sobota, 2 kwietnia 2016

31. "Mamy czas..."

Leżałam na łóżku w dawnym pokoju Uckera, a on siedział obok i mnie karmił.
-Patrz, a mi to kolacji nie zrobili.- zaśmiał się, podjadając mi kanapki.
-Bo jesteś niedobry i to przez Ciebie nie jadłam aż do teraz. Zresztą to ja znowu nabawiłam się anemii, nie Ty.
-Poważnie znowu?
-Chyba tak, bo tak samo się czuję. Po za tym jestem w dodatku chora, więc w ogóle umieram.
-Poczekaj, kochanie... Pojedziemy do domu, to Cię wyleczę i od razu się lepiej poczujesz.- posłał mi znaczący uśmiech.
-Ty się sam lepiej lecz, erotomanie...- powiedziałam, gryząc go w palca, kiedy wkładał mi do buzi kawałek kanapki.
-O Ty wredna małpo...- odłożył tacę z jedzeniem na szafkę i wlazł na mnie.
-Ucker, zlaź! Naprawdę nie mam siły, a Ty jesteś cholernie ciężki.- mówiłam, próbując go odepchnąć. -Po za tym odejdź, bo się zarazisz.
-Trudno, wtedy Ty mnie będziesz rozpieszczać.
-Poważnie mówię... Zejdź, bo mi ciężko.
-No dobra, niech Ci będzie. Wracaj do jedzenia.- usiadł koło mnie tak jak wcześniej i wziął z powrotem tą tackę.
Teściowa pozwoliła nam jechać do siebie do domu dopiero po dwóch dniach, twierdząc, że musi się mną zająć, bo Ucker jest nieodpowiedzialny i nie potrafi. Uważam oczywiście, że to nieprawda, bo Christopher świetnie się mną opiekuje. Od razu kazał mi kłaść się do łóżka pod kołdrę i zrobił mi herbatkę z miodem. Według mnie mój kochany chłopak jest bardzo opiekuńczy i wspaniale nadawałby się nawet na ojca, no ale niestety... Stwierdziłam jednak, że nie ma sensu już poruszać tego tematu, bo to prowadzi tylko do kłótni, a i tak niczego nie zmieni. Oboje jesteśmy zbyt uparci, by przyznać drugiemu rację, a w tej sytuacji nie ma kompromisów.
-Kochanie, chodź, przygotowałem Ci kąpiel.
-Mi? Mhm, jasne... Nigdy w życiu nie przygotowałeś kąpieli tylko mi. Mów lepiej od razu, że nam.- śmiałam się, idąc z nim za rękę do łazienki.
-Oj, chciałem być miły.- klepnął mnie delikatnie w pośladek, a jego ręka już się tam zatrzymała.
W łazience panował cudowny, romantyczny nastrój, przez świeczki i płatki róż. No i oczywiście na wannie stały dwa kieliszki wina.
-Ty ewidentnie chcesz zrobić ze mnie alkoholiczkę.- stwierdziłam, śmiejąc się.
-Nie grozi Ci to, słońce. Nie umiesz pić, więc daję Ci to tylko dla lepszej rozrywki, bo Tobie wystarczy jeden kieliszek, żeby Cię wzięło na żarty i nadmierną wesołość.- mówił, rozbierając mnie powoli bez zbędnych ceregieli.
-Haha, bardzo śmieszne...- wystawiłam mu język z głupią miną.
-Nie rzucaj się już tak i pomóż mi się rozebrać.- powiedział, kiedy ja byłam już tylko w staniku i spodniach
-Spokojnie, mamy czas...- stwierdziłam, całując go delikatnie w kącik ust.
-Oj Duluś, Duluś co ja się z Tobą mam...- powiedział, odpinając mi stanik, który od razu spadł na podłogę. -Nie będę się bawić przez trzy godziny z rozbieraniem Cię, trzeba to trochę przyspieszyć.- po tych słowach od razu ściągnął moje spodnie razem z majtkami i wsadził mnie do wanny z ciepłą wodą i pianką.
Szybko pozbył się swoich ubrań i także wszedł do wanny. Usiadł za mnie i objął mnie mocno od tyłu.
-Chcesz się położyć, czy od razu przejdziemy do rzeczy?- zapytał, łapiąc w ręce moje obie piersi.
-Nie wiem, mi się nie spieszy...- powiedziałam, podnosząc głowę lekko do góry, by go pocałować.
-A mi chyba troszkę tak.- zaczął całować mnie po szyi. -Fu, najadłem się piany.- był zniesmaczony, a ja wybuchłam śmiechem.
-No dobra, skarbie... To Ty wpierdzielaj tą pianę, a ja się napiję.- odsunęłam się od niego na kilka centymetrów i wzięłam do ręki kieliszek, by się napić.
-Chcesz też?- zapytałam, chcąc poczęstować go tak jak on często mnie. -Albo nie... Nie mogę Ci tak dać, bo chora jestem i Cię zarażę.- stwierdziłam, a on miał bardzo zawiedzioną minę.
-Kochanie... No daj trochę.
-Masz!- odstawiłam kieliszek i rzuciłam go pianą w twarz, śmiejąc się głośno.
-Poczekaj, zemszczę się.- zapowiedział, wycierając twarz.
Siedziałam i się śmiałam, kiedy niespodziewanie wylądowałam pod wodą. Teraz to ja byłam cała w pianie, a Ucker miał niezły ubaw.
-Idioto! To wcale nie było śmieszne...- oburzyłam się, bo zawsze to do mnie należał ostatni ruch i tylko ja mogę się z niego śmiać, on ze mnie nie.
-Jasne, że było. A teraz ja się napiję, a Ty kochanie chwilkę poczekasz na moje zainteresowanie.- powiedział, biorąc kieliszek, żeby się napić, a drugą rękę miał na moim brzuchu, żebym nie wstała i nic mu nie zrobiła.
-Długo jeszcze?- zapytałam zniecierpliwiona, kiedy na złość mi pił sobie tak wolno.
-No już moment, przecież mamy czas...- powiedział, a jego palce zaczęły delikatnie smyrać mnie po piersi.
-Jak Ty mnie wkurzasz!
-Oj biedactwo moje... Poczekaj chwilkę, już się za Ciebie biorę.- odstawił kieliszek i pierwsze co mnie pocałował, wlewając do moich ust kilka kropli pysznego wina. -Tylko już koniec z tą pianą, nie mścimy się. Okej?- chciał się upewnić, że nic mu nie zrobię, bał się.
-No dobra, tylko proszę... Zacznij już coś robić.
-Co Ty dzisiaj taka niecierpliwa?
-Jakoś tak, nie wiem. Chyba muszę po prostu porządnie odreagować po tym, co się stało. Niestety tylko dzięki Tobie mogę wyładować emocje, a więc rusz się i wejdź wreszcie we mnie.- na te słowa, wybuchnął dzikim śmiechem, a ja aż się zawstydziłam, co raczej już mi się przy nim nie zdaża.
-Spokojnie już, nie denerwuj się.- powiedział, usiłując uspokoić napad śmiechu.
Zbliżył się do mnie i najpierw zaczął powoli masować dłonią właściwe miejsce. Po chwili przestał i rozszerzył mocniej moje nogi. Poczułam go w sobie. Zrobił to tak nagle, szybko i od razu głęboko. Wstrzymałam oddech do momentu, gdy zaczął się poruszać. Nie wykonywał jakichś tam szybkich, agresywnych ruchów, ale nie były one też takie wolne, jak przy typowym kochaniu się. To było coś na pograniczu kochania i pieprzenia. Podobało mi się i to bardzo. Jego ręce przechodziły pod moimi kolanami i docierały aż do piersi, delikatnie je masując i ugniatając. To było przyjemniejsze niż zwykle z uwagi na to, że robił to w wodzie i jeszcze z tą cudną pianką.
-Chodź tu, bo mi już niewygodnie.- podniósł mnie za ręce do góry, żeby zmienić pozycję.
Teraz siedzieliśmy oboje, ja na nim okrakiem. Jego dłonie oczywiście były przytwierdzone do mojego tyłka, centralnie na moich pośladkach, tak idealnie. Ściskał je ciągle i szczypał, żeby ustalać tempo. Oczywiście wszystko z wyczuciem, by nie zrobić mi nawet najmniejszej krzywdy. Doznania były bardzo silne, a ja aż wspinałam się na niego, kiedy akurat znajdywałam się nieco wyżej, pod wpływem miarowych ruchów kierowanych jego rękami. Jęczałam cichutko wprost do jego ucha, a on co jakiś czas mruczał słodko, ciągle całując mnie po szyi i ramionach. Od czasu do czasu przygryzał delikatnie moje ucho albo bardzo wrażliwą skórę na szyi. To wszystko składało się na niesamowitą przyjemność płynącą z wzajemnej bliskości i namiętności. Trwało to dość długo, bo Ucker specjalnie to przedłużał, co jakiś czas zamierając w bezruchu. Kiedy wreszcie oboje doznaliśmy spełnienia, wtuliłam się w niego mocno, nie kończąc tego całkowicie. Nagle dotarło do mnie, co takiego się stało i wpadłam w panikę.
-O cholera... Ucker, nie zabezpieczyliśmy się!- krzyknęłam przerażona.
-Spokojnie, kochanie... Przy seksie w wodzie ponoć nie trzeba tak bardzo uważać, bo jest mniejsze prawdopodobieństwo zajścia w ciążę.- starał się mnie uspokoić, ale ja nie mogłam się opanować.
-A jeśli?...- nie dokończyłam, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
-Przestań, słońce... Nic się nie stanie.- całował mnie czule i tulił mocno.
-No dobrze, obyś miał rację.- zakończyłam, tym samym oddając to w ręce Boga i zatraciłam się w czułym uścisku mojego ukochanego mężczyzny.
Wyszliśmy z wanny i wytarliśmy siebie na wzajem ręcznikiem.

Przez kilka kolejnych dni ciągle martwiłam się o to, czy nie będę w ciąży. Ucker ciągle mnie uspokajał, ale to nic nie dawało. Jednak po jakimś czasie o tym zapomniałam i już było dobrze. Ucker wrócił do pracy, bo wcześniej miał wolne, żeby się mną opiekować po tym okropnym incydencie z Fede. Tak więc wychodził codziennie przed 7 rano i wracał koło 15. Ja oczywiście jak dobra żona wstawałam rano z nim i szykowałam mu kanapki do pracy. Buziak... i Ucker zmyka do pracy, a ja z powrotem do łóżka. A jak wracał, to zawsze czekałam na niego z obiadem. Anahi ciągle się z nas śmiała, że zachowujemy się jak stare małżeństwo, a przecież nawet nie jesteśmy narzeczeństwem. I tak przez nią uświadomiłam sobie, że Ucker po trzech latach związku mógłby się już chociaż oświadczyć. Nie mówię o ślubie, bo słyszałam o parach, które formalizują swój związek po nawet dziesięciu latach i uważam, że jest to dobre i odpowiedzialne zachowanie. No ale cóż... To dziwne, bo Ucker już od dawna publicznie nazywa mnie swoją narzeczoną, a przecież wcale nią nie jestem.


Tak mnie jakoś wzięło i postanowiłam dodać Wam rozdział :D Tak sobie teraz pomyślałam "O matko, w tym opku jest zdecydowanie za dużo scen erotycznych" No ale nic na to nie poradzę, tak wyszło xD Za to w następnym będzie tego mniej, bo tutaj to jest aż przesada, haha ;) A co do następnego opowiadania, to pochwalę się, że mam napisane 14 rozdziałów, więc idzie mi dobrze :) Wam trochę gorzej idzie komentowanie, ale dobra... Obiecałam, że nie będę się czepiać xD No to miłego czytania i do następnego :* 

9 komentarzy:

  1. hehe czyżby Ucker specjalnie zapomniał o zabezpieczeniu ?
    Oj kochana jak się cieszę ze dodałaś bo pustka taka ostatnio się zrobiła z opkami ze to jakaś paranoja.
    Rozdział świetny i jak dla mnie seks może być w każdym :P
    O czym będzie kolejne opowiadanie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak to o czym? O Vondy, haha :P Mogę zdradzić tylko tyle, że Dula i Ucker będą się znać od dziecka i będą wiecznymi wrogami, a potem czeka ich niespodzianka ;) No to taki maleńki spoiler xD

      Usuń
    2. Ja już się doczekać wręcz nie mogę. Kurdę skąd Ty bierzesz te pomysły na te opka ?

      Usuń
    3. Haha, chyba znikąd xD Nie no ja to mam tak, że nagle ni stąd ni zowąd wpada mi do głowy jakiś pomysł i tak jakoś powstaje opowiadanie ;) Kiedyś nawet w samochodzie tak sobie siedziałam i słuchałam muzyki i tak nagle pojawił się pomysł na opko i krzyczałam "już wiem!". A mama do mnie "co wiesz?". Ja zaczęłam się śmiać i mówię "Nie, już nic, to i tak się nie nada". W sumie to ja potrafię oglądać jakieś romansidła i się zainspirować xD Kiedyś mi się nawet przyśnił pomysł na opowiadanie. I jak zwykle nie potrafię odpowiedzieć krótko na pytanie, haha xD Oj, na maturze nie starczy mi czasu, jak się będę rozpisywać ;) Także no, tak to mniej więcej wygląda, Pelasia niczym wielka artystka natchnienie czerpie z niczego, haha :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze ,że Dulce wróciła już do siebie i mogli znowu zamieszkać sami. Ucker jaki wyznany w sprawach ciąży xD A Dul jednak się nadal martwi i mam nadzieję ,że słusznie, bo mimo wszystko mogliby mieć dziecko. Jak już wcześniej mówiłam ona wyolbrzymia problem. No ale ja kocham relacje pomiędzy nimi w tym opowiadaniu. Rzeczywiście są jak stare dobre małżeństwo <3
    I zgodzę się z Dulą w jednym, Ucker rzeczywiście powinien się jej już oświadczyć i mam nadzieję ,że niedługo to zrobi ;)
    No to ja czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział.Bardzo podoba mi się ten grif.To jedna z moich ulubionych scenek z Zbuntowanych...Super. Czekam na nowy.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię ich romantyczne sceny :D. Czekam aż Dulce będzie e ciąży lecz nie wiem czy to się wgl spełni bo Dula się boi. Jednak kurczę Ucker jest taki opiekuńczy i kochany ... zakochany po prostu. Fajnie ze się tak zmienił, jest teraz ideałem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. JESTEM ! Melduje swoją obecność, pod tym rozdziałem ! Bardzo mi się podoba, w końcu bez żadnych zgrzytów i problemów, jest taki jaki powinien, miły, przyjemny. Noł problem, takie lubię najbardziej. Czytając ten rozdział zastanawiam się czemu my zawsze z Uckera robimy takiego erotomana, czas z tym skończyć haha. A może to raz DUla byłaby niewyżyta !?
    Wyczuwam, pff ja to wiem, że Dulce aż lgnie to tego, żeby zostać Mrs Uckermann, i tak się zastanawiam na co ten głupek czeka ! Teraz jak się wszystko układa niech zapierdziela do jubilera, bo ktoś mu sprzątnie Dulcie sprzed nosa ! No na dziś to tyle, ale spokojnie ja tu jeszcze wrócę xd

    OdpowiedzUsuń