Głośny budzik z moją ulubioną piosenką obudził mnie o 6:00. Tak jak obiecał Ucker, nie mogłam się ruszyć. Miałam straszne zakwasy na udach i brzuchu. Sztywno zwlekłam się z wysokiego łóżka i udałam się do łazienki. Oczywiście wzięłam ze sobą telefon, by słuchać muzyki podczas kąpieli. Zanim weszłam do wanny, napisałam do Christophera SMS-a:
Do Skarbuś: Zginiesz marnie, brutalu... Wszystko mnie boli 😭😭
Na szczęście ciepła kąpiel trochę pomogła zrelaksować moje ciało. Kiedy wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem, by wysuszyć włosy. Zajęło mi to prawie dwadzieścia minut, a potem wzięłam się za ubieranie. Trochę się przeraziłam, gdy zobaczyłam moje ciało w lusterku. Nie sądziłam, że mam aż tyle siniaków i malinek. Było tego naprawdę pełno... Na ramionach, biodrach, udach, pośladkach i szyi, choć tam tylko malinki. Nie czułam tego, nie bolało, bo generalnie nie były to jakieś mocne różnokolorowe sińce, tylko lekko fioletowo-brązowe. To nie zmienia faktu, że wyglądały okropnie jeszcze w połączeniu z malinkami. Podobał mi się taki ostry seks, ale następnym razem mógłby się powstrzymać od oznaczania mnie, że tak to ujmę. Muszę z nim o tym pogadać i niestety poprosić, żeby następnym razem był delikatniejszy.
Ubrałam się tak, żeby to wszystko zakryć. Jedynie golfu nie założyłam, więc szyję było mi widać, ale to nic takiego w porównaniu z resztą. Schodząc po schodach odczytałam wiadomość od Uckera:
Od Skarbuś: Oj, przepraszam kochanie... Co Cię boli? Rozmasuję. Ale pamiętaj, że ostrzegałem😝😘
Do Skarbuś: Wiem, wiem... Będziesz mi wszystko masować, a szczególnie uda.
Od Skarbuś: Z przyjemnością, moja królowo❤
Usiadłam do śniadania z moją obrażoną rodzinką. Tylko moja siostra odzywała się do wszystkich, rodzice nawet na mnie nie patrzyli, zwłaszcza tata. Nie uważam, aby mieli ku temu powody po za tym jednym, że sama powiedziałam ojcu, żeby się do mnie nie odzywał. No cóż, trudno... Ich problem, ja będę miała chociaż spokój. Po jedzeniu poszłam umyć zęby i zrobić makijaż, po czym beztrosko wyszłam z domu, odcinając się od świata przy pomocy słuchawek z głośną muzyką. Szłam miastem dość szybko, bo nie miałam zbyt wiele czasu, co nie było takie proste, kiedy ledwo ruszałam nogami. Dotarłam do szkoły dwie minuty po dzwonku, ale na szczęście klasa nie weszła jeszcze do sali. Ucker stał jak zwykle trochę odosobniony od reszty, ewidentnie mnie wypatrując. Podeszłam od razu do niego i pocałowałam go czule, namiętnie.
-Hej, skarbie.- powiedział, obejmując mnie.
-Cześć, tęskniłam.- odpowiedziałam, przytulając się do niego.
-Ja też. Nie miałaś już później jazdy z rodzicami?- zapytał.
-Nie, kazałam im się ogarnąć i do mnie nie odzywać.- odpowiedziałam z obrażoną miną.
-Kochanie, nie kłóć się z rodzicami z mojego powodu.- poprosił, odgarniając mi z twarzy niesforny kosmyk włosów.
-Jak mam się nie kłócić? Pierdolą o Tobie bzdury i zakazują nam się spotykać! Nie będę tego tolerować i na pewno nie postawią na swoim, nie rozdzielą nas!- zbulwersowałam się.
-Duluś, ja Cię proszę... Tylko spokojnie, bo zrobiłaś się bardziej nerwowa ode mnie.- przytulił mnie, mówiąc do mnie spokojnie. -To twoi rodzice i martwią się o Ciebie. Przesadzają, ale mają takie prawo, w sumie się im nie dziwię. Mnie też wkurwia ich pierdolenie, ale nie ma sensu robić wojny. Skarbie, musimy z nimi na spokojnie pogadać, żeby jakoś zrozumieli, że Cię kocham i nie skrzywdzę.- jego głos był bardzo czuły i wyrozumiały.
-Kochany jesteś, oby udało nam się z nimi dogadać.- przytuliłam się do niego, gdy wchodziliśmy do sali.
-Oj, nasze gołąbeczki...- powiedziała pani od chemii z ciepłym uśmiechem, będąca bardzo miłą panią przed 50-tką.
-Przed rozmową z twoimi rodzicami, będę się musiał jakoś wyżyć, żeby przy nich nie wybuchnąć.- stwierdził, kiedy usiedliśmy w naszej ławce.
-Mhm, byle nie na mnie.- zastrzegłam, śmiejąc się.
-Nie, spoko... Ciebie na razie nie będę męczyć.- przyciągnął mnie do siebie delikatnie i pocałował słodko w skroń.
-Pamiętaj o moim masażu.- przypomniałam z szerokim uśmiechem, który odwzajemnił.
-Hej, skarbie.- powiedział, obejmując mnie.
-Cześć, tęskniłam.- odpowiedziałam, przytulając się do niego.
-Ja też. Nie miałaś już później jazdy z rodzicami?- zapytał.
-Nie, kazałam im się ogarnąć i do mnie nie odzywać.- odpowiedziałam z obrażoną miną.
-Kochanie, nie kłóć się z rodzicami z mojego powodu.- poprosił, odgarniając mi z twarzy niesforny kosmyk włosów.
-Jak mam się nie kłócić? Pierdolą o Tobie bzdury i zakazują nam się spotykać! Nie będę tego tolerować i na pewno nie postawią na swoim, nie rozdzielą nas!- zbulwersowałam się.
-Duluś, ja Cię proszę... Tylko spokojnie, bo zrobiłaś się bardziej nerwowa ode mnie.- przytulił mnie, mówiąc do mnie spokojnie. -To twoi rodzice i martwią się o Ciebie. Przesadzają, ale mają takie prawo, w sumie się im nie dziwię. Mnie też wkurwia ich pierdolenie, ale nie ma sensu robić wojny. Skarbie, musimy z nimi na spokojnie pogadać, żeby jakoś zrozumieli, że Cię kocham i nie skrzywdzę.- jego głos był bardzo czuły i wyrozumiały.
-Kochany jesteś, oby udało nam się z nimi dogadać.- przytuliłam się do niego, gdy wchodziliśmy do sali.
-Oj, nasze gołąbeczki...- powiedziała pani od chemii z ciepłym uśmiechem, będąca bardzo miłą panią przed 50-tką.
-Przed rozmową z twoimi rodzicami, będę się musiał jakoś wyżyć, żeby przy nich nie wybuchnąć.- stwierdził, kiedy usiedliśmy w naszej ławce.
-Mhm, byle nie na mnie.- zastrzegłam, śmiejąc się.
-Nie, spoko... Ciebie na razie nie będę męczyć.- przyciągnął mnie do siebie delikatnie i pocałował słodko w skroń.
-Pamiętaj o moim masażu.- przypomniałam z szerokim uśmiechem, który odwzajemnił.
Po lekcjach poszliśmy do mnie, bo nikogo nie było. Tata miał jakieś posiedzenie, a mama przygotowywała ważny pokaz i obojga nie będzie pewnie do późna. Zjedliśmy obiad przygotowany przez naszą kochaną służącą i poszliśmy do mojego pokoju. To znaczy Christopher wniósł mnie po schodach, gdy narzekałam na straszne zakwasy. Położył mnie na łóżko i powiedział stanowczo:
-Rozbieraj się, kochanie.- spojrzałam na niego pytająco, a on zaczął się śmiać. -Chciałaś masaż.- wyjaśnił, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Pff, sam mnie rozbierz.- powiedziałam, oblizując dolną wargę.
-Jak sobie życzysz.- usiadł delikatnie na moich nogach i zaczął rozpinać rozporek moich jeansów.
-Rozbieraj się, kochanie.- spojrzałam na niego pytająco, a on zaczął się śmiać. -Chciałaś masaż.- wyjaśnił, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Pff, sam mnie rozbierz.- powiedziałam, oblizując dolną wargę.
-Jak sobie życzysz.- usiadł delikatnie na moich nogach i zaczął rozpinać rozporek moich jeansów.
Na naszych twarzach widniały słodkie uśmiechy, a ja byłam strasznie podniecona, mimo że nie zamierzaliśmy się pieprzyć. Powoli ściągał moje cholernie obcisłe spodnie, głaskając przy tym moje nogi. W tym czasie ja zdjęłam swoją i jego koszulkę.
-A po co to ściągasz, kotku?- zapytał seksownym głosem, śmiejąc się lekko.
-Tak sobie.- odpowiedziałam niewinnie, chichocząc słodko.
-Czy Ty musisz być taka urocza?- zapytał, pociągnął mnie za kostki, by założyć moje nogi na swoje biodra i pchnął mnie lekko do tyłu, żeby mnie położyć.
-Co Ty robisz?
-No jak to co? Będę masować Ci uda.- odpowiedział, kładąc dłonie na moich udach.
-Jejku, serio?...- zaczęłam się śmiać, a on przystąpił do masażu moich ud.
-Jest okej?- zapytał po jakimś czasie, patrząc ciągle na moją twarz tak samo rozbawioną i wpatrzoną w niego.
-Mhm, marzyłam o tym.- westchnęłam, bo naprawdę sprawiał mi tym dużo przyjemności, było mi po prostu dobrze. -Jak Ty mnie będziesz tak rozpieszczał po każdym ostrym seksie, to możesz mnie tak męczyć codziennie.- stwierdziłam, a on wybuchł śmiechem.
-Kusząca propozycja, skarbie.- powiedział i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, a jego dłonie powędrowały na moją talię. -Boże, jak Ci powyłaziły te wszystkie ślady... Czemu Ty, do cholery, mi na to pozwoliłaś?- zauważył, głaszcząc delikatnie moją skórę w miejscu silników.
-No... To nie boli i tego wtedy nie czułam, ale nie możesz tego robić. Podobało mi się i ogólnie możemy się ciągle tak pieprzyć, ale musisz się nauczyć dotykać mnie delikatniej. Nie zrozum mnie źle, chodzi tylko o to, że okropnie to wygląda i...- chciałam ująć to jak najdelikatniej, żeby się nie zdenerwował.
-Wiem, Dul i przepraszam. Mówiłem, że jestem do tego po prostu przyzwyczajony i nie panuję nad sobą. Ale Ty, skarbie, nie możesz tego akceptować. Jeśli kiedykolwiek za mocno Cię ścisnę, czy zrobię cokolwiek, co może zostać na twoim ciele, to po prostu zwracaj mi uwagę. Dobrze? Ja nie panuję nad swoją siłą, ale Ty możesz. Po prostu mów, szczyp mnie po rękacha, albo pierdolnij porządnie w łeb, żebym się ogarnął.
-Okej, postaram się pamiętać. Ale wiesz co jest najgorsze? Że mi nie przeszkadza, kiedy to robisz. Dopiero później, kiedy na siebie patrzę. W pewnym sensie lubię to, że jesteś taki ostry, agresywny i w ogóle.- przyznałam niepewnie, a on był w wyraźnym szoku.
-Od początku wiem, że masz coś z głową. Ale żeby aż tak?...- zaśmiał się, kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Na to wygląda.- stwierdziłam, wślizgując się na niego i całkiem oplątując się nogami wokół jego bioder. -To może zaczniemy naukę delikatności w ostrym seksie?- zaproponowałam i wpiłam się w jego usta.
-Teraz? Dul, Ty jesteś pierdolnięta.- stwierdził zdziwiony i rozbawiony moją odwagą.
-Być może, ale mam to gdzieś.- zaczęłam go namiętnie całować, wijąc się na nim ponętnie.
-Poczekaj chwilkę, bo nie wiem, czy mam gumki.- odsunął mnie troszkę i zaczął grzebać w kieszeniach swoich jeansów. -Mam!- powiedział triumfalnie, od razu otwierając paczuszkę.
-Tylko tym razem nie tak, żebym nie mogła się ruszyć. Już nie chcę mieć zakwasów, uważaj na moje uda.- poprosiłam, a on tylko skinął głową z ciepłym uśmiechem.
Nie ściągnął spodni, co w tym momencie było zbędne i zbyt czasochłonne, tylko rozpiął rozporek i szybko założył prezerwatywę. Tym razem sama niezbyt szybko nabiłam się na jego członek, siedząc na nim okrakiem. Przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie, chwytając mocno za pośladki. Ugryzłam go za to w wargę mocniej niż zwykle, szybko ogarnął dlaczego. Uśmiechnęłam się do niego ponętnie z miną zwycięzcy i zaczęłam się powoli poruszać. Wiłam się, raz unosząc wyżej raz opadając bardziej na niego. Jego dłonie cały czas znajdowały się na moich nagich pośladkach, ściskając je póki co z umiarem. Nasze usta ciągle były złączone w namiętnym pocałunku, a moje ręce wodziły po jego umięśnionym ciele. Na razie pozwalał mi na dominację, co bardzo mnie cieszyło, wspaniale się z tym czułam. Oboje czerpaliśmy wiele przyjemności z nieco spokojniejszego stosunku od wczorajszego, ale Uckerkowi już zaczynało się chyba lekko nudzić i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Złapał mocniej za mój tyłek i coraz mocniej przyciskał mnie do siebie, poruszając mną, jak tylko miał ochotę. Teraz to on ustalał tempo i rytm, w którym coraz ostrzej się pieprzyliśmy. Pocałunki były bardzo mokre i agresywne, nasze języki szalały, a z ust wydawaliśmy coraz głośniejsze dźwięki rozkoszy i podniecenia. Raczej nie ściskał mnie tak, by coś zostało na mojej skórze, ale dla odmiany dostałam kilka lekkich klapsów, które cholernie mi się podobały. To było takie ekscytujące i zupełnie mnie rozbrajało. Tym razem to on miał całą szyję w malinkach, ale cóż... Jego nikt się nie czepi i mogę ich robić, ile zechcę. Na sam koniec trochę zwolniliśmy, wracając bardziej do początkowej wersji, gdzie ja miałam większą władzę. Niestety już nie trwało to długo, bo szybko osiągnęliśmy szczyt i wtuliłam się w niego słodko, usiłując uspokoić swój organizm i zacząć oddychać.
-Jakim prawem dostałam od Ciebie klapsy?- zapytałam, udając zbulwersowaną.
-Ej, mogłaś mówić, żebym przestał...- powiedział, patrząc mi w oczy.
-Dlaczego? Podobało mi się, to lepsze niż zgniatanie moich kości.- stwierdziłam, całując go czule. -Tylko weź się, do cholery, licz ze swoją siłą. Tobie się wydaje, że robisz coś lekko, ale ja jestem delikatniejsza i bardzo wrażliwa, przez co to wszystko odczuwam dużo mocniej.
-Ale coś zrobiłem?- przysięgam, że on jest przewrażliwiony na moim punkcie.
-Nie, mówię tak ogólnie chociażby o tych klapsach. Po prostu czasami wszystko o połowę lżej.- mówiłam z delikatnym uśmiechem, rysując palcem różne wzorki na jego klacie.
-Staram się, skarbie.- zapewnił, całując mnie czule i intensywnie. -A teraz złaź ze mnie, ubierz się i weźmy się trochę za jakąś naukę.- zarządził zdejmując mnie z siebie.
-Okej, to co?... Może przypomnimy sobie lektury?- zaproponowałam, ubierając się.
-Świetny pomysł, a w międzyczasie mogę Ci dalej masować uda, to nie ubieraj spodni.
-Jesteś cudowny, kochanie.- wycałowałam go i były to na razie ostatnie namiętne czułości, bo wzięliśmy się za naukę.
Siedzieliśmy na łóżku wśród sterty książek, zeszytów i notatek. Oczywiście w tle leciała spokojna playlista stworzona przez nas specjalnie na potrzeby nauki, a wiele informacji czerpaliśmy z internetu, więc koło nas był też laptop. Krótko mówiąc, dobrze, że mam duże łóżko, bo byliśmy wygodnie rozwaleni, jednocześnie cały czas będąc blisko, bo przecież Ucker musiał mieć dostęp do moich ud, które uparcie cały czas czule pieścił, lub bardziej profesjonalnie rzecz ujmując, masował. No nie oszukujmy się, że chciał sobie mnie po prostu pomacać, podotykać, a nie pomasować. Ale nieważne... To było wspaniałe, więc może tak całe życie. Nauka z nim to przyjemność, rozumiemy się idealnie i mamy generalnie podobny tok myślenia i tempo ogarniania, mimo że on ma duże braki, bo nie chodził długo do szkoły i w sumie i tak jest o dwa lata do tyłu. Dziwi mnie fakt, że naprawdę się razem uczymy, a nie tylko wygłupiamy i przytulamy. To wbrew pozorom bardzo efektywne.
Nagle usłyszałam głos mojej mamy, a chwilę później widziałam, że klamka się poruszyła, a więc próbowała wejść do pokoju. Założyłam szybko spodnie, żeby nie miała do czego się przyczepić i otworzyłam jej drzwi.
-Cześć, kochanie.- powiedziała serdecznie, nie widząc jeszcze Uckera.
-Cześć, mamo.- odpowiedziałam na luzie z uśmiechem, bo w sumie na nią nie byłam aż tak zła.
-Dzień dobry.- rzucił Christopher z ciepłym uśmiechem.
-Dzień dobry.- no cóż, mama nie była jakoś bardzo zadowolona z jego obecności, ale odwzajemniła lekki uśmiech. -Co robicie?- zapytała, rozglądając się po pokoju.
-Jak zwykle się uczymy... Tym razem lektury.- odpowiedziałam, siadając z powrotem na łóżko.
-Wow, Wy naprawdę się uczycie...- powiedziała z uznaniem, biorąc do ręki jedną z kartek z notatkami.
-No i świetnie nam idzie. Zapewniam Panią, że Dulce wspaniale napisze maturę.- odezwał się Ucker, obejmując mnie.
-Mam nadzieję, bo inaczej całkiem wyprowadzisz ojca z równowagi.- zaśmiała się, zwracając się bardziej do mnie.
-Trudno, i tak się do niego nie odzywam.- powiedziałam obrażona.
-Przestań, nie zachowuj się jak dziecko.- skarciła mnie mama, przewracając oczami. -Juan wczoraj przesadził, bo ogólnie jest chyba zbyt ostry w ocenie... Co nie zmienia faktu, że te siniaki to lekka przesada... Ja wszystko rozumiem, ale moja córka nie może chodzić z takimi śladami na całym ciele.- mówiła spokojnie, choć chwilami się lekko bulwersowała.
-Wiem, ja... Przepraszam.- powiedział skruszony Ucker. -Czasami nie jestem świadomy swojej siły i zapominam, że Dul jest tak bardzo delikatna. Staram się z tym walczyć i obiecuję, że jak to zniknie, to nie pojawi się nic nowego.- tłumaczył się i obiecywał, a wyraz twarzy mojej mamy był coraz łagodniejszy.
-Pracujemy nad tym. Nie pozwolę mu już mnie tak ściskać i nauczę go obchodzić się z księżniczką. Zresztą to też moja wina, bo sama chciałam na ostro i go prowokowałam. Mamo, naprawdę... Christopher potrafi być dla mnie bardzo czuły, kocha mnie i celowo na pewno nie skrzywdzi. Tylko proszę, nie niszczcie tego i pozwólcie mi samej o sobie decydować.- rozgadałam się spokojnie i sentymentalnie, a oni słuchali mnie uważnie, przyglądając mi się.
-Kochanie, ja się nie zamierzam wtrącać w twoje sprawy. To twoje życie, a ty jesteś już prawie dorosła. Mam pewne obawy, ale porozmawiam z Juanem, może uda mi się go przekonać.
-Naprawdę? Kocham Cię, mamo, dziękuję.- przytuliłam się do niej mocno.
-Też Cię kocham, skarbie i chcę, żebyś była szczęśliwa.- powiedziała, przytulając mnie.
-Będę, bo kocham Uckera i na pewno da mi szczęście. Prawda, kochanie?- odwróciłam się do Christophera, uśmiechając się szeroko.
-Tak, słońce.- potwierdził, śmiejąc się ze mnie lekko.
-Dobra, to uczcie się dalej. Ja już nie przeszkadzam i zaraz wracam do pracy, zjem tylko obiad.- powiedziała mama, kierując się do wyjścia.
-Okej, to pa.
-Pa, tylko grzecznie mi tu.- zakończyła z uśmiechem i wyszła, zamykając drzwi.
-Udało się!- krzyknęłam uradowana, wtulając się w Uckera. -Wiedziałam, że mogę liczyć na mamę.- dodałam, siadając okrakiem na ukochanym.
-Lubię twoją mamę i cieszę się, że mnie akceptuje, albo raczej toleruje.- powiedział ciepłym głosem.
-Lubi Cię trochę po prostu.- stwierdziłam, dając mu słodkiego buziaka, który później przerodził się w namiętny pocałunek trwający dość długo.
-Cześć, kochanie.- powiedziała serdecznie, nie widząc jeszcze Uckera.
-Cześć, mamo.- odpowiedziałam na luzie z uśmiechem, bo w sumie na nią nie byłam aż tak zła.
-Dzień dobry.- rzucił Christopher z ciepłym uśmiechem.
-Dzień dobry.- no cóż, mama nie była jakoś bardzo zadowolona z jego obecności, ale odwzajemniła lekki uśmiech. -Co robicie?- zapytała, rozglądając się po pokoju.
-Jak zwykle się uczymy... Tym razem lektury.- odpowiedziałam, siadając z powrotem na łóżko.
-Wow, Wy naprawdę się uczycie...- powiedziała z uznaniem, biorąc do ręki jedną z kartek z notatkami.
-No i świetnie nam idzie. Zapewniam Panią, że Dulce wspaniale napisze maturę.- odezwał się Ucker, obejmując mnie.
-Mam nadzieję, bo inaczej całkiem wyprowadzisz ojca z równowagi.- zaśmiała się, zwracając się bardziej do mnie.
-Trudno, i tak się do niego nie odzywam.- powiedziałam obrażona.
-Przestań, nie zachowuj się jak dziecko.- skarciła mnie mama, przewracając oczami. -Juan wczoraj przesadził, bo ogólnie jest chyba zbyt ostry w ocenie... Co nie zmienia faktu, że te siniaki to lekka przesada... Ja wszystko rozumiem, ale moja córka nie może chodzić z takimi śladami na całym ciele.- mówiła spokojnie, choć chwilami się lekko bulwersowała.
-Wiem, ja... Przepraszam.- powiedział skruszony Ucker. -Czasami nie jestem świadomy swojej siły i zapominam, że Dul jest tak bardzo delikatna. Staram się z tym walczyć i obiecuję, że jak to zniknie, to nie pojawi się nic nowego.- tłumaczył się i obiecywał, a wyraz twarzy mojej mamy był coraz łagodniejszy.
-Pracujemy nad tym. Nie pozwolę mu już mnie tak ściskać i nauczę go obchodzić się z księżniczką. Zresztą to też moja wina, bo sama chciałam na ostro i go prowokowałam. Mamo, naprawdę... Christopher potrafi być dla mnie bardzo czuły, kocha mnie i celowo na pewno nie skrzywdzi. Tylko proszę, nie niszczcie tego i pozwólcie mi samej o sobie decydować.- rozgadałam się spokojnie i sentymentalnie, a oni słuchali mnie uważnie, przyglądając mi się.
-Kochanie, ja się nie zamierzam wtrącać w twoje sprawy. To twoje życie, a ty jesteś już prawie dorosła. Mam pewne obawy, ale porozmawiam z Juanem, może uda mi się go przekonać.
-Naprawdę? Kocham Cię, mamo, dziękuję.- przytuliłam się do niej mocno.
-Też Cię kocham, skarbie i chcę, żebyś była szczęśliwa.- powiedziała, przytulając mnie.
-Będę, bo kocham Uckera i na pewno da mi szczęście. Prawda, kochanie?- odwróciłam się do Christophera, uśmiechając się szeroko.
-Tak, słońce.- potwierdził, śmiejąc się ze mnie lekko.
-Dobra, to uczcie się dalej. Ja już nie przeszkadzam i zaraz wracam do pracy, zjem tylko obiad.- powiedziała mama, kierując się do wyjścia.
-Okej, to pa.
-Pa, tylko grzecznie mi tu.- zakończyła z uśmiechem i wyszła, zamykając drzwi.
-Udało się!- krzyknęłam uradowana, wtulając się w Uckera. -Wiedziałam, że mogę liczyć na mamę.- dodałam, siadając okrakiem na ukochanym.
-Lubię twoją mamę i cieszę się, że mnie akceptuje, albo raczej toleruje.- powiedział ciepłym głosem.
-Lubi Cię trochę po prostu.- stwierdziłam, dając mu słodkiego buziaka, który później przerodził się w namiętny pocałunek trwający dość długo.
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Ach tyle miłości ❤️ Macie już ten rozdział, jeszcze trochę zostało do końca :) Nie mam kompletnie na nic czasu, a już dawno miałam to dodać, ale tak wyszło... Ktoś tu jeszcze wgl jest? Do następnego ;*