełnym luzie usiadł na krzesło obok.- Odejdź, to moja ławka! Ja tu jestem królową!- kontynuowałam, a wszyscy już na mnie patrzyli spod byka, no poza moimi przyjaciółmi.
-Dulce, zachowuj się i przywitaj nowego kolegę jak należy.- zwróciła się do mnie pani Alicia.
-Cześć.- powiedziałam, patrząc na niego jak na ufo.
-A idź do diabła, plastikowa lalko.- odpowiedział z pogardą.
-Już, wystarczy. Wróćmy do tematu, zapoznawać się będziecie na godzinie wychowawczej.
Siedziałam sztywno, wtulona w ścianę. Przez większość czasu patrzyłam przez okno, czasami tylko spoglądając na tego dziwaka. Był on moim największym życiowym rozczarowaniem... Spodziewałam się królewicza, a siedzi koło mnie jakiś żebrak! Skąd on się w ogóle wziął? Ma brudne ciuchy, potargane włosy i niemodne buty... Masakra, porażka jakaś. Dobrze, że chociaż od niego nie śmierdzi. No dobra, być może gdyby się ogarnął, to nie byłby aż takim oblechem, ale w tej chwili jest odrażający i nijak się ma do moich przypuszczeń. Ej no, ja liczyłam, że w końcu będzie w tej szkole jakiś niezajęty przystojniak, który wpadnie mi w oko... Niestety to chyba jeszcze nie ten moment... Mam 17 lat i jeszcze nigdy nie miałam chłopaka tak na poważnie. Ja potrzebuję miłości, hello! I chciałabym się zakochać zanim się zestarzeję... Ale może kiedy indziej, ten się zdecydownie nie nadaje.
Hejoo!! :* I mamy pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się podoba ;) Powiem tylko, że później będzie ciekawiej xD Wgl to miałam to napisać pod prologiem, ale piszę teraz: Wiecie skąd się wziął tytuł tego opka? Szukałam ostatnio sobie jakichś piosenek latino i znalazłam tą https://youtu.be/cbYp1ZB5cGg Akurat miałam na nią mega fazę, jak pisałam to opowiadanie i zastanawiałam się nad tytułem. Przeczytałam tekst tej piosenki i od razu: tak, to będzie idealne :)
A jak już jestem w temacie piosenek: Boże, jestem zakochana w płycie Duli ❤ Już kocham te piosenki i cały dzień ich dzisiaj słucham (nawet na lekcjach, haha xD). No dobra, do następnego :* Komentujecie pięknie, liczę na was ;)
P.S. W końcu coś mi wpadło do głowy i zaczęłam pisać kolejne opowiadanie, więc kryzys chyba pokonany :D
Czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania i czekam na więcej 💘💘
OdpowiedzUsuńBiedna Dulce się zawiodła. Ciekawe jak Ucker (bo to chyba on nie? xD) przykuje jej uwagę, bo przecież jest mega pewna ,że to nie chłopak dla niej xD
OdpowiedzUsuńDobra ja czekam na następny ;)
Rozdział fantastyczny chodź Dulce to na prawdę pusta lalka mogłaby troche bardziej szanować ludzi. Mało troche Uckera ale mam nadzieje że to się zmieni. Czekam na więcej i mam nadzieje że będę komentowała w miarę regularnie. :D
OdpowiedzUsuńW końcu piszę i ja!
OdpowiedzUsuńWkurza mnie Dula, oj wkurza. Wkurza mnie jak, jak...nie wiem do czego porównać ale po prostu mnie wkurza. Jeju ile razy powtórzyłam słowo wkurza, ehh no i znów napisałam wkurza xd
Mam nadzieję, że pójdzie w końcu po rozum do głowy. Nie wszystko będzie zawsze po jej myśli, jak to się mówi księżniczko podnieś koronę i zapier...no idź dalej! :D
Czekam na kolejny :D