niedziela, 17 września 2017

15. "To nie romans"

Po dość długim pocałunku, który oczywiście później przybrał na sile i z wyjątkowo delikatnego zmienił się w wyjątkowo namiętny, a ja wylądowałam na blacie kuchennym z dłońmi Uckera odbitymi na biodrach, oddalił się ode mnie o kilka centymetrów, mówiąc:
-Czemu Ty jesteś taka seksowna i pociągająca?- oddychał głośno, unosząc głowę do góry, najwyraźniej by nabrać sił.
-Bo jestem boska.- odpowiedziałam wesoło i beztrosko.
-Ale mi to odpowiedź...- zaśmiał się i cmoknął mnie w kącik ust.
-Czemu tak nagle zmieniłeś zdanie? Bo wparowałam tu niedoubrana? Przyznaj się, podła istoto!- pytałam na poważnie, ale musiałam dodać do tego odrobiny głupiego humoru.
-Przejrzałaś mnie... Nie no żartuję, to mnie tylko utwierdziło w tym, co postanowiłem ze trzy godziny temu.
-Więc dlaczego?
-No cóż... Nieźle mi wczoraj dojebałaś na koniec i zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać. Usiadłem sobie tutaj i przypomniałem sobie wszystkie chwile z Tobą od początku. Posłuchaj, Dul... Ja naprawdę potrafię być niebezpieczny i już nie jednej kobiecie podbiłem oko. Nie, nie chwalę się, nie żalę... Po prostu musisz o tym wiedzieć i mieć to na uwadze.- słuchałam go uważnie, patrząc w jego oczy. -Nie chcę Cię już straszyć, bo na Ciebie to zresztą i tak nie działa. Zmierzam do czegoś zupełnie innego... Myśląc o tym wszystkim, analizując, zdałem sobie sprawę z tego, że nie byłbym w stanie zrobić Tobie krzywdy. Każda inna kobieta za to, na co Ty sobie pozwalałaś, mówiłaś i robiłaś, dostałaby ode mnie w mordę. A Ciebie tylko poszarpałem, ścisnąłem, czy pchnąłem lekko na ścianę, albo z całej siły na materac. Przy Tobie względnie umiem panować nad emocjami i nerwami, potrafię się zmusić do spokoju.
-I prędzej czy później zamiast krzyczeć się uśmiechasz.- dodałam, szczerząc się do niego słodko.
-Właśnie... I oby tak zostało. Odważyłem się spróbować i mam nadzieję na normalny, zdrowy związek. Musisz jednak pamiętać, że ja nie jestem jak twoi koledzy ze szkoły i łatwo mogę zrobić Ci krzywdę, nawet przez przypadek. Dlatego proszę Cię... Musisz uważać, zwracać uwagę na szczegóły i mówić mi o wszystkim, co Ci się nie spodoba. Okej? Bo tylko wtedy może nam się udać. Obiecuję, że skupię się przede wszystkim na twoich uczuciach i będę się z Tobą obchodził delikatnie. Ale jeśli zrobię coś nie tak, to mnie przystopuj, żebym więcej tego nie powtórzył. Zrozumiałaś?
-Tak, obiecuję. Chociaż jestem prawie pewna, że nie zrobisz nic niestosownego. Zresztą wszystko, co do tej pory zrobiłeś, w jakiś sposób mi się podobało. Może to zabrzmi głupio, ale lubię twój wybuchowy charakter, imponuje mi to.
-Dopóki masz taryfę ulgową, słońce... Boże, jaka Ty jesteś...- złapał mnie za policzki, zbliżając do mnie swoją twarz.
-Głupia, nierozważna, bezmyślna? Tak, to właśnie ja.- powiedziałam z beztroskim uśmiechem małej dziewczynki.
-Rozbrajasz mnie, Dul.- westchnął, dając mi słodkiego buziaka. -Biegnij się ubrać, bo Cię zaraz zjem.- ściągnął mnie z blatu i klepnął w tyłek, żebym poszła do pokoju.
-Jak taki głodny jesteś, to możesz mi zrobić śniadanie.- rzuciłam, wchodząc po schodach.
-No dobra, znaj moje dobre serce, małpo.- zaśmiał się, posyłając mi buziaka.

Pobiegłam po schodach na górę do swojego pokoju. Byłam tak szczęśliwa jak chyba jeszcze nigdy. Rzuciłam się na łóżko z szerokim uśmiechem na twarzy i zamknęłam oczy, jakbym chciała zatrzymać całą tą magię dla siebie, stworzyć taki intymny klimat, pogrążyć się we własnych myślach, by móc nacieszyć się tym stanem. Leżałam tak kilka dobrych minut, cały czas czując na skórze i ustach dotyk Uckera. W końcu podniosłam swój szanowny tyłeczek i się ubrałam. Nie ma sensu się stroić, bo i tak siedzę w domu tylko z Christopherem, a on chyba woli mnie naturalną niż taką idealną, jaka jestem w szkole. Zresztą i tak jeszcze go o to zapytam, co nie zmienia faktu, że mam lenia i nie chcę marnować czasu na makijaż czy inne tego typu bzdury. Ubrałam standardowo czarne legginsy i kolorową koszulkę na ramiączkach. Rozczesałam włosy i związałam w niedbałego koka, żeby mi nie przeszkadzały, bo będąc w domu nie znoszę mieć kłaków na twarzy. Kiedy byłam już gotowa, uśmiechnęłam się do siebie w lusterku i zeszłam na dół do MOJEGO CHŁOPAKA.
-Co tak długo? Ja już dawno skończyłem kanapki dla Ciebie.- zapytał, kiedy weszłam do kuchni.
-Musiałam się w samotności z tym wszystkim oswoić, bo trochę nie mogę uwierzyć, że jesteś mój.- odpowiedziałam z radosnym uśmiechem.
-Nie susz już tych ząbków, siadaj do jedzenia. Masz tu swoją już zimną kawę.- przyniósł mi moją szklankę nawet nie zaczętej kawy z salonu.
-Dziękuję bardzo.- powiedziałam, spoglądając na niego.
-Smacznego, Duluś.
-A Ty nie jesz?
-Nie, nie chcę Was objadać. Twoi rodzice i tak zdenerwują się, że tu w ogóle jestem.
-Przestań, siadaj koło mnie i jedz, do cholery.- rozkazałam lekko wzburzona jego zachowaniem.
-Dulce...- westchnął i usiadł koło mnie, ale nie wziął się za jedzenie.
-Zamknij się i jedz, bo się obrażę! Zresztą myślisz, że ja sama zjem trzy kanapki?
-A nie?
-Jasne, że nie. Wyjaśnię Ci tak na przyszłość... Ja jem zawsze jedną kanapkę, bo generalnie dosyć często bywam w kuchni między posiłkami i podjadam. To mniej tuczące niż jedzenie góry żarcia na raz, polecam.- wyjaśniłam, jedząc powoli.
-No dobrze, będę pamiętał przy następnym posiłku dla Ciebie.- posłał mi ten swój kochany uśmiech, a ja skinieniem głowy wskazałam, by jadł.

I w ten sposób zjedliśmy pierwsze wspólne śniadanie jako para, rozmawiając o głupotach. Później od razu usiedliśmy na kanapie przed telewizorem. Ucker skakał po kanałach, nie mogąc się na nic zdecydować, a ja miałam wielką ochotę na mój serial.
-Dasz mi pilota?- poprosiłam, a on od razu mi go oddał. -Nie obrazisz się, jak włączę mój serial? Mam mnóstwo zaległych odcinków i muszę je obejrzeć.- zapytałam, tuląc się do niego.
-Że ja mam to z Tobą oglądać?- zapytał, patrząc na mnie jak na ufo.
-Mhm. A czemu nie? To serio mega fajne.- zapewniłam, w ogóle go tym nie przekonując, wiem to.
-Wiesz co, myszko? To Ty sobie oglądaj ten swój pewnie zabójczo ciekawy i mądry serial, a ja muszę gdzieś iść.- dał mi szybkiego buziaka i wstał.
-Ej, nie... Gdzie idziesz?- zapytałam, w ciągu sekundy stając tuż obok niego.
-Renata już dawno chciała, żebym ją odwiedził. Pójdę trochę u niej posiedzieć, podobno ma mi dużo do powiedzenia.
-Mhm, okej w końcu to twoja mama... Ale nie mów jej o nas, bo ona mnie bardzo nie lubi. I cokolwiek powie, to nie daj się nabuntować przeciwko mnie.- poprosiłam, stojąc blisko niego z rękami zarzuconymi na jego szyję.
-Daj spokój, głuptasie... Mam swój rozum i na pewno nie zmienię o Tobie zdania, mam własne.- zaśmiał się, znowu całując mnie słodko w kącik ust, to takie kochane.
-Mam nadzieję. A o której wrócisz?
-Myślę, że wpadnę na chwilę jakoś po południu.
-Jak to wpadniesz na chwilę?
-No normalnie. Przyjdę, chwilę z Tobą posiedzę i pójdę do domu. Co w tym dziwnego?
-Niby nic, po prostu... Myślałam, że zostaniesz na noc.
-Przez noc nie umrzemy z tęsknoty, a nie chcę się z pewnymi rzeczami spieszyć, dlatego lepiej, żebym nie był z Tobą sam na sam w pokoju w nocy, bo może do czegoś dojść.
-I co z tego? Przecież jesteśmy razem i to nic złego.
-Skarbie, mogę zadać Ci intymne pytanie?
-Mhm.- zgodziłam się niepewnie.
-Czy Ty w ogóle kiedyś to robiłaś?- aj, wiedziałam, że o to chodzi...
-Nie, jak dotąd moimi najerotyczniejszymi chwilami w życiu były pocałunki z Tobą.- odpowiedziałam i pewnie się zarumieniłam, bo tragicznie to ujęłam.
-Tak myślałem, dlatego tym bardziej nie mogę z Tobą spać. Wiem, że masz coś z główką i chętnie byś mi się oddała nawet wtedy u mnie, ale nie chcę wykorzystywać twojej miłości przy pierwszej lepszej okazji. Mi to nie zrobi wielkiej różnicy, a Ty jeszcze poczekaj, później efekt będzie lepszy. Chcę, żebyś zrobiła to świadomie, jak będziesz w pełni gotowa...
-Przestań, nie mówmy o tym... Chciałam tylko, żebyś został na noc ze mną w domu.
-Widzisz? Nawet na rozmowę o tym nie jesteś do końca gotowa. Zacząłem ten temat, bo wiem, że w nocy mogę się nie powstrzymać, będąc zbyt blisko Ciebie, jak zaczniesz mnie całować i w ogóle. Chcę zdrowej relacji, a w ten sposób na wstępie to zepsujemy i będziemy się ciągle pieprzyć po kątach.
-Okej, rozumiem i masz rację. Ale proszę Cię tylko, żebyś był na noc ze mną w domu, dopóki moi rodzice nie wrócą. Nie lubię być sama, a Ty skorzystasz i pobędziesz u mnie zamiast na tym swoim niebezpiecznym zadupiu. Przygotuję Ci osobny pokój, żebyś nie musiał spać ze mną. Chociaż nie ukrywam, że wolałabym się do Ciebie w nocy przytulać tak jak ostatnio.
-No dobrze, zostanę z Tobą w domu.- ostatnie słowo mocno podkreślił, żebym sobie nie myślała nie wiadomo czego.
-To super, dziękuję.- przytuliłam się do niego mocno.
-Ja lecę, a Ty sobie oglądaj ten swój serial.- powiedział, zbliżając się do drzwi wyjściowych.
-Poczekaj, daj mi buziaka.- zatrzymałam go i wpiłam się w jego usta, tonąc w namiętnym pocałunku i dopiero później wypuściłam go z domu.

Tak jak planowałam, włączyłam sobie serial. Nałożyłam sobie lodów ze wszystkim, co tylko miałam, czyli między innymi czekolada, posypka, polewa i różne inne słodkie rzeczy, które znalazłam w kuchni. Rozsiadłam się idealnie przed telewizorem, ale nadrobienie dzisiaj tych odcinków chyba nie było mi pisane... Po niecałych dwóch odcinkach usłyszałam dzwonek do drzwi. W sumie miałam nadzieję, że to Ucker, bo nikogo innego się nie spodziewałam i właściwie nie chciałam. Okazało się jednak, że to moje kochane przyjaciółki. Otworzyłam im drzwi i przytuliłam je na powitanie.
-Cześć, kochanie. Boże, przepraszam, że mnie przy Tobie nie było w trudnych chwilach... Leżałam w łóżku z wysoką gorączką i nie miałam kontaktu ze światem. Dopiero dzisiaj weszłam na fejsa i zobaczyłam wiadomości od Ann.
-Spokojnie, nie tłumacz się. Rozumiem i doceniam, że od razu przyszłaś. Zresztą nie byłam sama.- uśmiechnęłam się tajemniczo, gdy usiadłyśmy na kanapie. -Chcecie lody?- zapytałam, biorąc do ręki swoją miseczkę. -To sobie nakładajcie i wrzućcie do środka, co chcecie. Wszystko zostawiłam jeszcze na wierzchu, bierzcie sobie. Tylko lody są w zamrażarce.- powiedziałam na luzie, jak to zwykle gada się z przyjaciółkami.
-Ty to zawsze wiesz, na co mam ochotę.- zapiszczała nasza Blondi i pobiegła do kuchni.
-Tez bym sobie zjadła, ale mam jeszcze chore gardło...- powiedziała May ze smutkiem.
-Oj, biedactwo moje...- zaśmiałam się, dalej jedząc moje wypasione lody.
-Dul, jak tam twój przystojniak?- zapytała Anahi z kuchni.
-Jak tu przyjdziesz, to Wam coś powiem. Dowiecie się o tym jako pierwsze, padniecie.- zapowiedziałam, bawiąc się łyżeczką w ustach.
-Umieram z ciekawości... A gdzie twój towarzysz niedoli, super bohater, czy jak go tam nazwać?- no tak, przecież wiedziała, że był tu Christopher, kilka razy nawet z nim gadała przez telefon.
-Poczekaj, nie bądź taka ciekawska...- przetrzymywałam ją, żeby powiedzieć wszystko po kolei.
-No to gadaj, kochana. Jakaś Ty dzisiaj tajemnicza...- powiedziała Ann, siadając koło nas na kanapie, czułam się trochę osaczona jak tak obie wpatrywały się we mnie, czekając na sensacje.
-Okej, a więc... Jestem z Christopherem.- powiedziałam, przymekając oczy.
-Jakim?- zapytała Maite, jakby upewniając się, czy dobrze myśli.
-Uckermannem.- odpowiedziałam, uważnie obserwując ich reakcje.
-Okej, a co naprawdę chciałaś nam powiedzieć?- zapytała Ann, kiedy obie wybuchły śmiechem.
-Dziewczyny ja mówię poważnie. I wtedy, kiedy mnie kryłaś, też byłam u niego. Ale razem jesteśmy w sumie od dzisiaj, wcześniej tylko...- zaczęłam, a one patrzyły na mnie jak na kosmitę, nie mogąc w to uwierzyć.
-Dul, ja rozumiem, że romans można mieć z każdym, ale bez przesady...- skomentowała Anahi.
-To nie romans, ja jestem zakochana. Wiecie co? To ja może Wam opowiem, jak to z nami było.- powiedziałam, ale one w ogóle nie brały na poważnie mojego związku z Uckerem.
Opowiedziałam im o wszystkim, co działo się między nami, ze szczególnym naciskiem na moje uczucia i myśli. Nie przerywały mi, ale wymieniały ze sobą dziwne spojrzenia.



No dobrze, macie rozdział ;) Jak się podoba? Czytać, komentować i jeszcze raz komentować! :* :P Nie chce mi się rozpisywać, do następnego <3